Sensacyji smoleńskich ciąg dalszy…
11/06/2012
462 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
Książka Pana płk. Klicha rzuca nowe światło co do katastrofy smoleńskiej. Przykre dla władz polskich…
Nie czytałem książki płk Klicha, odnoszącej się do katastrofy smoleńskiej i przebiegu jej badania.
Ale dzisiaj obejrzałem wywiad z redaktorem miesięcznika „Lotnictwo” – Panem Krzysztofem Zalewskim. Jest tu link do tego wywiadu z Panią Anitą Gargas:
Wywiad spokojny, stonowany, fachowy – choć nie ze wszystkim co usłyszałem od Pana Zalewskiego zgadzam się. Mam prawo.
Ale….
Redaktor Zalewski powiedział coś co mnie poraziło. Otóż przeczytał on w książce płk Klicha, że władze polskie na miesiąc przed opublikowaniem raportu MAK znały jego zawartość.
Więc wiedziały o kłamstwach odnoszących się do „pijanego wg raportu MAK” polskiego generała i natowskiego – Pana Błasika – miesiąc przed telewizyjnym wystąpieniem Anodiny.
Owszem, Tusk mógł być wtedy na urlopie (załóżmy, że nic nie wiedział o terminie prezentacji Anodiny).
I nie było nikogo z polskich władz by oprzeć się rosyjskiemu oczernianiu Gen. Błasika????
Hańba – ot i tyle.
Kolejna sprawa „jakby zapomniana”.
Raporty stwierdzały, że przycisk „uchod” nie zadziałał – było na ten temat w mediach sporo sprzeczności. Okazuje się jednak, że w eksperymencie z bliźniaczym TU-154 M, przeprowadzonym nad polowym lotniskiem w Polsce – ZADZIAŁAŁ.
W załączniku Raportu Millera przedstawiono taki wykres – pokazujący – jaką wysokość traci TU-154 przy próbie odejścia w zależności od prędkości opadania w chwili przerwania obniżania wysokości lotu.
Rys. 13. Orientacyjne wysokości niezbędne do przejścia na wznoszenie po włączeniu zakresu
„odejście na drugi krąg”
No i cio?
Wg zapisów stenogramu rozmów odczytanych w Krakowie, TU-154 M zszedł na 100 m i na tej wysokości leciał równiutko – jak po sznurku.
Prędkość opadania ZERO !!!.
Gdyby wówczas opadał np. z prędkością pionową 5 m/s ( a tak nie było jak wynika ze stenogramów) – to straciłby z wysokości 100 m nad poziomem lotniska 20 m. Czyli od wysokości 80 m zacząłby się wznosić.
Co się zatem stało, że w stenogramach mamy wypowiedzi o zmniejszającej się cały czas wysokości?????
Warto pamiętać i o tym, że w tym czasie TU-154 M miał włączone automaty sterowania podłużnego (nos góra – dół – czyli sterowanie kątem natarcia), sterowania poprzecznego (lewo – prawo) oraz sterowanie automatem ciągu silników – sterujących ich mocą tak, by wszystko było bezpieczne – co do prędkości lotu minimalnej.
Jakie są możliwości teoretyczne wynikające z tych informacji w urzędowych dokumentach rosyjskich i polskich?
1. Stenogramy rozmów w kabinie są sfałszowane (ale to trudne – choć zaskakuje spokój i brak zaskoczenia załogi, że tracą wysokość),
2. Nieprawdziwy jest zapis parametrów zapisanych w rejestratorach (choć zapisy odczytane w USA w dużej części je potwierdzają),
3. Z chwilą podjęcia przez załogę decyzji o odejściu z wysokości 100 m w locie poziomym (podkreślam) włączony był (uaktywniony) inny program sterowania samolotem, blokujący możliwości działania załogi,
4. Rejestrator produkcji amerykańskiej zanotował kilkanaście awarii przed katastrofą. Pierwsza z nich – to uszkodzenie łączności z detektorem położenia klap lewego skrzydła: godzina 08.40.59
Uszkodzenie podwozia – godz. 08.41.02 – co mogło być wynikiem potężnych przeciążeń pionowych (do tej pory nie wyjaśnionych oficjalnie),
Godz. 08.41.02 – Totalne zerwanie zapisów.
Źródło – amerykański odczyt 3 błędów – Appendix D – Extracted Fault Log FRPM RS-232 port.
O odczyt pozostałych zapisów błędów strona polska nie wystąpiła – co należy przyjąć z niedowierzaniem i ogromną podejrzliwością. Bo niby dlaczego nie chciano uzyskać więcej informacji? Wydaje się to nieprawdopodobnym – a jednak tak się stało. Myślę, że nie tylko producent amerykański wie na ten temat więcej ale i służby specjalne USA. Póki co rozgrywają temat chyba politycznie.
5. Napisałem w sprawie katastrofy smoleńskiej wiele postów i do nich odsyłam.
6. No i rozrzut tysięcy fragmentów s-tu też świadczy o innym przebiegu katastrofy.
7. Jakim to cudem nie odnaleziono na ziemi 3-ciego rejestratotora lotu – zapisującego przebieg ostatnich 25 godzin lotu nie na ta śmie megnetycznej a celuloidowej. Musiał być odnaleziony i schowany – bo jego zapisów nie za nardzo jest jak "podrobić".
Tyle na tą chwilę.