Jak żyć na co dzień w polityce, biznesie, domu zgodnie z Objawieniem i zgodnie z prawem państwowym gdy tworzą się dwa obiegi informacji, gdy społeczeństwo podzieliło się na dwie części i każda widzi co innego.
Jeśli chcemy w miarę łatwo zbudować przyjazne nam państwo dobrze w nim żyć powinniśmy zaprzeczyć powszechnemu stereotypowi, pokazać że jest nie prawdziwy, że nasze “brzmię jest lekkie”, że oni nie muszą się go obawiać. Powinniśmy pokazać, że my chcemy wszystkiego tego samego co oni, plus, jeszcze dodatkowo, chcemy zbawienia a to osiągniemy, jak ten chłopak z bramy na Stalowej i jego dziewczyna będą najedzeni do syta codziennie a jak ona zajdzie w ciążę, to nie będzie się musiała martwić ani o odwapnienie swoich zębów , ani o to co da dziecku jeść i w co go ubierze, więc będą mogli sobie robić co chcą, jak chcą i kiedy chcą.
Czyli co, ja moher martwię się o seks “chłopaka z bramy” i uważam go za probierz sprawiedliwości społecznej? To chyba jakaś aberracja. No właśnie, że nie!
Dochodzimy tu do jednego z najważniejszych problemów społeczno-politycznych i moralnych czyli do seksu.
Nasi przeciwnicy chcą nas obrzydzić i pozbawić nas wpływu na kształt społeczeństwa zaczynając dyskusje od spraw dla nas intymnych, od spraw, o których nie każdemu jest łatwo mówić, więc łatwiej niż od czego innego jest zacząć tworzyć fałszywy stereotyp o nas, by później , gdy dyskusja dotyczy innych zagadnień używać agrumentów ad personam. Oni bowiem, analizując nasz stosunek do seksu stworzyli sobie “wektor wolności”, powszechnie używane narzędzie pomiarowe, które zawsze wykaże wyższość laickiego porządku społecznego.
Celibat jest najbardziej charakterystyczną, najlepiej oprócz stroju, widoczną cechą kapłanów i osób konsekrowanych. To tworzy jakby początek skali pomiarowej, od zalecanej przez św. Pawła i Kościół Powszechny pełnej powściągliwości seksualnej dla osób konsekrowanych i kapłanów, czyli dla jądra Kościoła, przez ich zdaniem warunkową akceptacje seksu u pozostałych wiernych, do pełnej swobody obyczajowej z dala od Kościoła i Objawienia.
Łączą to z inną skalą, skalą samodzielności decyzyjnej. Od pełnego podporządkowania się zwierzchnictwu, czyli od zerowej swobody decyzyjnej osób kosekrowanych i kapłanów, przez ograniczenia wynikające z przykazań dla pozostałych wiernych, aż do pełnej swobody realizacji swoich interesów z dala o Kościoła i Objawienia. Z połączenia tych dwóch skal wychodzi im, niby przez indukcję, że zero seksu, zero swobody to kwintesencja wiary i moralności a im dalej od wiary i moralności, tym na więcej można sobie pozwolić, tym lepiej można zadbać o swoje interesy.
I w ten sposób seks jest sprawą polityczną , bo ten “wektor wolności” jest lansowaną przez nich miarą wolność powszechnej, jest podstawowym narzędziem propagandowym promującym laicyzm i libertynizm a skalą na nim są zachowania seksualne.
Oni by pokazać jak jest miara wolności danej postawy życiowej sprawdzają jej pozycję na “wektorze wolności” stosunkiem do seksu i w ten sposób sprawdzają się jak daleko jest ono od zaleceń Kościoła, od Objawienia. Im dalej, tym lepiej ich zdaniem, bo tym pełniej dana postawa może zaspokoić potrzeby człowieka i jego interesy również materialne. “Wektor wolności” służy im do oceny ustrojów politycznych!
My musimy wykazać, że ta miara jest kłamstwem, że erotyka jest nieusuwalnym elementem Objawienia, że Pismo Święte nie dość, że zawiera w sobie “samouczek erotyczny” jakim jest Pieśń nad Pieśniami, to jeszcze udane życie seksualne jest wartością chronioną. Wtedy nie będzie wektora wolności, nie będzie na nim żadnej skali, bo mówiąc obrazowo odpadnie zarówno “strzałka na końcu” jak i “kreska” na początku.
Mało kto zdaje sobie sprawę z symboliki pierwszego publicznego objawienia się Jezusa Chrystusa jako cudotwórcy idącego na Krzyż. W jakiej to było sytuacji? Wesele w Kanie Galilejskiej!
Przenosząc to na dzisiejsze stosunki, można by tą sytuacje porównać do sytuacji zakochanej dziewczyny, która chce być ze swoim ukochanym i dla tego urządza prywatkę, licząc na to, że jej wybrany będąc wśród innych wykaże aktywność, która zostanie przez nią przyjęta. Będzie mogła publicznie go wywyższyć spośród innych. Wszyscy obecni na prywatce będą wiedzieli, że oni stali się parą- czyli małżeństwem, będą świadkami zarówno wyboru jak i początku. W czasach biblijnych tak wyglądało zawarcie małżeństwa i związane z nim wesele.
W mojej młodości wielokrotnie bywałem na prywatkach, na których w pewnym momencie jakaś para, w sumie publicznie, znikała w drugim pokoju i potem mówiło się, że chodzą razem. W czasach biblinych mówiłoby się, że są małżeństwem. Była też raz taka impreza, na której zabrakło alkoholu – co zrobiło niedopite towarzystwo ze sposobiąca się do “małżeństwa” “parą” , to nie będę opisywać, ale powiem jedno- ta para się na dobre nie zeszła , dziewczyna już nigdy nie urządziła żądnej prywatki i wycofała się całkiem z życia w swoim środowisku. Czy wyszła za mąż nie wiem. Ale jak im wtedy brakowało obecności Matki Boskiej na przyjęciu, to widziałem! Brakowało do czego ? Do tego samego co wspomianym w Ewangelii narzeczonym 2000 lat temu – do udanego seksu!
I teraz konkluzja: zagrożenie dla udanego seksu było pierwszym wystarczającym powodem do ujawnienia przez Chrystusa swej boskiej natury! Niech mi więc nikt nie mówi, że chrześcijaństwo jest asksualne, że nakłada zbyt duże ciężary obyczajowe na ludzi – bo jest wręcz przeciwnie.Chrześcijaństwo to droga życia pod każdym względem udanego.
Przepraszam naszych czytelników za grubą dosłowność, ale może przeczyta ten tekst choćby jeden “młody, wykształcony z dużego miasta” i dobrze byłoby by zrozumiał.
Naszymi chrześcijańskimi celami społecznymi, naszą drogą do zbawienia , jest i udany seks jak pary w Kanie Galilejskie ( wszystkie Ewangelie), jest i otrzymanie za darmo chleba (modlitwa Ojcze Nasz) , by najeść się do syta, po trzecie niezależność, by być jak wiatr, o którym nikt z postronnych nie wie skąd i dokąd wieje (Ewangelia św, Jana) . A zdrowie nasze jest tak ważne, że może usprawiedliwić nawet wywyższenie miedzianego węża. W sumie pełna wolność w każdym wymiarze. To jest Chrześcijaństwo i my musimy o tym mówić. To jest zarazem nasz program polityczny.
Musimy tez pamiętać żę również dla umożliwienia wszystkim, nawet najbiedniejszym, zaspokojenia tych banalych potrzeb Chrystus zgodził się na Krzyż! Wielkość Krzyża jest wręcz podkreślana banalnością spraw, za które Chrystus został umęczony. I dla tego interesuje mnie “chłopak z bramy” i zdrowe zęby jego dziewczyny.
Poza tym wszystkim jeden z Ojców Kościoła nakazuje wręcz nam naukę tańca. Ten Ojciec Kościoła to nie żaden zbereźnik , to nie dość, że święty, to jeszcze i biskup a w dodatku poprawny politycznie murzyn (św.Augustyn) nawoływał: Ludzie ! Uczcie się tańczyć, bo co będziecie robić w Niebie! Natomiast rzekomy smutek chrześcijaństwa znamy głównie z literatury naszych przeciwników, np. Umberto Eco i jego “Imienia Róży”, ale takich książek jest zatrzęsienie, natomiast św.Augustyna mało kto czyta.
I teraz bardzo ważna uwaga techniczna. My musimy o tym mówić, ale nie dyskutować z naszymi przeciwnikami. My mamy siać ziarno a nie nim handlować, czyli wymieniać jedno na drugie, bo nie ma ziarna równie dobrego, które moglibyśmy wziąć w zamian.
Czym więc jest Objawienie, czemu są zakazy i nakazy, ciągłe groźby śmiercią lub nieszczęściem. Objawienie, w swym ziemskim wymiarze, nie przykrawa naszych potrzeb a wskazuje drogę ich najprostszej realizacji, tak byśmy mogli wszyscy korzystać z uroków życia nie wchodząc jeden drugiemu w paradę. My nie zostaliśmy wygnani z Raju by było nam ciężko, tylko po to byśmy nie “zjedli konkretnego owocu”. Ewangelia to instrukcja jak użyć tego świata, by uczynić z niego Raj na Ziemi – ale dla wszystkich.
Czym więc różnimy się od hedonistów. Ano tym, że uznajemy powszechność przysługujących nam praw i mamy z nich nie korzystać kosztem drugiego, nawet nieznanego nam człowieka, ani też kosztem ludzi żyjących w przyszłości. Ludzkość bowiem nie została wygnana z Raju by ludziom było ciężko! Te ciężary życia są “niechcianym konsekwencjami”, skutkami ubocznymi zuchwałości a nie karą rozumianą jako zemsta, czy odpłata.
Po to byśmy mogli zbudować swoje państwo musimy najpierw przekonać do nas ludzi wątpiących, pokazać naszą kulturę, jako kulturę ludzi wygodnych. Obecnie jest tak, że wygoda przestała być istotnym parametrem zarówno przedmiotów materialnych jak i stosunków społecznych. Ludzie wyprowadzają się dzisiątki kilometrów od miejsca pracy, spędzają w samochodach czasami i dwie godziny codziennie jadąc do pracy i tyle samo gdy z niej wracają. Kupują za duże na nasze drogi samochody, które nie mieszczą się, ani w pasie jezdni, ani na parkingu , komplikują sobie struktury społeczne w miejscach pracy i życie osobiste nie panując na chuciami itd itp. W rezultacie żyć się nie daje. Kupują przedmioty statusowe a nie mają pieniędzy na wygodne buty dla dziecka, czy zdrowe jedzenie.
My zaś chcemy by życie było proste i wygodne, by każdy miał czas na to, co chce i to musi być nasz program polityczny, bo to jest cel życia moralnego i powszechnie akceptowany cel istnienia państwa! To jest punkt styku moralności i polityki. Nie akceptujemy zaś państwa które koncesjonuje, czy to czas wolny, czy dostatek, czy zadowolenie z życia. To mają być dobra powszechne i prawo ma je chronić. Reszta są to warunki jakie musimy spełnić by ten cel osiągnąć.
I właśnie ludzie krzewiący moralność powinni mówić o tym, że słowo Ewangelia wzięło się od instrukcji urzędowej przysyłanej ze stolicy ( Rzymu) do władz prowincjonalnych mówiącej jak należy się zachować wobec zachodzacych zjawisk społecznych, bez konieczności trudzenia się samodzielną oceną znaczenia poszczególnych czynów dla Imperium. Ewangelia to narzędzie i my musimy pokazać innym do czego ono służy i jak się nim posługiwać w życiu publicznym, by wszystkim żyło się lepiej. Czy oni mogą powiedzieć, że tego nie chcą?
Czyli, po to by móc żyć normalnie w naszym kraju najpierw trzeba pokazać, że tego chcemy. Pokazać w naszych wpisach, w naszym sposobie myślenia i nie dyskutować z nimi. Co najwyżej możemy sprawdzać codzienny poziom nienawiści do nas tak jak się sprawdza poziom wody w rzekach z obawy przed powodzią.
To pierwsze uwagi do dyskusji o programie politycznym i odnowie moralnej państwa.
Jestem Chrzescijaninem, Polakiem i nie wstydze sie, ani Ewangelii, ani mego narodu, ani mojej tradycji.