Swojego czasu, podczas studiów, do mojego pokoju w akademiku dokwaterowano Kazia. Okazał się on szczególnym osobnikiem. Powtarzał rok któryś raz z rzędu, a pewnego dnia przyniósł parę starych, śmierdzących kapci. Nie pomogło wyrzucanie ich na śmietnik, Kazio przynosił je z powrotem. Innym razem zrobił mi szczególną propozycję. Zabrakło mu cukru do herbaty. Mieszkaliśmy na drugim piętrze i akurat nie działały windy. Kaziu poprosił mnie czy mógłbym pójść do jego znajomych na dwunaste piętro cukru pożyczyć. Takich przykładów było więcej, jak chociażby wylegiwanie się w łóżku przez cały dzień z nowo poznaną dziewczyną, bez żadnej żenady, w obecności kolegów. Gdy zaczął korzystać z mojej pasty do zębów, otworzyłem okno i zasugerowałem mu żeby skoczył w dół. Drugie piętro powinno było wystarczyć dla rozwiązania problemu. Po latach dzięki wertowaniu literatury psychologicznej zrozumiałem, że Kaziu był dotknięty zaburzeniem psychicznym, które polegało na braku normalnej ludzkiej wrażliwości. Jego historia przypomniała mi się przy okazji zastanawiania się nad mentalnością sędziów i prokuratorów w „naszym nieszczęśliwym kraju”.
Od dziewięciu lat jestem nękany procesami przy coraz głupszych zarzutach. Ostatnio przeciwko mnie są w toku cztery cztery sprawy sądowe. Dwie z nich (dlaczego nie więcej?) są o alimenty na dzieci, które są przede mną ukrywane od dziewięciu lat przez matkę i władze państwowe i nie mogę nawet się z nimi spotkać. Alimenty zostały wyznaczone przez sąd zaocznie, bez rozprawy, na sumę 7 tys. zł bez jakiegokolwiek sprawdzania moich zarobków i z wiedzą, że chcę się moimi małymi wówczas córkami sam zaopiekować. W rzeczywistości wówczas nie pracowałem gdyż zrezygnowałem z pracy próbując odzyskać dzieci i zapewnić im normalne życie. Ponadto zaproponowałem w sądzie żeby utworzyć depozyt sądowy dla alimentów pod warunkiem, że będę miał do dzieci regularny dostęp, zgodnie zresztą z postanowieniem sądu o kontaktach. Moja ówczesna żoną pismem swojego pełnomocnika oraz oświadczeniem w sądzie, nie wyraziła na to zgody. Za dobrych czasów córkom kupiłem też mieszkania, które ich matka wynajmuje uzyskując dochód co najmniej równy późniejszemu wyrokowi w sprawie alimentów. Jest to zresztą rozwiązanie zgodne z wyrokiem. Poza tym dla normalnego człowieka byłoby oczywistym, że alimenty rodzic powinien płacić jedynie wtedy gdy nie wyraża woli wychowywania dzieci. Ja taką wolę deklarowałem do samego początku. Zarzuty w pozostałych procesach są mniej więcej na tym samym poziomie.
Lata nękania mnie procesami i kilkukrotnym więzieniem za to, że chciałem wywiązywać się ze swoich obowiązków rodzicielskich, spowodowały u mnie kompletne wyczerpanie fizyczne i psychiczne do tego stopnia, że nie jestem w stanie kontynuować tej farsy a tym bardziej jeździć na „rozprawy” spod Warszawy do odległych Tarnowskich Gór. Do tej pory stawiałem się w miarę możliwości na dwóch procesach w Warszawie. Jeden z nich trwa już siódmy rok. Zrozumienie tej sytuacji przekracza możliwości intelektualne sędzi Barbary Ottlik z Tarnowskich Gór i powzięła ona „uzasadnione wątpliwości co do mojej poczytalności”, kierując mnie na badanie psychiatryczne. Badanie psychiatryczne jest niewątpliwie potrzebne jej samej, ale póki co, nie mam możliwości takowego przeprowadzić.
Po latach moja była żona została poddana obserwacji psychologa i zdiagnozowana jako wykazująca cechy nieprawidłowej, psychopatycznej osobowości ze skłonnością do manipulacji i kłamstwa. Obserwacji psychologów zostało poddanych także pozostałych dwoje głównych świadków oskarżenia. Zostali oni określeni jako niewiarygodni z jednoczesnym ograniczeniem funkcji intelektualnych. I zeznania właśnie tych świadków były podstawą wyroków skazujących mnie na więzienie.
Przez te dziewięć lat nękania miałem okazję przyjrzeć się zachowaniu dziesiątków sędziów. Wszyscy zdradzają cechy bardzo podobne do wspomnianego na wstępie Kazia – kompletny zanik normalnej ludzkiej wrażliwości i zdrowego rozsądku. Podstawowa różnica polega jednak na tym, że mają oni władzę i możliwości jej egzekwowania. Niestety, nie można im zasugerować skoczenia z wysokiego piętra. Dlatego dla własnego bezpieczeństwa powinniśmy omijać ich wielkim łukiem.
Bogdan Goczyński
Linki do podobnych tekstów
Polscy sędziowie – mentalność hyclów
Polskie sądy – mafia czy dewianci. Biologiczne echo komunizmu
3 komentarz