Czasem trzeba pochwalić „gazetę wyborczą”. I zacytować.
1.
To sędziowie są głównymi sprawcami pomyłek sądowych – wynika z prekursorskich badań nad przyczynami niesłusznych skazań w Polsce, które omawia "Gazeta Wyborcza". Pełny raport mają przedstawić dziś dwaj młodzi naukowcy z Uniwersytetu Warszawskiego, którzy współpracują z Forum Obywatelskiego Rozwoju.
Dr Łukasz Chojniak i mgr Łukasz Wiśniewski przez dwa lata analizowali akta sądowe i napisali raport "Przyczyny niesłusznych skazań w Polsce". W swoim dokumencie opisali wiele przykładów takich działań, m.in. sprawę niepełnosprawnego intelektualnie Tomasza K., który został skazany na 15 lat za zabójstwo dziecka w Lisewie Malborskim. Nie był w stanie zrelacjonować zbrodni, ale przyznał się do winy, bo policja obiecała mu wojskowe moro, a potem leczenie. W więzieniu był dręczony jako zabójca dziecka. Zwolniono go po trzech latach, gdy zatrzymano mordercę innego dziecka, który przyznał się również do zbrodni w Lisewie.
Autorzy raportu wskazują, że ponosimy ogromne koszta związane z pomyłkami sądowymi. W 2011 r. błędne decyzje sędziów kosztowały nas blisko milion złotych, rok wcześniej – 1,8 mln zł. Jaki jest najważniejszy wniosek z analiz sądowych akt? "Niesłuszne skazania nie są, paradoksalnie, spowodowane tylko nierzetelnym dowodem prowadzącym do mylnych wniosków. Najsłabszym ogniwem procesu jest zazwyczaj człowiek (sędzia, obrońca, prokurator), a nie sam dowód. (…) Profesjonaliści mylą się niekiedy w sposób niedopuszczalny" – napisali Chojnicki i Wiśniewski w podsumowaniu raportu.
– Gdy o pomyłki sądowe zagadnąłem kiedyś mecenasa Tadeusza de Virion odpowiedział anegdotą: "Wybitny adwokat, broniąc w procesie poszlakowym, wskazał na stojący na sędziowskim stole krucyfiks i powiedział: »Oto przykład największej pomyłki sądowej«. Pomyłki w wymiarze sprawiedliwości zdarzać się muszą, bo ludzie są omylni. Chodzi o to, by gdy okaże się, że wyrok został wydany na podstawie błędnych przesłanek, można było doprowadzić do przywrócenia prawdy" – tak wnioski z raportu skomentowała Maria Ejchart, prawniczka prowadząca Klinikę Prawa "Niewinność" w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/polscy-sedziowie-myla-sie-na-potege,1,5183465,wiadomosc.html
2.
Tymczasem SN broni „okopów świętej trójcy” (zarozumiałość, brak wiedzy, lekceważenie stron) jak tylko może.
W Polsce wzruszenie błędnego wyroku sądowego to w 99,99% możliwość jedynie teoretyczna.
3.
W Polsce utarło się niefortunne powiedzenie, że „wyroków niezawisłego sądu się nie komentuje”. Nic bardziej mylnego – istotą demokracji jest wzajemne równoważenie się władz, zaś jako obywatele mamy prawo do uczestniczenia w jawnych rozprawach w charakterze publiczności i do komentowania sędziowskich orzeczeń – oczywiście z poszanowaniem autorytetu sądu i sędziów.
(„Rzeczpospolita” z 29 czerwca 2012)
4.
Tymczasem nawet na NE pojawiają się głosy, że wyrok sądowy objęty jest ochroną danych osobowych łącznie z sygnaturą…
9.07 2012