Bez kategorii
Like

Sądy w Krakowie pomagały alkoholikowi niszczyć rodzinę

26/10/2012
2187 Wyświetlenia
0 Komentarze
17 minut czytania
no-cover

Wpis ten to próba obrony dobrego imienia mojego i moich dzieci.

Oświadczam, że nie jestem psychicznie chora, nie jestem złodziejką , k..wą , trucicielką. Również nieprawdziwe są pomówienia kierowane pod adresem moich dzieci

0


Wpis ten to próba obrony dobrego imienia mojego i moich dzieci.

   Oświadczam, że nie jestem psychicznie chora, nie jestem złodziejką , k..wą , trucicielką. Również nieprawdziwe są pomówienia kierowane pod adresem moich dzieci przez byłego męża, cierpiącego na chorobę alkoholową. Oszczerstwa powyższe nasiliły się po nader przyjaznym traktowaniu męża przez sądy.
  
     Zmuszona byłam wnieść pozew o wypłatę jednego z trzech wynagrodzeń uzyskiwanych przez męża. Nieszczęśliwie dla mnie mąż akurat otrzymał pokaźną sumę pieniędzy. Wynajął mecenasa dr A.S. Ja nie miałam adwokata. Sprawę prowadził sędzia Aleksander Przysiężniak. Dla potrzeb sprawy zlecił policji przeprowadzenie wywiadu na okoliczność nadużywania przez mężą alkoholu. Córka potwierdziła nadużywanie alkoholu przez męża. /wiedza sędziego na ten temat będzie mieć znaczenie przy następnych jego decyzjach/ Sprawę przegrałam, ale nie składałam apelacji, bo mąż zniknął z domu. Ten krok męża spowodowany był tym, że równocześnie złożyłam wniosek w Komisji Antyalkoholowej o leczenie męża z uzależnienia alkoholowego.

     Zgodnie z ustawą o leczeniu alkoholizmu z 1984r. i wyroku TK z 2006r, legitymację do wnoszenia wniosku o leczenie przyznano Komisji i prokuratorowi uzasadniając takie rozwiązanie ochroną rodziny.

    Pełnomocnik męża Mec. dr A.S. zorientował się, że mąż jest alkoholikiem – to u niego widać „na oko”- i odesłał męża do adwokat  A.R. która,  jak pokazały późniejsze działania, miała męża oczyścić z tego pomówienia i winę za zaistniałą sytuację zrzucić na mnie, przy oczywistej pomocy „niezawisłych” sądów. Pani adwokat z doświadczenia wiedziała, że wnioskodawca – tu Komisja- kończy swoją działalność na złożeniu w sądzie wniosku o leczenie, ja nie mam dostępu do akt, zaczęła swobodnie grasować /słownik Kopalińskiego- grasować-czynić szkodę/  w sprawie, czyniąc krzywdę mojej rodzinie i uczciwej części sądu. Wiedząc, że pracowałam kiedyś w szpitalu im. Babińskiego, działając w porozumieniu z sędzią Aleksandrem Przysiężniakiem  / sędzia wiedział, że córka potwierdziła nałóg męża/ , który miał zarządzić zbadanie męża przez biegłych sądowych, uzgodniła,  aby sędzia wybrał z listy biegłych i psychologa i psychiatrę właśnie ze szpitala im. Babińskiego. Sędzia naruszając art. 279 kpc naruszył też art. 281 kpc,  albowiem był w posiadaniu dwóch pism, które wskazywały, że opinia tych biegłych będzie podważana z uwagi na moją- zdaniem adwokat- z nimi znajomość. Nie znałam biegłych, a wyznaczenie właśnie tych biegłych ustawiło mnie w kolejnych sprawach w pozycji wrednej baby prześladującej męża.

     Biegli stwierdzili u męża uzależnienie z psychozą alkoholową, zaburzeniem krytycyzmu, myślenia zdroworozsądkowego, trudności w przystosowaniu się do norm i zasad współżycia społecznego, urojeniowe nastawienie do żony , badany twierdzi, że był truty, zdradzany, ma zmiany OUN, wskazali dalszą diagnozę psychiatryczną i wskazali leczenie ambulatoryjne, a gdy nie podejmie to stacjonarne. Zgodnie z ustawą antyalkoholową decyzja o zobowiązaniu do leczenia winna zapaść na rozprawie, która odbywa się po miesiącu od wpłynięcia wniosku. Tu zapadła po pół roku,  łamiąc art. 29 ustawy alkoh.  Rozprawy były odraczane, zapewne z korzyścią dla adwokatki. Sekretarki błędnie wysyłały wezwania, zmieniono sąd naruszając art.15 § 1 § 2 kpc i wreszcie na czwartej rozprawie pod przewodnictwem sędzi Anny Kuzioły- Witekmiało zapaść postanowienie.

    Sędzia dopuściła dowody z całego dorosłego życia męża naruszając art. 227 kpc. Najistotniejszy pewnie dla sędzi, był  ten sprzed 38- miu lat, który potwierdzał ukończenie przez męża kursu zawodowego.

     Siostra męża, powołana na świadka, pouczona o odpowiedzialności karnej,  przyznała , że nie bywała u nas w domu, ale stanowczo twierdziła, że mąż nie pije. W chorobie zaprzeczeń, którą jest alkoholizm te zeznania mają wątpliwy ciężąr. W innych kwestiach kłamała. / zawiadomiłam prokuratora o przestępstwie z art. 233 kk popełnionym przez świadka i dołączyłam trzy dowody z dokumentów, ale prok. i sąd uznali, że to przestępstwo popełnione przeciw wymiarowi sprawiedliwości. Tzn. że takie przestępstwa wymiar sprawiedliwości akceptuje/ Siostra męża, z którą nie miałam żadnego konfliktu pojechała po mnie z taką wrogością, że inteligentna sędzia powinna mieć wyobrażenie o tym co mnie spotka poza sądem.

    Moimi zeznaniami sędzia nie była zainteresowana o czym świadczy nielogiczne ich zaprotokułowanie. Gdy mówiłam, ze mąż został zwolniony z pracy ze zła opinią tuż przed emeryturą i po 35 latach pracy w jednym zakładzie, to sędzia uznała to za nieważne. To „nieważne „ spowodowało, że syn chodził zimą w dziurawych butach bo mąż dał 3 tys. łapówki za załatwienie pracy – działając jak zawsze, zgodnie z zasadą "smarujesz – jedziesz".  Po złożeniu zeznań sędzia machnęła mi ręką w stronę drzwi i kazała mi wyjść, czym pozbawiła mnie wysłuchania postanowienia naruszając art. 154 § 2 kpc.  Sędzia w  ten sposób miała pewność, że nie podejmę starań o apelację w ustawowym terminie i postanowienie – korzystne dla mężą – oddalające wniosek o leczenie się uprawomocni. Sedzia wydała wadliwe postanowienie albowiem zachodziły tu poważne przesłanki do leczenia m.in. przesłanka zdrowotna i naruszanie praw i wolności innych osób. Mąż  -już były – po korzystnym rozstrzygnięciu sądu,  atakował mnie i dzieci, wraz ze swoją rodziną za psucie mu  opinii, bo przecież sąd uznał go za drowego.  
 

    Pomocy odmówiła mi policja, prokurator, poradnia studencka UJ, Komisja antyalkoholowa.  Miałam  opinię osoby psychicznie chorej,  prześladującej męża. Wrogość tych instytucji do mnie, musiała wynikać z  nieformalych  kontaktów adwokatki męża, przynajmniej z częścią tych instytucji.    

    Syn bardzo dobrze zdał maturę, właśnie rozpoczął studia na trudnym wydziale PK i nie mając spokoju do nauki wkręcił się w kłopoty. Córka musiała się wyprowadzić z domu. Wszyscy korzystamy z terapii, a mąż, który powinien chodzić na terapię, pracuje i śmieje się, że dostałam nauczkę. W tym stwierdzeniu jest sporo prawdy, zwłaszcza gdy opiszę krótko przebieg sprawy o alimenty.

    Mąż mając  4 tys dochodu płacił synowi 600 zł alimentów. Ja miałam 934 zł emerytury. Moja niska emerytura jest następstwem tego, że wychowywałam dzieci. Sy bał się wystąpić o alimenty, więc wystąpiłam ja, ponieważ pomagając synowi znalazłam się w niedostatku. Żądałam 300zł wiedząc, że jeśli dostanę to będzie mniej.

    Na pierwszą rozprawę mąż nie przyszedł i sędzia Dorota Wąsik ją odroczyła mówiąc , że nie ma zwrotki potwierdzającej odebranie wezwania przez męża. Sprawdziłam, zwrotka dotarła do sekretariatu dzień przed rozprawą.

    Na drugiej rozprawie sędzia zapytała nas o ugodę- ja wyraziłam chęć ugody ale pełnomocnik męża nakrzyczał, że nękam męża , który żyje za 300 zł / też tak w piśmie procesowym/ i czas z tym skończyć. Moja zgoda na ugodę nie jest odnotowana w protokule. Następnie sędzia odroczyła  rozprawę- podała że z  powodu opóźnienia /20 min/ naruszając art.156 kpc.

    Na trzecią rozprawę mąż przyszedł z adwokatką panią A.R. / pełnomocnictwo subst./  i zmieniła się też sędzia. Teraz sprawie przewodniczyła sędzia Agnieszka Niedźwiedź. Pani sędzia pomimo licznych dowodów złożonych przeze mnie zarządziła dowód z przesłuchania stron naruszając art. 299 kpc.Przesłuchując mnie była zdziwiona, że nie mam na leczenie skoro jestem ubezpieczona.  Zdziwiona była czemu nie ogrzewam domu węglem skoro nie mam na gaz. Moja uwaga, że mam 62 lata, że dołączyłam do akt  zaśw. o niepełnosprawności narządu ruchu, zaśw. od kardiologa o schorzeniach krążeniowych , które nie pozwalają mi nosić węgla po schodach została zignorowana.

     Podczas przesłuchania męża, sędzia przyjaznym tonem zadawała pytania sugerujące odpowiedź, dyktowała protokół, który nie miał potwierdzenia w zebranym materiale dowodowym , a moje dowody podważające zeznania męża nie zostały dopuszczone przez co sędzia złamała art. 217 kpc. Sędzia nie zwróciła się do US o potwierdzenie dochodów męża.  Sędzia dyktowała protokół, który sama tworzyła. 

     Wniosek o alimenty oddaliła.  Obciążyła mnie kosztami procesu choć w szczególnych przypadkach strona przegrywająca może być zwolniona z kosztów. Zależy to od uznania sądu i opiera się na zasadzie słuszności.Ja po odczytaniu postanowienia powiedziałam, że zawsze przegrywam bo nie mam pieniędzy  /chodziło o adw./, na co sędzia oświadczyła, że wezwała policję. Usiadłam i poczekałam na policję,  a później w asyście policji opuściłam salę przy ironicznym wzroku męża. Przeżyłam 32 lata z mężem i  na mnie policję, bo poszłam do sądu żebrać, żeby nie zdechnąć. Unikam ostrych słów ale tu muszę określić  zachowanie sędzi Agnieszki Nidźwiedż  jako haniebne.

    Mój wniosek o adwokata,  który złożyłam po tej sprawie, rozpatrywał sędzia A. Przysiężniak i go  oddalił. 

    Złożyłam apelację i dostałam 150 zł alimentów. Przed rozprawą apelacyjną Mec dr A.S.  wypowiedział pełnomocnictwo mężowi.

     Na kolejnej rozprawie dotyczącej gróźb karalnych , sędzia Wojciech Korbiel stwierdził, że mam takie cechy charakterologiczne i niechęć do męża, które to odbierają mi wiarygodność. Po tej wypowiedzi uświadomiłam sobie, że  sędzia okazał mi wspaniałomyślność i nie wylądowałam w psychiatryku.  

     Do kolejnej sprawy o podział majątku wzięłam adwokata i prosiłam go żeby nie iść do sądu. Po tych doświadczeniach obawiałam się, że gdyby w tej sprawie decydował sąd, na bank wylądowałabym pod mostem i to  zgodnie z literą prawa. Przy podziale majątku, gloryfikowany przez sądy tatuś,  jeszcze nas oskubał z kasy bo nie miał popłaconych rachunków. Wszystkie koszty, które poniosłam przy podziale mogłyby być znacznie mniejsze gdybym nie straciła zaufania do sądów i nie bała się tam dokonać podziału.

    Byłam porażona łamaniem prawa przez sądy, nieetycznymi zachowaniami sędziów, utrudnieniami jakie spotykałam ze strony sekretarzy sądowych i brakim kultury ze strony adwokatów akceptowanym przez sędziów i wreszcie podejrzeniami o ustawianie wyroków. 

     Naiwnie sądząc, że nadzorujące instytucje są od kontroli,  pisałam do MS,  RPO, KRS, HFPC i CBA. Bez skutków jakich bym oczekiwała. 

     Na koniec zwracam się do sędziów, spotkanych na drodze upadlania ludzi, czy pojęcie godności jest wam znane? 

 

0

jagaRa

obserwator i krytyk wynaturze

2 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758