Rzecz o tym, co się działo na obrzeżach Pożogi Polaków
09/03/2011
407 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
Za niewiele godzin znajdzie się w handlu książka Grossów złote żniwa. Jej tezą jest to, że Polacy zarobili na Holokauście. Tymczasem to Żydzi zarobili i na Pożodze, i na Shoah. I zarabiają dalej. Dużo. Polska pod okupacją rosyjską. Wrzesień, 1939 rok… „Gdyby tylko kwiatami witano. Ale były rzeczy gorsze, znacznie gorsze. Żydzi, komuniści i nie, inteligenci czy półinteligenci, jako ludzie zasadniczo godni zaufania, zaludniali administrację lokalną, stawali się pomocnikami w organizowaniu władzy sowieckiej. Gorzej jeszcze – pomagali iwyłapywali polskich oficerów, przedstawicieli polskiej administracji poszukiwanych przez okupanta*. Cóż z tego, iż w ślad za nimi i setkami tysięcy* innych Polaków na białe niedźwiedzie wysyłano również tysiące* Żydów?“ *podkreślenie jb Kto jest autorem tych słów? Jakiś obłąkany, polski antysemita? Nie. […]
Za niewiele godzin znajdzie się w handlu książka Grossów złote żniwa. Jej tezą jest to, że Polacy zarobili na Holokauście. Tymczasem to Żydzi zarobili i na Pożodze, i na Shoah. I zarabiają dalej. Dużo.
Polska pod okupacją rosyjską. Wrzesień, 1939 rok...
„Gdyby tylko kwiatami witano. Ale były rzeczy gorsze, znacznie gorsze. Żydzi, komuniści i nie, inteligenci czy półinteligenci, jako ludzie zasadniczo godni zaufania, zaludniali administrację lokalną, stawali się pomocnikami w organizowaniu władzy sowieckiej. Gorzej jeszcze – pomagali iwyłapywali polskich oficerów, przedstawicieli polskiej administracji poszukiwanych przez okupanta*. Cóż z tego, iż w ślad za nimi i setkami tysięcy* innych Polaków na białe niedźwiedzie wysyłano również tysiące* Żydów?“
*podkreślenie jb
Kto jest autorem tych słów? Jakiś obłąkany, polski antysemita?
Nie. Autorem tych słów jest Aleksander Smolar*. To cytat z tekstu Tabu i nienawiść, opublikowanego w piśmie „Aneks” nr 41 – 42/1986, s. 89.
Krzyk Grossa to próba wyciszenia nieczystego sumienia. Ten krzyk przychodzi mu tym łatwiej, że Polacy, ofiary żydowskich szmalcowników i donosicieli (nie tylko w latach 1939 – 1941), nie mieli swych bardów. Za opowiadanie o tych zbrodniach groził im od 1946 roku MKK.
Gross
bierze fotografię, i na jej podstawie konstruuje fałszywe oskarżeniechłopów o polską pazerność. Nikt nie poddaje w wątpliwość ludzkiej pazerności. Ona istniała i istnieje. Nie jest na to potrzebny fałszywy dowód rzeczowy. Fałszywy dowód służy na uzasadnienie równie
fałszywej
tezy, jakoby ofiarą Polaków paść miało kilkadziesiąt tysięcy Żydów. Przypomina to żywo zapomniane ostatnio oskarżenia pod adresem Polaków, że podczas wojny polsko-rosyjskiej w 1920 roku mieli jakoby wymordować 200 tysięcy czerwonoarmistów. Też propaganda. W
1920
sporo Żydów polskich walczyło przeciwko Polakom w Armii Czerwonej. Jednym, bardziej znanych z nich, był Samuel Miliband, dziadek szefa brytyjskiej Partii Pracy, Eda Milibanda. Jego mamę, p. Marion Kozak, z Częstochowy, ukrywały zakonnice. Antypolskie tradycje żydowskiej
lewicy
sięgają bowiem 1 Wojny Swiatowej, pierwszych lat Pożogi, systematycznego mordowania Polaków na ziemach, zajmowanych przez bolszewików. Celem ludobójstwa była likwidacja Polskijako państwa i Polaków jako narodu – zresztą zabieg ten powtórzono w 1939 roku i
w latach 1944-1956
kiedy to takie nazwiska, jak Brystygierowa, Różański czy Swiatło bardziej utrwaliły się w zbiorowej pamięci Polaków od nazwisk katów Gestapo. Oparta na kłamstwach, niedomówieniach i insynuacjach książka Grossów jest bezprecedensowym zjawiskiem na polskim
rynku
księgarskim. Szkoda, że Znak posunął się do skandalu. Nie był on potrzebny (chyba, że okaże się hitem kasowym). O tym, że wszystko kończy się na pieniądzach,wiemy z książki innego, żydowskiego, lecz krytycznego pisarza, Normana Finkelsteina: Przedsiębiorstwo Holocaust.
Kolejna afera:
Post scriptum: nie przeczę, że wśród Polaków nie było szmalcowników. Byli. Zradzali akowców, wydawali Żydów, a po wojnie ograbiali ziemian, odając w łapy MBP żołnierzy niezłomych za paczkę machorki.
Ale stawiam tezę, (chociażby powołując się na Smolara) że więcej Polaków padło ofiarami Żydów, niż odwrotnie.
Reakcja na udział Żydów w eksterminacji Polaków była niemal żadna. Samosądy, zrozumiałe, choć nieusprawiedliwione, były rzadkie. Samosąd kierowanego przez żydowskich funkcjonariuszy MBP po 1944 pod zarzutem rzekomej czy faktycznej zbrodni na Żydach miał charakter gestapowskiej operacji. Większość (o ile nie wszystkie) wydanych wówczas wyroków nie utrzymałaby się w postępowaniu rewizyjnym w państwie prawa.
Książka Grossów ma jeden pozytywny skutek: przypomniała zapomniane, wydawałoby się, zbrodnie na narodzie polskim.
I jeden negatywny: budzi antysemityzm.
Kiedyś napisałbym, że to była wojna domowa, bo przecież Żydzi nie byli w Polsce mniejszością, a raczej klasą; nie narodem, lecz grupą wyznaniową, jedną z wielu, tolerowanych przez wieki na gościnnej polskiej ziemi. Stąd pisownia słowa „żyd”. Małą literą. Inaczej niż Cygan, ale tak samo, jak katolik. Dziś muszę pisać inaczej.