Umowa o ruchu bezwizowym z Kaliningradem zostanie więc zapewne ratyfikowana, samorządy dwóch województw będą zadowolone, tylko jakim odbywa się to kosztem.
1. Wczoraj w Sejmie odbyła się debata na temat projektu ustawy o ratyfikacji umowy pomiędzy rządem Rzeczpospolitej Polskiej, a rządem Federacji Rosyjskiej o zasadach małego ruchu granicznego podpisanej w Moskwie w dniu 14 grudnia 2011 roku.
Chodzi o ruch bezwizowy pomiędzy okręgiem Kaliningradzkim, a częścią województw Pomorskiego i Warmińsko – Mazurskiego. Z tego pierwszego do umowy zostały zakwalifikowane Sopot, Gdańsk i Gdynia i 4 powiaty, z tego drugiego Elbląg i Olsztyn i 11 powiatów.
Zgodnie z prawem europejskim mały ruch bezwizowy obejmuje pas do 30 km, a maksymalnie do 50 km po obu stronach granicy. W tej sprawie jednak uczyniono wyjątek w małym ruchu granicznym, bo okręg Kaliningradzki od granicy północnej do południowej to 108 km, a od granicy wschodniej do zachodniej to aż 205 km.
O to rozszerzenie małego ruchu bezwizowego na cały okręg Kaliningradzki, starała się nie tylko Polska, a tę ideę bardzo silnie wsparły Niemcy, które zdecydowały się nawet osłabić sprzeciw Litwy w tej sprawie zobowiązując się do finansowego wsparcia budowy elektrowni jądrowej w litewskim Ignalinie.
2. Żeby było jasne Polsce powinno zależeć na dobrych relacjach z Rosją ale ten kraj w sposób bezwzględny, realizuje swoje ekonomiczne i polityczne interesy w kontaktach z naszym krajem i wcale tego nie ukrywa.
Jeżeli ograniczymy się tylko do spraw gospodarczych to wymownymi przykładami takiego bezwzględnego realizowania swoich interesów przez Moskwę jest Gazociąg Północny, kontrakt gazowy w wyniku, którego kupujemy od Rosjan gaz po najwyższych cenach w Europie, a także odcięcie decyzją polityczną wicepremiera rosyjskiego rządu Sieczyna, dostaw ropy naftowej ropociągiem do rafinerii Lotosu w Możejkach.
Mimo takiej postawy Rosjan, Polska zafundowała im prezent w postaci ruchu bezwizowego z okręgiem Kaliningradzkim, dający 1 milionowi jego mieszkańców swobodny dostęp do terytorium Unii Europejskiej.
3. W czasie debaty projekt bez zastrzeżeń poparły kluby koalicji Platformy i PSL-u ale także SLD i Ruch Palikota. Poważne wątpliwości zgłosił tylko klub Prawa i Sprawiedliwości, a także klub Solidarnej Polski.
Zabierałem głos w tej debacie i mimo tego, że projekt popierają samorządy, które po polskiej stronie ten ruch bezwizowy obejmuje, licząc na masowe przyjazdy na zakupy do Polski mieszkańców regionu Kaliningradzkiego, zgłosiłem dwa poważne zastrzeżenia do tej umowy.
Pierwsze to nierównoważność tej umowy, my otwieramy Rosji, swoiste okno na Europę, od Rosji nie otrzymujemy nic w zamian. Żadne nasze interesy gospodarcze przy tej okazji nie zostały nawet Rosjanom zasygnalizowane.
Drugie to poważna przestępczość na terenie tego obwodu w dużej części wręcz mafijna. Według danych prezentowanych w regionalnej Dumie na 10 tysięcy mieszkańców w tym okręgu mamy do czynienia z blisko 300 przestępstwami (to wskaźnik nie notowany w cywilizowanej Europie). Ponad 60% instytucji publicznych jest opanowanych wręcz przez mafię, podobnie 80% tamtejszych banków, wreszcie ponad 50% przedsiębiorstw także kontrolują grupy przestępcze.
Pojawia się w związku z tym poważne niebezpieczeństwo czy tym ruchem bezwizowym nie spowodujemy dużego importu przestępczości na terytorium naszego kraju i to przestępczości o charakterze mafijnym.
4. Niestety obecni na debacie wiceministrowie z resortu spraw wewnętrznych i spraw zagranicznych, takich niebezpieczeństw nie widzą, a umowę o ruchu bezwizowym, uważają za wielki sukces naszego kraju.
Nie zastanawia ich nawet ogromne zaangażowanie Niemiec w to przedsięwzięcie, choć ten kraj jako żywo nie powinien mieć interesu w tej sprawie. A tu okazuje się, że nie tylko wytargował w UE dla tej umowy, wyraźne odstępstwo od unijnych reguł małego ruchu bezwizowego, a także aby osłabić protesty Litwy, obiecał zaangażować duże środki finansowe w modernizację energetyki atomowej w tym kraju.
Umowa o ruchu bezwizowym z Kaliningradem zostanie więc zapewne ratyfikowana, samorządy dwóch województw będą zadowolone, tylko jakim odbywa się to kosztem.
Ale rząd Tuska kocha Moskwę i już.