Koalicja PO – PSL stopniowo ogranicza prawa obywateli. Utrudnia demonstrowanie, dostęp do informacji, próbuje cenzurować Internet, zwiększa liczbę podsłuchów – podsumowuje „Rzeczpospolita”.
Głosząca wolność obywatelską Platforma od 2007 r. uderza w jej podstawy. – Nie daje się tego nie zauważyć. Niestety, Polska należy do krajów, w których aktywność obywateli jest bardzo mała, a władza jeszcze stawia jej tamę – ocenia w rozmowie z „Rz” dr Arkadiusz Radwan, prezes Instytutu Allerhanda, prawnik. – Czynią to partie, które w nazwie mają „obywatelska” i „ludowe”. Ani ze społeczeństwem obywatelskim, ani z ludem ich działania nie mają nic wspólnego – dodaje.
W piątek Sejm przyjął prezydencką ustawę nowelizującą zasady organizacji manifestacji. Zgodnie z nowymi przepisami władze będą miały prawo wydać zakaz organizacji demonstracji, jeśli w tym samym miejscu wcześniej została zgłoszona inna.- Jestem w stanie sobie wyobrazić, że na wieść o antyrządowej manifestacji natychmiast partyjna młodzieżówka zgłasza pikietę w tym samym miejscu, a władza pod pretekstem, że to zgłoszenie było wcześniejsze, zakazuje opozycji jej zorganizowania – wytyka Marek Lewandowski, rzecznik „Solidarności”.
A to tylko wierzchołek góry lodowej. Oburzeni internauci jako przykład łamania praw człowieka i zamach na wolność słowa wskazują też działania państwa wobec Roberta Frycza, twórcy strony Antykomor.pl, na której kpił z prezydenta Bronisława Komorowskiego. W piątek został skazany na 15 miesięcy ograniczenia wolności za znieważenie prezydenta. W maju ubiegłego roku do mieszkania młodego człowieka wtargnęli funkcjonariusze ABW. Został potraktowany jak groźny terrorysta, funkcjonariusze przeszukali jego mieszkanie, zabrali laptopa i cyfrowe nośniki danych.
Partia rządząca już wcześniej miała zakusy na ograniczanie wolności słowa. Dwukrotnie koalicja PO – PSL próbowała doprowadzić do wprowadzenia cenzury Internetu. Pierwszy raz przy okazji prac nad ustawą hazardową, gdy urzędnicy Tuska chcieli wprowadzić rejestr stron zakazanych. Dawał on urzędnikom możliwość dowolnego blokowania stron, o których uznaniowo decydowaliby, że zawierają treści sprzeczne z prawem. Drugi raz przy okazji nowelizacji ustawy medialnej. Próbowano wtedy wprowadzić obowiązek rejestracji stron, na których umieszczano filmy wideo. Pełną kontrolę nad tym miałaby Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, w której większość mają ludzie rekomendowani przez PO. W obu przypadkach protesty internautów okazały się czasowo skuteczne.
– Mamy do czynienia z próbami ograniczania praw obywatelskich czy lekceważenia społecznych inicjatyw. Lekceważone są konsultacje społeczne, obywatelskie projekty ustaw. No i nie można zapomnieć o tzw. poprawce Rockiego – mówi „Rz” Katarzyna Sadło, prezes Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego.
We wrześniu 2011 r., późno w nocy Senat przyjął poprawkę do ustawy o dostępie do informacji publicznej zgłoszoną przez senatora PO Marka Rockiego. Dawała ona urzędnikom pretekst do odmowy udzielenia informacji publicznej „ze względu na ważny interes państwa”. A Sejm ją przyjął, mimo że organizacje pozarządowe i media wskazywały, że doprowadzi ona do blokady informacji o działaniach przedstawicieli organów władzy. W kwietniu 2012 r. Trybunał Konstytucyjny uznał nowelizację za sprzeczną z konstytucją. Jednak tajemnicą poliszynela jest, że PO wznowiła nad nią prace. Kilka miesięcy temu konsultacje społeczne dotyczące zmian w tej ustawie organizował minister Michał Boni.
Próbom ograniczenia praw obywatelskich towarzyszy coraz większa inwigilacja społeczeństwa przez policję i służby specjalne. Jak informowała w piątek „Gazeta Wyborcza”, tylko w ubiegłym roku łącznie ok. tys. razy dziennie policja, służby specjalne, prokuratury i sądy zwracały się do operatorów telekomunikacyjnych o udostępnienie billingów. Łącznie złożono1,8 miliona wniosków.
Więcej: http://www.rp.pl/artykul/17,933618-Rzad-zmniejsza-nasza-wolnosc.html