Artykuły redakcyjne
Like

Ruski węgiel, czyli jak uzdrowić polskie górnictwo?

24/09/2014
1146 Wyświetlenia
9 Komentarze
7 minut czytania
Ruski węgiel, czyli jak uzdrowić polskie górnictwo?

Górnicy zablokowali przejście graniczne z obwodem kaliningradzkim. Mają dość importu taniego, konkurencyjnego węgla z Rosji, który tamtędy ciągnie do naszego kraju w milionach ton. Ja ich rozumiem, boją się o swoje miejsca pracy, o przyszłość, o byt swój i swoich rodzin. Szkoda tylko, że wybrali metodę, która problemu nie rozwiąże a jedynie go spotęguje.

0


 

 

Na ostateczną cenę węgla w naszym kraju składają się nie tylko fizyczne koszty produkcji ale też – a właściwie przede wszystkim – potężne koszty administracyjne molochów zwanych węglowymi holdingami i rozdętych przywilejów branżowych, którymi cieszą się górnicy. Żeby nasze kopalnie wreszcie stały się rentowne w tym właśnie miejscu należy ciąć – tyle, że za to zabrać nie chce się nikt. Związkowcy uważają, że trzynaste i czternaste pensje po prostu im się należą a holdingi z kolei są doskonałym miejscem by na wysokopłatnych stołkach posadzić całe rzesze krewnych i znajomych królika. Błędne koło, za które płacimy my wszyscy – pierwszy raz w cenie kupowanego na zimę opału, drugi raz w dotacjach bo całej tej „nadbudowy” utrzymać li tylko ze sprzedaży produktu nie sposób.

 

W tej sytuacji trudno się dziwić, że import surowca zza granicy polskie górnictwo dobija, że kopalnie nie mogąc sprzedać swojej produkcji plajtują. Tyle, że zablokowanie tegoż importu niczego nie zmieni – zamknięcie jednego kanału natychmiast zwiększy ilość węgla płynącego innymi, jeżeli zostanie wprowadzone embargo na sprowadzanie „czarnego złota” z Rosji ucieszą się producenci amerykańscy, brazylijscy, australijscy czy południowo afrykańscy a jego ilość na naszym rynku pozostanie bez zmian. Można oczywiście zablokować wszystkie – pozostaną wtedy górnicy europejscy, głównie czescy, a na to poradzić już nie będziemy mogli nic, strefa wolnego handlu ma swoje prawa.

 

Ja oczywiście uważam, że rząd powinien chronić rodzimych producentów przed zagraniczną, zwłaszcza nieuczciwą, konkurencją. Tyle tylko, że nie może się to odbywać kosztem odbiorców i podatników. Mieszkam w dzielnicy, w której dziewięćdziesiąt procent mieszkań jest ogrzewanych piecami węglowymi. Większość moich sąsiadów to emeryci – ich średnie dochody to, pi razy oko, tysiąc sześćset złotych na głowę. Proszę mi powiedzieć w jaki sposób mają się oni zaopatrzyć na zimę w opał pochodzący z polskich kopalni? Nie stać ich, drodzy moi, ich wybór jest prosty – jeśc w zimnie czy głodować w cieple. Kupują węgiel w workach wybierając ten najtańszy – najczęściej czeski, brunatny, płacąc około siedmiu złotych za dziesięć kilogramów. Mało kaloryczny, zanieczyszczony, powodujący permanentne zadymienie ulic. Mogą oczywiście kupić polski, po dziesięć złotych, jednak dla te trzy złote różnicy to jest dla nich bochenek chleba – ci ludzie każdą złotówkę przed wydaniem kilkukrotnie obracają w palcach. W tej sytuacji trudno ich nawet namawiać do udziału w akcji „swój do swego po swoje”, bo to swoje jest po prostu nieosiągalne.

 

Jakie zatem rozwiązanie proponuję? Ano najprostsze z możliwych – likwidacja nadbudowy, przede wszystkim holdingów. Dlaczego poszczególne kopalnie nie mogą działać samodzielnie? Dlaczego muszą dublować koszty administracyjne utrzymując darmozjadów siedzących w radach nadzorczych i na prezesowskich stołkach, tysiące urzędników, ogromne biurowce? One niczemu i nikomu nie służą poza tym – co już napisałem wyżej – że tworzą stołki do obsadzenia dla partii politycznych. Jeżeli poszczególne kopalnie zamiast tkwić w chorych strukturach zaczną normalnie ze sobą konkurować polski węgiel stanie się towarem atrakcyjnym dla polskiego odbiorcy a zainteresowanie zagranicznym zwyczajnie spadnie, odetchnie też z ulgą budżet zwolniony z dotowania nierentownych zakładów bo te po prostu i zwyczajnie by zbankrutowały. A gdyby któraś z kopalni chciała swoim pracownikom przyznawać deputaty, trzynaste i czternaste pensje, premie barbórkowe i tak dalej – to proszę bardzo, jeżeli jej właściciele (pojedynczy czy zrzeszeni w spółce) uznaliby, że ich na to stać to ja przeciwwskazań nie widzę. Poza jednym – ani złotówka na te przywileje nie może pochodzić z państwowego budżetu.

 

Proste? Byłoby gdyby nie jeden szkopuł pod tytułem pakiet klimatyczny i ograniczanie emisji gazów cieplarnianych. Polska, posiadająca największe złoża węgla w Europie powinna natychmiast wycofać się z ustaleń ograniczających jego spalanie i rozwijać swoją gospodarkę tak, jak to robiły kraje dominujące dziś na starym kontynencie w czasach, kiedy dopiero zaczynały śnić o potędze. Oni mogą sobie pozwolić na drogą energię odnawialną, my nie. I nie powinniśmy się na nich oglądać, słuchać ich wytycznych i próbować doszlusować bo to najprostsza droga do tego byśmy stali się wyłącznie rynkiem zbytu dla zachodniej tandety i źródłem taniej siły roboczej, która za ochłapy z pańskiego stołu będzie zapieprzać na cudzy dobrobyt.

 

P.S.: wszystkim, którzy zechcą bronić górniczych przywilejów dotowanych z państwowej kiesy i holdingów rozrozsłych niczym raczysko na zdrowym organizmie przypominam, że pieniądze nie biorą się znikąd. Państwo dając jednym musi zabrać innym. Zawsze.

0

Alexander Degrejt

Prawicowiec, wolnościowiec, republikanin i konserwatysta. Katol z ciemnogrodu.

133 publikacje
29 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758