Wybitni specjaliści d/s „odkręcania” prostych oszybek…
"Żona tragicznie zmarłego wiceministra kultury podejrzewała, że to Rosjanie uszkodzili dokument jej męża, bo na zdjęciach w dokumentacji dowód osobisty był nienaruszony. Magdalena Merta otrzymała natomiast od prokuratorów nadpalony dokument. Jak nieoficjalnie ustalili dziennikarze RMF FM, worek z pamiątkami po ofiarach smoleńskich, który dotarł do resortu był w bardzo złym stanie. Zapach, jaki wydobywał się z tego worka był nie do wytrzymania – mówią nieoficjalnie pracownicy resortu.
Jeden z pracowników niższego szczebla w ministerstwie zdecydował więc, by worek ten zutylizować. Gdy rozpoczęto utylizację, ktoś nagle miał się zorientować, że spalane rzeczy sąpamiątkami ze Smoleńska i utylizacje przerwano"
Naprawdę, bajki dla dzieci blakną przy bajkach, jakie możemy przeczytać za sprawą naszych rodzimych najmimord.
Każdy z pracowników niższego szczebla w ministerstwie bałby się samodzielnie podrapać po d… – stojąc w sąsiedztwie przedmiotów przywiezionych ze Smoleńska…
A co dopiero dopuścić się samowolnego ich zniszczenia…
Mają Polaków za durni. Ale po niedawnych wyborach parlamentarnych – jakoś mnie to nie dziwi…
Źródło: www.rmf24.pl/news-w-msz-cie-pomylkowo-zniszczono-rzeczy-ofiar-smolenskich,nId,365111