Dobę po zamachach w Paryżu – doskonale zorganizowanej akcji terrorystycznej, która miała przynieść ‘krew i przerażenie krzyżowcom’ służby specjalne wszystkich krajów Unii Europejskiej przygotowują się do możliwych kolejnych ataków. I przyznają, choć jeszcze nie publicznie, sprawę kryzysu uchodźców Unia Europejska spieprzyła.
Oto w ciągu półrocza w granicach Unii Europejskiej znalazło się ponad milion przyjezdnych z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej – wszyscy w charakterze uchodźców, większość to młodzi lub w średnim wieku mężczyźni, których łączy jedna religia. Jak raz religia, która mimo swojego piękna zobowiązuje wyznawców do walki przeciwko niewiernym – walki, która ma polegać na – jak to precyzyjnie opisuje Koran – ‘przyłożeniu miecza do szyi’. I których łączy niechęć do dobrobytu krajów Europy Zachodniej, dobrobytu, na który społeczeństwa europejskie zupełnie nie zasługują. Są bowiem, jak to skrupulatnie wyjaśniali i wyjaśniają ajatollachowie oraz mułłowie w znacznejmn części zachodnioeuropejskich meczetów, społeczeństwami zepsutymi, które nie Bogu służą, lecz jego przeciwieństwom.
10 godzin po zamachach policja francuska już wiedziała – trzech zamachowców było zarejestrowanymi przez grecką straż graniczną uchodźcami z Syrii i Egiptu.
Posiadacz syryjskiego paszportu, który znaleziono na miejscu ataków, należał do osoby, która przekroczyła granicę z Grecją przez wyspę Leros trzeciego października, podał Reuters za informacją przekazaną przez francuską policję. Przez Leros, podobnie jak i przez Lesbos, Kos, Chios i Samoc płynęła w tym czasie fala uchodźców
Przy ciele innego z zamachowców samobójców, który przeprowadził atak bombowy niedaleko stadionu Stade de France, znaleziono syryjski paszport. Francuska telewizja BFM informuje także o znalezieniu paszportu egipskiego przy ciele innego terrorysty. Francuskiej policji udało się ustalić, że właściciel syryjskiego paszportu przekroczył granice Grecką przez wyspę Leros.
Reszta zamachowców to Muzułmanie, którzy żyli na miejscu przynajmniej od kilkudziesięciu lat. Podobnie, jak miliony takich właśnie Muzułmanów mieszka w Wielkiej Brytanii. To między innymi oni palili w 2011 roku londyńską dzielnicę Tottenham. To oni prowadzą działalność apostolską w imieniu Proroka Mahometa w szkołach i na uniwersytetach w Anglii, Szkocji i Walii. To oni w końcu budują swój świat w nieodległym Berlinie, gdzie w ciągu kilku miesięcy nieoczekiwanie pojawiło się ich tak wielu…
Wprost nikt tego jeszcze nie przyznaje, ale już wiadomo, że Europa wpuściła do swoich stolic armię Państwa Islamskiego. To dlatego w Londynie niedługo po ataku na Paryż zebrała się COBRA, legendarny sztab antykryzysowy Zjednoczonego Królestwa, który dość szybko zdecydował się przejrzeć wszysytkie bez wyjątku procedury bezpieczeństwa i część z nich zmienić. Jaką część? To oczywiście jest tajne i nikt oficjalnie zmian procedur nie ogłosi. Zauważą je mieszkańcy Londynu w związku z nieco bardziej kłopotliwym podróżowaniem po mieście. Z pewnością zmiana procedur dotknie Muzułmanów zatrudnionych w brytyjskiej administracji publicznej.
– Ministrowie uznali, że konieczne jest przejrzenie naszych istniejących planów reagowania, aby mieć absolutną pewność, że wyciągnęliśmy odpowiednie wnioski z wydarzeń w przeszłości – mówi brytyjski premier David Cameron. I dodaje: – olicja zintensyfikowała swoje działania w celu zachowania szczególnej ostrożności, a w związku z zaostrzeniem kontroli granicznej we Francji brytyjska służba graniczna pozostaje w bezpośrednim kontakcie ze swoimi francuskimi odpowiednikami.
Warto pamiętać, że nad Kanałem La Manche, w dzikim obozowisku w Calais koczuje kilkanaście tysięcy Muzułmanów, którzy chcą dostać się do Wielkiej Brytanii.
Informacje o zmianie procedur bezpieczeństwa docierają również ze służb włoskich, hiszpańskich, belgijskich, holenderskich, skandynawskich oraz szwajcarskich. Również na polskich ulicach, szczególnie w warszawskim metrze, powinno się pojawić więcej funkcjonariuszy w tym przede wszystkim funkcjonariuszy z psami.