Przyznam, że tekst Tomka Parola „Jak nie płacić mandatów” poruszył mnie do głębi. No bo jakże to tak – mam nie płacić, skoro budżet w PO-trzebie? 1. Jestem uczciwy z natury. Już jako dziecko, na wycieczce w W., cierpliwie czekałem na zmianę świateł na przejściu, choć jedyny znajdujący się w pobliżu pojazd to była furmanka jednokonna po drugiej stronie rynku. Było to jedyne skrzyżowanie ze światłami w promieniu 80 km, ale za to światełka zmieniały się przez całą dobę. O ile działały, rzecz jasna. 2. Z upływem lat prawo szanowałem jeszcze bardziej. Choć nie ukrywam, że często trudno było nadążyć za zmieniającymi się przepisami… 3. Dwa lata temu listonosz zostawił mi awizo w skrzynce pocztowej. Kiedy odebrałem […]
Przyznam, że tekst Tomka Parola „Jak nie płacić mandatów” poruszył mnie do głębi. No bo jakże to tak – mam nie płacić, skoro budżet w PO-trzebie?
1.
Jestem uczciwy z natury.
Już jako dziecko, na wycieczce w W., cierpliwie czekałem na zmianę świateł na przejściu, choć jedyny znajdujący się w pobliżu pojazd to była furmanka jednokonna po drugiej stronie rynku.
Było to jedyne skrzyżowanie ze światłami w promieniu 80 km, ale za to światełka zmieniały się przez całą dobę.
O ile działały, rzecz jasna.
2.
Z upływem lat prawo szanowałem jeszcze bardziej.
Choć nie ukrywam, że często trudno było nadążyć za zmieniającymi się przepisami…
3.
Dwa lata temu listonosz zostawił mi awizo w skrzynce pocztowej.
Kiedy odebrałem list okazało się, że było to wezwanie do Komendy Miejskiej PO-licji.
O dziwo, nawet napisali, z jakiego to PO-wodu – art. 92a kodeksu wykroczeń.
4.
Na szczęście stało jak byk, że jako świadek, bo nerwowo bym nie wytrzymał.
Nie mogłem zasnąć. Przechodziłem całą noc. PO-myślałem sobie, że skoro wezwanie mam na godzinę 11 rano to zrobię dobre wrażenie, jak przyjdę zaraz po 8. Przecież od dawna wiadomo, że petent, albo PO-dwładny winien mieć wygląd lekko durnowaty i PO-korny, żeby się urzędnik lepiej PO-czuł.
5.
Około godziny 7 byłem gotowy.
Ogolony, na wszelki wypadek wziąłem ze sobą szczoteczkę do zębów i kapcie.
Zajrzałem raz jeszcze do wezwania, spojrzałem na kalendarz, szybciutko wybiegłem po gazetę, by sprawdzić datę…
Jeszus Marie! Miałem stawić się tydzień temu!!!!
Całe sześć dni przed odebraniem wezwania!!!!!!
6.
Trochę o sobie.
Moi obaj dziadkowie służyli w AK.
Przy czym dziadek Szczepan w lasach koło Tarnowa, a dziadek Helmutt w Libii.
To właśnie PO dziadku Helmucie mam we krwi szacunek do prawa.
Jakże więc – PO-myślałem – mam się stawić przed datą otrzymania wezwania?
Nigdy.
Państwo prawne to państwo prawne.
Rechtstaat ist Rechtstaat.
Naturliś…:)
7.
PO-stanowiłem czekać.
8.
Kolejne wezwanie nadeszło PO-cztą.
Niestety, tym razem rozminięcie terminów było jeszcze większe.
12 dni!
Wiadomo, że nie mogłem się stawić.
Tylko przez szacunek dla prawa.
9.
Tuż przed Świętami dzielnicowy przyniósł wezwanie .
Ba, był na tyle uprzejmy, że zadzwonił do Komendy i razem ustaliliśmy termin mojej wizyty.
10.
Spokojny, bo przecież termin został zachowany, wkroczyłem do Komendy.
Za chwilę siedziałem przed biurkiem, a funkcjonariusz cierpliwie tłumaczył mi, ze mój samochód został uchwycony przez fotoradar na drodze PO-d Kielcami.
Jechał całe 15 km/h za szybko.
11.
Bez namysłu PO-wiedziałem prawdę.
Wskazałem kierującego.
12.
Kiedy PO-dałem jego dane, funkcjonariusz wybuchnął śmiechem.
Mocno tym mnie zbulwersował.
Jakże to tak?
Ja, OBYWATEL, spełniam obowiązek i PO-daję dane kierowcy, a PO-licjant śmiejąc się opowiada, że nawet nie zdążą go przesłuchać ze względu na upływ terminów?!
A czy to moja wina, że od momentu PO-pełnienia wykroczenia do mojej rozmowy na komendzie upłynęło PO-nad 10 miesięcy?
A może to, że samochód tego dnia pożyczyłem znajomemu Gruzinowi?
Złożyłem zeznania i ciągle jako świadek, udałem się do domu.
13.
Myślę sobie, że to bzdura z tym rzekomym PO-lowaniem na kierowców.
Przecież gdyby faktycznie zależało im na mandacie, sprawę jakoś by załatwili.
Do Tbilisi nie jest tak bardzo daleko, prawda?
A na ulicę Kakabadze każdy trafi nawet z zamkniętymi oczami.
14.
Dalej szanuję prawo i stosuję się do jego PO-leceń.
Choć teraz tak sobie myślę, że urzędnicy czasami lekceważą swoje obowiązki.
A może to sabotażyści pisowscy, którzy w ten sposób chcą obalić rząd Najlepszego Premiera?
Jak pan sądzi, panie doktorze?
26.07 2013 r.