Bez kategorii
Like

Rozmowy z Cieniem (2): Dlaczego „zaświaty”?

28/03/2011
536 Wyświetlenia
0 Komentarze
11 minut czytania
no-cover

Potok się nie zdumiewa, gdy spada w dół
i lasy milcząco zstępują w rytmie potoku
— lecz zdumiewa się człowiek!
Jan Paweł II – Tryptyk Rzymski
Zdumiony człowiek pyta.
Zdumiony człowiek myśli.

0


 

– W ostatniej rozmowie zgodziliśmy się, co do tego, że Byt Absolutny nie jest tożsamy z materią, lecz ma charakter duchowy, doskonały, ponadmaterialny, niezniszczalny i wieczny, którego istnienie nie potrzebuje usprawiedliwienia. ..
– Wiem, wiem! Że ma charakter osobowy, jest przyczyną sprawczą, czyli Stwórcą świata materialnego.
– O! Zaskakujesz mnie! Sporo zapamiętałeś! Ale trochę cię te abstrakcyjne, filozoficzne rozważania znużyły, prawda?
– Prawda. Bo tak naprawdę to bliższa koszula ciału – czyli bardziej frapuje mnie pytanie: a co z nami? Rodzimy się i to jest bezsprzecznie nasz początek, żyjemy i umieramy – ale czy śmierć jest definitywnym kresem naszego istnienia?
– Owszem, dla ciała tak.
– Nie mam tu na myśli ciała, które przecież jest częścią materialnego świata i wraz z nim przemija. Ale czy rację miał Horacy gdy mówił „nie wszystek umrę”? Czy raczej tylko „do piachu” i „po zawodach”?
– Skoro śmierć jest kresem istnienia dla ciała, to pewnie chodzi ci o to, co się dzieje ze świadomością?
– Ze świadomością, czy duszą… A propos, czy to jest to samo?
– Niezupełnie. Istnieniu świadomości nie zaprzeczają materialiści. Twierdzą jednak, że jest ona produktem wysoko zorganizowanej materii.
– Skoro tak, to znaczy, że ginie ona wraz z ciałem?
– Tak oni uważają. Idealiści natomiast głoszą, że świadomość posiadamy dzięki duszy, która zamieszkuje w owym systemie wysoko zorganizowanej materii.
– Jest jednak tylko jej „gościem”?
– Tak, w rzeczywistości ma charakter nieśmiertelny, jest duchem.
– Na pewno? Czytałem gdzieś, że człowiek po śmierci waży dokładnie 21 gramów mniej niż przed – i że to dlatego, bo dusza opuszcza jego ciało…
– Były takie badania, ale hipoteza że chodzi tu o duszę to czyste spekulacje.
– No to co dzieje się z duszą po śmierci?
– W niektórych systemach religijnych mówi się wprost o wędrówce dusz z ciała do ciała (np. reinkarnacja), inne twierdzą, że dusza zostaje „stworzona” wraz z narodzinami człowieka, ale po jego śmierci opuszcza ciało i wędruje w „zaświaty” gdzie pozostaje nieśmiertelna, czyli wieczna.
– Jakoś nie bardzo chce mi się wierzyć w te „zaświaty”. Pachnie mi to troszkę zabobonami.
– Taa i ciemnogrodem. Dałeś się zwieść ateistycznej propagandzie i powtarzasz te prymitywne stereotypy.
– Chcesz powiedzieć, że ich istnienie można udowodnić? Czytałem kiedyś książkę „Życie po życiu” ale naprawdę nie wiem, co o tym sądzić…
– Istnienia „zaświatów” nie można w żaden sposób empirycznie wykazać, bo nie są one częścią składową świata materialnego, a tylko w nim można sensownie mówić o empirii.
– Czyli zostaje wiara.
– Dokładnie jak w przypadku Boga czy materii. Można znaleźć jedynie przesłanki.
– No to pokaż je, bardzom ciekaw.
– Jedną z nich jest doświadczenie istnienia w kontekście sensu. Istotnie, przyjmując, że duszy nie ma, „zaświatów” także nie, musimy zauważyć, że nasze bytowanie pozbawione jest sensu. Obserwując trud człowieka w mozolnym pokonywaniu przeszkód w jego ziemskiej wędrówce nie umiemy pogodzić się z tym, że ów wysiłek nie przyniesie żadnych owoców, że, jak to przed chwilą powiedziałeś, tylko „do piachu” i „po zawodach”.
– Owszem, trudno się z tym pogodzić, ale nikt nie powiedział, że świat musi być sensowny.
– Ale jeśli już wierzymy w Boga i podparliśmy to całkiem niezłą argumentacją, no to rzecz ma się inaczej. Bóg jest Bytem Doskonałym, Sensem samym w sobie, czyż więc nie byłoby dziwne, gdyby stworzył świat pozbawiony sensu?
– Musiałby być złośliwy.
– Właśnie, a mnie to jakoś trudno pogodzić z doskonałością. Ponadto, obserwując piękno świata, jego misterną budowę, ewolucję w kierunku coraz to bardziej złożonych struktur, też mamy poczucie jakiegoś potwornego logicznego dysonansu, gdy przyjmiemy, że do niczego to właściwie nie prowadzi.
– Nie tak całkiem do niczego. „Nie wszystek umrę” może oznacza po prostu, że zostajemy w pamięci pokoleń. My i owoce naszej ziemskiej działalności.
– Owszem, owszem, ale mnie wszelkie próby tłumaczenia, że sens jest w tym iż „zostajemy w pamięci pokoleń” wydają się zręcznym oszustwem, bo doświadczenie własnej egzystencji domaga się kontynuacji nie w postaci jakiejś abstrakcyjnej „pamięci pokoleń”, ale w postaci tej naszej aż do bólu realnej osobowości. Żadne doświadczenie nie ma tak mocno egoistycznego wymiaru jak doświadczenie egzystencjalne właśnie.
– Egoistycznego?
– Tak, ale nie w negatywnym znaczeniu. Może powinienem powiedzieć „osobowego”
– Zatem nie ma tu dowodów obiektywnych, bo doświadczenie egzystencjalne jest krańcowo subiektywne.
– Zgadza się, ale ma je każdy – i jeśli już to doświadczenie przyjmiemy jako fakt dla nas istotny, logika prowadzi nas wprost ku „zaświatom”.
– No dobrze, powiedzmy więc, że „zaświaty” tak, ale co z niebem i piekłem?
– Ta sprawa wydaje mi się nieco prostsza. Obserwując życie, szybko dochodzimy do wniosku, że bilans sprawiedliwości na tym łez padole nie jest zamknięty. Widzimy bowiem, że jednych życie doświadcza bardzo surowo, innych traktuje z niezwykłą łagodnością. Nasze poczucie sprawiedliwości krzyczy w bezsilnym buncie, gdy łajdak i szubrawiec opływa w dostatku, służy mu zdrowie, łask nie skąpi fortuna a innym, poczciwym i uczciwym „wiatr ciągle w oczy”. Nie może tak być – mówimy. Nie może, ale jest – i to od zarania dziejów.
– Mówią, że sprawiedliwość występuje tylko w słowniku wyrazów obcych.
– Właśnie – i ten slogan jest dobrą ilustracją frustracji, jaka towarzyszy nam w obserwacji świata doczesnego. Byłoby czymś absolutnie niezrozumiałym, absolutnie nonsensownym, gdyby ów bilans sprawiedliwości takim niedomkniętym pozostał. Nonsensownym zwłaszcza wobec nieskazitelnej logiki świata, jego konstrukcji, nad którą pochylają się w zachwycie badający świat przyrodnicy. Nie pojmuję i nie „kupuję” tego nonsensu, zamiast niego wolę przyjąć sens, który domaga się zamknięcia owego bilansu. Stąd nieodzowny podział „zaświatów” – miejsca dla tych „nagrodzonych” i tych „potępionych” – czyli piekło i niebo.
– A kto rozda bilety wstępu do tych miejsc?
– Sam Bóg, oczywiście. On feruje wyroki, z pewnością dla nas równie niepojęte, jak niepojętym jest to, czemu pozwala, aby jedni opływali w dostatki a inni bezgranicznie cierpieli w swej ziemskiej wędrówce.
– A jak Bóg pogodzi tę sprawiedliwość z miłosierdziem, którego wszak jest pełen?
– To także dla nas niepojęte, bo wszelka nieskończoność rodzi w naszych ograniczonych umysłach paradoksy i antynomie.
– Aha… jak ten: czy Pan Bóg Wszechmogący może stworzyć kamień, którego sam nie udźwignie?
– Właśnie. Dlatego pozostaje nam wiara.
– Wiara, wciąż ta wiara. Tymczasem człowiek jest spragniony pewności. Bóg mógł przecież tak zaprojektować świat, że Jego obecność nie byłaby aktem wiary. Mogłyby wszak istnieć dowody na kształt tych w matematyce: nieskazitelne estetyką i porażające mocą logiki. Jak dwa a dwa cztery. Tak nie jest. Dlaczego Bóg stworzył świat egzystujący w niepojętej dla nas symbiozie z Tajemnicą?
– Bo przecież to ona właśnie jest dla nas gwarantem wolności. Dzięki takiej a nie innej konstrukcji świata możesz wybrać między wiarą a niewiarą. Nie jesteś marionetką. Masz wybór. A cenisz sobie wolność, prawda? 
0

tsole

Niespelniony, choc wyksztalcony astronom. Zainteresowania: nauki scisle (fizyka, astronomia) filozofia, religia, muzyka, literatura, fotografia, grafika komputerowa, polityka i zycie spoleczne, sport.

224 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758