Motywy i cele działania ekipy Tuska stają się coraz bardziej czytelne.
Ostentacyjna pogardza i brutalność okazywana wobec społeczeństwa polskiego ma w istocie bardzo racjonalny cel. Nie jest przypadkiem odmówienie demonstracji Solidarności, brutalne zastraszanie przedsiębiorców którym nie zapłacono kontraktów, aresztowanie i pobicie Starucha itd. przy jednoczesnej pełnej zgodzie, wręcz zachęcie, na upokarzające dla Polaków marsze czy remonty pomników oprawców.
Kreowanie wroga i zarządzanie strachem
Mówiąc najprościej, skoro Polacy nie boją się już PiS, potrzebna jest kreacja nowego wroga przed którym uchronić może jedynie „rozsądny”, choćby i znienawidzony, trudny do zniesienia dotychczasowy reżim. Innymi słowy, jeśli Polacy będą bali się Rosjan, ich agresywnych zachowań, nieobliczalności to choćby z rządów Platformy było niezadowolonych 99% społeczeństwa to i tak zagłosują na ekipę która Rosji nie będzie prowokować (na przykład pytaniami o Smoleńsk, Katyń itp) ze strachu. Identyczną metodę socjotechniczną wykorzystywał wcześniej Stalin, Hitler jak i setki innych satrapów aby utrzymywać ogromną „popularność” nawet w czasie wojny i głodu.
Brutalność wobec społeczeństwa
Ta ma zaś na celu pokazanie, że jakikolwiek opór jest bezcelowy, że każdy nieprzychylny władzy gest zostanie srogo ukarany. Ta technika nazywa się traumatyzowaniem i jej celem jest wytworzenie „wyuczonej bezradności” czyli mówiąc potocznie wytworzeniem mentalności biernego, niezdolnego do podejmowania samodzielnych decyzji, niezdecydowanego niewolnika.
W nieszczęściu mamy jednak dużo szczęścia
Techniki te, co prawda uniwersalnie skuteczne, nie mają szansy powodzenia być stosowany w naszych warunkach przez dłuższy czas. Na szczęście nie jesteśmy Arabią Saudyjska, nie mamy ropy za którą można przez dziesięciolecia utrzymywać naszych „Saudów” (Lisów, Tusków, Wałesów itp.). Reżim może skutecznie powstrzymywać wybuch gniewu i czynić wszelkie niezadowolenie nieskutecznym, jednak nie jest w stanie utrzymać swojej ekonomicznej egzystencji.
Marzenie establishmentu nierealne
Skrytym pragnieniem establishmentu jest aby ktoś nas w końcu najechał, zdjął brzemię odpowiedzialności za sytuację ale jednocześnie łaskawie pozwolił pełnić „światłej elicie” rolę zarządcy dla dzikich tubylców. W tej sytuacji trudno się dziwić, że establishment nie tylko skutecznie nie protestuje ale wręcz po cichu zachęca do kreowania negatywnego wizerunku Polaków za granicą. Marzenia establishmentu są jednak całkowitą mrzonką. Z jednego bardzo prostego powodu. Ktokolwiek zdecydowałby się najechać nasz kraj nie będzie potrzebował dawać komukolwiek jakichkolwiek gwarancji ani troszczyć się o profity dla dotychczasowego establishmentu. Najeźdźcy zwykle mają w nadmiarze własnych rządnych „konfitur” ludzi.
EURO testem przed stanem wyjątkowym
Patrząc na skalę zaangażowania służb mundurowych, rzeczywistą troskę establishmentu o utrzymanie ich lojalności i sprawności, trzeba przyjąć, że establishment poważnie rozważa możliwość przedłużenie swojej władzy w ten sposób. Skierowanie służb przeciwko spokojnym obywatelom i ochrona łobuzerskich marszów jest swego rodzaju „testem lojalności” wobec władzy. Problem jednak w tym, że tego rodzaju test nigdy nie jest dostatecznie wiarygodny. Jego prawdziwym sprawdzianem jest tylko sytuacja w której na testy jest już za późno.
Szkodliwe złudzenie i prawdziwa szansa
Liczenie na tzw. „kryterium uliczne” czy opinię Europy jest szkodliwym złudzeniem. Reżim ma dość środków aby skutecznie zarządzać strachem, także wtedy gdy rosyjscy kibice wrócą już do swoich domów. Nie tego reżim się w istocie obawia, nie manifestacji, nie rozruchów, nie protestów, nie starć pomiędzy polskimi i rosyjskimi kibicami. Prawdziwa szansa leży wszędzie tam gdzie nie ma kontroli i gdzie na każdym kroku obywatel może podejmować samodzielne decyzje. Kto mądry ten zrozumie.
Przewodnik zagubionych. Wszystko co moze zainteresowac milosników knucia i spiskowania.