Demokrata „czysty jak brylant” (jak określił Putina niemiecki gastarbajter w Gazpromie, Schöder) zaskoczył świat kolejnym posunięciem. Czy przykład ten zrobi karierę? Tak jak jedna jest Rosja Putina, to także jest jedna Polska Tuska.
Na razie prezes Tusk peregrynuje autokarem po Polsce (Tuskmobil). Przypomina to bardziej znany z epoki socrealizmu Wesoły autobus, niż rejs wyborczy. Gdyby na przykład jego koleżanka Merkel wybrała się w podobną pielgrzymkę po Niemczech autosanem, a nie mercedesem, to
lobby
producentów autokarów w Niemczech rozniosłoby ją na kawałki. Co innego w Polsce, czyli nigdzie. Tusk daje tubylcom do zrozumienia, że produkt polskiej myśli technicznej to coś dla moherów, a nie dla młodych, wykształconych z dużych miast. Ale wracajmy do naszych baranów, jak
mówią
Francuzi. Naszym baranem jest Putin i jego atrakcyjność dla drużyny Tuska.Już p. prezydent Komorowski dał do zrozumienia, że jak Kaczor wygra wybory, to on misję tworzenia rządu powierzy Platformie z uwagi na jej szanse koalicyjne. No i co, kto u kogo, kiedy i jak to podpatrzył?
Post scriptum: niech świat nie udaje osłupienia. Rosja jest taka, jak jest, a nie taka, jaką chciałby on ją widzieć. O tym pisał już w 19. wieku markiz Astolphe de Custine i jest to nadal najbardziej aktualna książka o Rosji. Jeśli ktoś pragnąłby świeższych opinii o Rosji, to polecam przechadzkę po Krakowskim Przedmieściu – może spotkają tam Państwo wiecznie pijanego, świetnie poinformowanego boksera, z którym gawędzi Janusz Głowacki, zresztą płacąc mu za informacje (nie sądzę bowiem, by dotacje finansowe, o których gawędził w GW, stanowiły pożyczki?!). Od niego też można się sporo dowiedzieć.
Post scriptum 2: bardzo spodobała mi się wypowiedź p. Jarosława Gowina na temat Niewymownego – że jego ruch to odpowiednik miejskiej samoobrony. Tak, miejska partyzantka to najlepsze określenie partii bimbrownika, jakie słyszałem.
Post scriptum 3: oczywiście hasło wyborcze Platformy: „ z(a)robimy więcej”,dotyczy tych, na których elektorat będzie głosował, nie zaś elektoratu, który głosował (to gwoli ścisłości, by nie było później płaczu i zgrzytania zębów).