Proszę tylko nie pisać, że oczekujemy na jakiś wirtualny sejm.
Nie robiłem statystyki tematów poruszanych na NE. Nie robiłem także statystyki tematów promowanych. Jedno jest pewne: „kontroluje” się tu i „demaskuje” równo. Ulubieńcem demaskatorów jest zwłaszcza jedno takie miasto, które Żółkiewski brał od zachodu a Berling od wschodu. Tego paliwa jeszcze starczy na jakiś czas, gdyż tym karawanem niektóre ugrupowania polityczne wybrały się po władzę i relacje z trasy karawanu ciągle znajdują czytelników.
Pisze to, bo jak kiedyś tu zacząłem, to NE miał jakieś ambicje polityczne. Już prawie mieliśmy zmieść cało zło i obalić… Jako naiwniaczkowi wydawało mi się, że tu jakąś myśl społeczną będzie się promowało, bo niby „z czym do ludzi”.
Ci, którym coś w życiu się udało, często powtarzają fraszkę – chyba od Sztaudengera – że „Krytyk i eunuch z jednej są parafii, obaj wiedzą jak, żaden nie potrafi”. Krytyków się pomija lub, po prostu, olewa. Wiemy: „źle było źle będzie w całej Polsce i wszędzie, oprócz nas wszyscy są w błędzie”.
Blogerzy, którzy mieli coś konkretnego do powiedzenia zwinęli żagle. Ich pomysły były poddane takiej samej obróbce i zostały skutecznie „skontrolowane i zdemaskowane”. Opieczętowane i ostygmatyzowane. Ich miejsce zajęły znane nazwiska niby-polityków, niby-ekonomistów.i niby-dziennikarzy. Wejdziesz na portal i masz 99% politycznej bieżączki, od której dostajesz niestrawności.
Pod jedną notka @Fiatowca wyraziłem swoje zaniepokojenie o zdrowie NE. Napisałem, że należałoby zweryfikować kręgosłup portalu i poszukiwać jakiegoś kompromisu pomiędzy tą funkcją kontrolną i demaskatorska a inspirującą.
Zadaję zatem pytanie: czy uda nam się „zakontrolować” i „zademaskować” NE na śmierć? Pytam, bo jestem chyba ostatnim, który jeszcze się tu z jakimiś pomysłami wygłupia.
Tak więc: z czym do ludzi? Proszę tylko nie pisać, że oczekujemy na jakiś wirtualny sejm.