Robótki ręczne jako pielęgnacja ducha
30/12/2011
390 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
Czy można za publiczne pieniądze zrealizować projekt „społeczno-artystyczny” polegający na robieniu na drutach? W Bydgoszczy można. Bo tak naprawdę chodzi nie o szydełkowanie, a o „integrację i cieplenie relacji”.
Projekt pod nazwą "Robótki ręczne jako pielęgnacja ducha" jest wspólnym przedsięwzięciem Miejskiego Ośrodka Kultury i Fundacji Bez Nazwy. Akcja zaczęła się 4 grudnia wykładem "Niewyobrażalne możliwości. Włóczkowe strategie w sztukach wizualnych", który wygłosiła szefowa Fundacji Bez Nazwy Małgorzata Winter. Do 2004 roku była ona dyrektorem Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy, straciła jednak stanowisko w atmosferze skandalu związanego z ujawnionym zaginięciem około tysiąca zabytków archeologicznych (prokuratura umorzyła śledztwo).
Warsztaty z drutami w rękach trwały przez cały miesiąc, nie tylko w ciągu dnia, ale także podczas "nocnego szydełkowania w Pianoli". Dzisiaj miała zostać ukończona praca nad szalikiem, którym miano owinąć ratusz. Rzecz jasna, ten szalik to symbol. Czego? "Integracji społecznej, ocieplenia wzajemnych relacji, tolerancji, umiejętności współdziałania i dążenia do realizacji wspólnych wyznaczonych celów" – twierdzą organizatorzy.
Prace nad szalikiem, a tak naprawdę nad relacjami międzyludzkimi, będą jednak trwały dalej. – Nie chcemy przyspieszać tego procesu, będziemy prowadzili akcję na pewno przez cały styczeń. Coraz więcej osób się dołącza. Nawet jutro, w sylwestra będziemy wspólnie szydełkowali, bo celem jest nie szalik, a integracja i ocieplenie relacji – zapowiada Małgorzata Winter.
Szydełkowanie jest przez organizatorów przedstawiane jako wydarzenie społeczno-artystyczne. "Na całym świecie od kilku lat tradycyjne „dzierganie” przeżywa swoisty renesans. Robótki ręczne nie tylko stały się popularną formą spędzania wolnego czasu, ale za sprawą artystów przebojowo weszły na salony sztuki" – czytamy w projekcie.
Pieniądze na realizację projektu przyznał prezydent Rafał Bruski. Nie licząc kosztów własnych MOK (wynagrodzenie pracowników itp), miasto zapłaciło za realizację imprezy 7 tysięcy złotych. – Dostaliśmy niewielką dotację, którą przeznaczyliśmy głównie na zakup materiałów – mówi Małgorzata Winter.