Kolejne rządy obiecują zrobić porządek na kolei, by ta przynajmniej przestała przynosić straty dla budżetu. Miast tego utworzono mnóstwo spółek, spółeczek na majątku PKP i zatrudniono wilcze tabuny partyjnych kolesi, rodzin itp.
Tymczasem recepta na uzdrowienie kolei jest dziecinnie prosta.Wystarczy zlikwidować te wszystkie kolesiowskie zarządy i spółki, z powrotem utworzyć jeden zarząd, jedna spółkę, a poprzez efekty synergii kolej nie bedzie przynajmniej przynosić strat. Niby proste, ale partyjne kliki takie działania skutecznie blokują. Wszyscy wspólnie walczą z każdym, kto zagrozi ich "korytom".
PKP, jeśli ma mieć pieniądze, musi też mieć obroty. Nie trzeba w tej sprawie nic nowego wymyślać i wystarczy skorzystać z przykładu Austrii, która na granicach wybudowała odpowiednie rampy załadunkowe, gdzie celnicy decydują, który tir może przejechać na „kołach”, a który musi zostać załadowany na specjalną lawetę, na której przejeżdża przez kraj aż do następnej granicy. Z niewiadomych przyczyn odpowiednia legislatura jest blokowana, a więc budowa baz załadunkowych dla tirów na kolejowe lawety nie ma biznesowego uzasadnienia. Brak ustawy skutecznie uniemożliwia budowę infrastruktury do załadunku i rozładunku tirów,. W ten sposób błędne koło się zamyka, kolej nie ma obrotów, a tabuny trazytowych tirów rozjezdzają resztki polskich dróg, a nierzadko wręcz Polaków. Nie muszę dodawać, że dobrze zorganizowany transport koleją jest tańszy, niż transport drogowy. Nie muszę też wspominać o innych aspektach, czyli braku na drogach tirów je rozjeżdżających, czy też zaletach ekologicznych. Przy tej ustawie trasa przez dolinę Rospudy nie byłaby dla niej zagrożeniem.
Piotr Solis
PJN
Bóg, Honor, Ojczyzna. Interesuja mnie tematy gospodarcze, spoleczne oraz religijne.