Sprawa niedzielnej burdy na gdyńskiej plaży pomiędzy kibicami Ruchu Chorzów a meksykańskimi marynarzami zapewne na jakiś czas zdominuje media. Zapewne też retoryka Ministra Spraw Wewnętrznych, Bartłomieja Sienkiewicza spotka się z pełnym zrozumieniem i poparciem. W końcu przecież chodzi o walkę z „bandytyzmem” kibiców.
Tyle, że to wyjątkowo niebezpieczna retoryka. „Sam początek bójki i okoliczności są bez znaczenia wobec faktu, że od rana dochodziło do incydentów na plaży z udziałem kibiców. […] Nie będę rozstrzygał, kto kogo pierwszy popchnął i kto kogo pierwszy obraził” twierdzi minister Sienkiewicz. Tym samym minister jednoznacznie formułuje oskarżenie z góry odrzucając możliwość obrony, co zasadniczo zmienia kwalifikacje czynu. Biorąc pod uwagę coraz częściej pojawiające się doniesienia o agresji Meksykanów, która sprowokowała chorzowskich kibiców do bójki, takie lekceważenie okoliczności zdarzenia cokolwiek podważa kompetencje Pana Ministra sprawującego urząd w państwie prawa.
Po drugie – skoro od rana dochodziło do „incydentów”, to należy zapytać o działania policji, co zresztą minister Sienkiewicz robi. Jak to się stało, że kibice Ruchu znaleźli się na plaży? Jakie działania podejmowała gdyńska policja? Ta twierdzi, że „zdała egzamin”. Internauci w komentarzach twierdzą coś wręcz przeciwnego, zarzucając Policji bierność i nieudolność.
Znacznie bardziej niepokojąco brzmi jednak inna wypowiedź Ministra Spraw Wewnętrznych: „ Tu nie chodzi o politykę. Tu chodzi o pewien rodzaj zdziczenia części obywateli polskich. Musimy ich zsocjalizować. Jeśli się nie da, to zsocjalizować siłą, być może sięgając po nowe narzędzia prawne”. Historia XX wieku dostarcza aż nadto przykładów, czym się kończy „socjalizacja siłą” w imię wyższych celów. Jeśli zaś połączyć brak zainteresowania okolicznościami zdarzenia z tezami o „zdziczeniu” i planami „socjalizacji siłą”, otrzymujemy wyjątkowo niebezpieczną, totalitarną mieszankę. Tym bardziej, że przecież od lat w przestrzeni medialnej propagowany jest schemat „prawica = narodowcy = faszyści = kibice”. Kogo jeszcze można będzie podciągnąć pod kategorię przeznaczonych do przymusowej socjalizacji?
Inna rzecz, że od lat środowiska kibiców są w mniejszym lub większym konflikcie z władzami Polski. I nie chodzi tutaj o burdy, bo to tylko margines świata kibiców. Doskonałym przykładem konfliktu i działań władzy jest sprawa Piotra „Starucha” Staruchowicza, nieformalnego lidera kibiców Legii Warszawa.
Po wydarzeniach 11 listopada 2011 r. w trybie ekspresowym została zmieniona ustawa o zgromadzeniach publicznych. Wprowadzone zmiany w opinii wielu komentatorów wymierzone zostały w swobodę zgromadzeń i wolność wyrażania poglądów. Jakie „nowe narzędzia prawne” miał na myśli minister Sienkiewicz – nie wiadomo. Ale powyższe skojarzenie wydaje się być dobrym tropem.
Trudno nie zadać też pytań o narastający konflikt rządu ze związkami zawodowymi i zapowiadane na wrzesień demonstracje. Czy i ich uczestnicy zostaną zakwalifikowani do programu socjalizacyjnego ministra Sienkiewicza? No i zbliżające się Święto Niepodległości, na które dziwnym zrządzeniem losu zaplanowano w Warszawie Szczyt Klimatyczny, jakby ktoś nie wiedział, że alterglobaliści i anarchiści, gremialnie protestujący przy takich okazjach, nie przepadają za narodowcami, którym lokalne media głównego nurtu dodatkowo przyprawiają gębę faszystów.
Ciąg dalszy poznamy wkrótce…
P.S. Jest godzina 23:40. Dzięki łaskawości kielecko – gdyńskiego małżeństwa nad głową mam hotel robotniczy z gminy / powiatu słupeckiego (oficjalnie – mieszka 1 osoba, faktycznie – 10 sztuk). Sądząc po natężeniu latających – na balkonie (bo koledzy śpią) – w te i nazad werbalnych kurew albo są to kibice na wyjeździe komentujący dokonania swojej drużyny, albo rozmawiają o bliskich ich sercom przedstawicielkach płci pięknej. I za nic w świecie nie chcą przyjąć do wiadomości, że mnie to g… obchodzi. I tak od pięciu miesięcy. W okolicach Słupcy poziom kultury wzrósł, tylko czemu moim kosztem? Panie ministrze Sienkiewicz, może ten przejaw zdziczenia powinien Pana odrobinę zająć?