Relacja ze spotkania z posłem PiS Maxem Kraczkowskim
28/06/2011
401 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
Przez prawie dwie godziny spotkania z posłem PiS praktycznie nie dowiedziałem się niczego o programie wyborczym tejże partii.
Wczoraj, 27 czerwca, byłem na spotkaniu z posłem PiS Maxem Kraczkowskim w Klubie Gazety Polskiej. Obecnych było zaledwie ok. 40 osób. Plakaty informacyjne były rozwieszane od czwartku, wszyscy członkowie Klubu GP dostali informacje w formie sms-a lub maila. Niemniej wieczór poniedziałkowy zrobił swoje i stąd pewnie taka frekwencja. Poseł był punktualnie i nigdzie się nie spieszył, bo dyskusja trwała prawie dwie godziny.
W pierwszej części poseł chciał opowiedzieć o gospodarce i wolności słowa. Druga miała formułę pytań ze strony obecnych. Zamiar dotyczący pierwszej części był dobry, ale wykonanie jałowe, bez konkretów i w oparciu o przeszłość, a nie plany, wizje dot. przyszłości w wykonaniu PiS.
W ocenie posła gospodarka i przyszłość z nią jest nierozerwalnie związana z demografią. Przedstawił więc dane wg OECD, iż obecnie w Polsce na jednego emeryta pracuje 3,3 mieszkańca, a w 2050 r. będzie to już tylko 0,9. Nie wygląda to zatem zbyt optymistycznie, a wzrost podatków i tym samym kosztów utrzymania fundowane przez PO i PSL na pewno nie sprzyja wzrostowi demograficznemu Polski. Czekam więc na recepty, plany PiS w tym zakresie i doczekać się nie mogę. Nic. A poseł dalej peroruje o …… no właśnie. Nie wiadomo po co opowiadał o przypadkach, kiedy to polskie dzieci są zabierane do Niemiec przez jedno z rodziców i państwo polskie nie robi nic w zakresie, by je rodzic mógł odzyskać. Natomiast, kiedy sytuacja ma miejsce w drugą stronę, to bardzo pilnie wypełniamy zalecenia strony niemieckiej, nierzadko podparte listami gończymi, i zabieramy dzieci polskiemu rodzicowi, by szybciutko oddaje w ręce niemieckiego. Gadanie dla gadania.
Potem stwierdzenia, że służba zdrowia powinna być publiczna i w ogóle, że PiS przyszedł do rządzenia z jasnym programem. Przyszedł w roku 2005. A jaki program jest teraz? Brak odpowiedzi.
Potem dowiedziałem się, że Polsce i Polakom potrzebna jest własność, jak było np. z wykupem mieszkań spółdzielczych za złotówkę (akurat nie należę do zwolenników tego pomysłu) i wolność pracy polegająca na uczciwym wynagrodzeniu i godnych warunkach pracy. Puste słowa, gadanie na okrągło. I to ciągle w czasie przeszłym. A przecież nie ona jest tu ważna, lecz przyszłość.
W zakresie wolności słowa poseł Kraczkowski powiedział rzeczy oczywiste. Mainstream sprzyjający wiadomej partii i zła opozycja, i wszystkiemu winne PiS. Taki obraz jest wtłaczany w głowy Polaków.
W czasie swobodnej wypowiedzi poseł wielokrotnie nawiązywał do konieczności pilnowania przebiegu wyborów i szukania w związku z tym mężów zaufania. Stwierdził, że „wybory musimy wychodzić”. Potrzebne jest więc zaangażowanie obywateli i polityków PiS, którzy już zaczęli jeździć po Polsce i spotykać się z mieszkańcami i małych, i dużych miejscowości.
Tak minęła przeszło godzina i rozpoczęła się część z pytaniami do posła. Pierwsze dotyczyło podejrzanych działań na terenie polski Fundacji Konrada Adenauera. Poseł odpowiedział, że polskie prawo pozwala na działanie różnego rodzaju fundacji i organizacji, słusznie jednak zwracając uwagę na nierówność ich zachowań w zależności od bronionych interesów, wśród których ten polski jest na ostatnim miejscu. Przykładem Rospuda lub budowa innych autostrad, kiedy to nagle potrafi powstać mnóstwo organizacji, by bronić natury. Kiedy jednak budowany jest gazociąg North Stream przez Bałtyk, to jakoś obrońców tejże natury nie widać.
Drugie pytanie poruszyło problem przekonania do PiS ludzi nieprzekonanych przez np. rozdawanie na stacjach benzynowych ulotek, że winą PO jest cena benzyny powyżej 5 zł. Pan Kraczkowski odparł, że pomysł jest dobry, ale PiS takie akcje robi w internecie.
Trzecie dotyczyło mężów zaufania i dowiedziałem się, że we wrześniu i październiku będą w tym zakresie organizowane szkolenia, a osoby chętne mogą się zgłaszać do dyrektora jego biura poselskiego.
W czwartym osoba zapytała o strategię PiS przy tworzeniu list wyborczych i okazało się, że są one już prawie zamknięte i stosowano zasadę, by z każdego powiatu w okręgu znalazły się na niej osoby znane i zasłużone. Poseł dodał, że zdarza się, iż Komitet Polityczny partii w Warszawie zmienia skład list zaproponowanych w terenie, ale najwyżej w 30%.
Osoba zadająca piąte chciała wiedzieć, czy prawdziwe są opinie, że PiS wcale nie chce wygrać wyborów, by potem przejąć zdecydowaną większością władzę, podobnie jak na Węgrzech zrobił to Orban. To nieprawda, zdecydowanie odparł poseł i dodał, że wszyscy w PiS wierzą w zwycięstwo. Czy wiara jest równa woli, tego się nie dowiedziałem.
W zadanych przeze mnie pytaniach poruszyłem kwestię oceny wypowiedzi prof. Staniszkisz o ewentualnej zimnej koalicji PiS z Komorowskim i umieszczeniu na listach wyborczych znanych osób z Solidarnych 2010 i Klubów GP. Odpowiedź na pierwsze nie była odpowiedzią, lecz raczej pływaniem, gdyż nic dla mnie nie znaczy w tym kontekście fakt, że poseł nie głosował na Bula i, że nie jest on z jego bajki. Czyżby zatem teza pani prof. nie była wcale pozbawiona podstaw? Odnośnie mego drugiego pytania poseł odparł, że na jego maila można przesyłać aplikacje osób, które chcielibyśmy widzieć na listach wyborczych PiS.
Ósme dotyczyło konkretów co do polityki prorodzinnej. Pan Kraczkowski wrócił do przeszłości przypomniał, że PiS wprowadził becikowe, ulgę w podatku na dzieci i preferencyjny kredyt dla młodych małżeństw. Obecnie zaś ekipa PO-PSL wprowadziła 5% podatek na książki i podniosła z 7% na 23% podatek na rzeczy dla dzieci. Czy jest to odpowiedź na to pytanie? Wątpię.
Czas jednak nieubłaganie wymierzał godziny i kończyła się prawie druga spotkania, dlatego też padło ostatnie pytanie z sali i dotyczyło ewentualnego konfliktu pomiędzy PiS a Gazetą Polską. Tradycyjnie już odpowiedź posła była nieprecyzyjna i co chyba nie najlepsze, wieloznaczna. Otóż poseł stwierdził, że wspiera jak może tę gazetę i jest w dobrym i bezpośrednim kontakcie z red. Sakiewiczem.
Przez prawie dwie godziny spotkania z posłem PiS praktycznie nie dowiedziałem się niczego o programie wyborczym tejże partii. Pozostały natomiast niedomówienia i niejasności, które na pewno nie wpływają korzystnie na obraz tego ugrupowania. Przekonanych się nie zrazi, ale przecież chyba powinno chodzić o to, by pozyskać nowych wyborców. A szkoda, bo czasu jest coraz mniej. Pan poseł Max Kraczkowski jest osobą nieźle wygadaną, sympatyczną i zapewne oddaną PiS i wierzącą w sukces wyborczy. Wiara czyni cuda, ale chyba w przypadku wyborów w Polsce to za mało.