To już 2011. Nowa Era Nowego Rynku Pracy.
Przebudowują się zasady funkcjonowania społeczeństwa w dzisiejszym świecie. Internet i informatyzacja sięgnęły głębiej w podstawy naszego bytu kulturowego ale i ekonomicznego, niż nam się wydaje.
Mało kto, wciąż (oprócz specjalistów) zdaje sobie sprawę z rzeczywistej roli serwisów społecznościowych w procesie poszukiwania pracy i budowania własnej ścieżki kariery.
Jest to ważny temat i na czasie, bowiem coraz więcej pracodawców korzysta z serwisów społecznościowych do poszukiwania informacji o kandydatach, co z kolei skutkuje powstaniem pierwszych specjalistycznych serwisów programowo uczestniczących w budowaniu internetowego rynku pracy (goldenline.pl). Wciąż tam bywamy bo być tam należy (jak na FB czy NK), dla nowych kontaktów, wymiany informacji, znajomych a nie dlatego, że dzięki naszej aktywnosci w takich miejscach mamy szansę na znalezienie lub zmianę pracy. Niesłusznie.
Żeby nie być gołosłownym, oprę się tutaj doświadczeniach amerykańskich.
Otóż, CareeerBuilder przeprowadził w USA pierwsze badania dotyczące tego, w jaki sposób i w jakim stopniu, pracodawcy poszukują informacji o kandydatach poprzez serwisy społecznościowe.
Okazało się, że od 2009 do 2010 roku ilość pracodawców, którzy „grzebią za nami w Sieci” zwiększyła się dwukrotnie! Na 2600 pracodawców, którzy wzięli udział w badaniu, aż 45% korzystała wtedy z tego źródła informacji. W 2008 roku, w podobnym badaniu za korzystaniem z serwisów opowiedziało się 22% pracodawców!
Ja sam, będąc zaangażowany w tworzenie jednego z wymienionych Serwisu Społecznościowego Fachowców i Zleceniodawców miałem okazję uczestniczyć w wielu spotkaniach ze specjalistami z firm doradztwa personalnego (tzw. headhunterami) którzy potwierdzili, że i w Polsce obecnie Internet stał się obecnie jednym z głównych narzędzi wyszukiwania kandydatów. Przy tym najpełniejsze dane o delikwencie znajdują się właśnie na serwisach społecznościowych, gdzie ma założony profil.
Bo jeśli nawet kandydat nie zostanie wytypowany przez rekruterów sieci, lecz odnaleziony wśród nadesłanych CV lub w specjalistycznej bazie danych, która posiada każda firma rekrutacyjna – to z pewnością podawane przez niego dane zostaną zweryfikowane dzięki serwisom społecznościowym i skonfrontowane z uzyskanymi tam informacjami o potencjalnym pracowniku.
I nie tylko potencjalnym:
16% pracodawców regularnie monitoruje profile swoich użytkowników w serwisach społecznościowych, a 14% czyta blogi pracowników (jeśli je prowadzą i się z tym zdradzą).
Przyjrzyjmy się zatem, co (według amerykanów) w motywuje pracodawców do zatrudnienia kandydata?
1. profil kandydata w serwisach społecznosciowych daje poczucie, że kandydat pasuje do firmy (50% wskazań)
2. profil zawiera informacje o dodatkowych umiejętnościach kandydata, które są potrzebne w firmie (39% wskazań)
3. widać, ze kandydat jest kreatywny (w sposobie umieszczania informacji o sobie) (38%)
4. kandydat prezentuje dobre umiejętności komunikacyjne (widoczne np. w wypowiedziach kandydata) (33%)
5. kandydat ma dobre referencje na profilu i wyrazy uznania (34%)
Przy czym, warto zauważyć, że badania badania te dotyczyły głównie serwisów o charakterze towarzyskim.
W przypadku serwisu takiego jak goldenline, który jest portalem społecznościowym wyspecjalizowanym w szukaniu zatrudnienia, należy się spodziewać o wiele wyższych wyników dotyczących czynnika referencyjnego i opiniodawczego (punkt ostatni).
Ok., wiemy już, na co zwracają uwagę pracodawcy przeglądający serwisy społecznościowe (Polacy gonią świat, a często nawet prześcigają go w nowinkach, nie ma, więc powodu by badań amerykańskich nie odnosić do rynku polskiego).
Mając tą wiedzę powinniśmy działać tak by primum sobie non nocere w sprawach zawodowych.
Przyjrzyjmy się, więc, co według tej samej agencji CareeerBuilder dyskwalifikuje kandydata-użytkownika serwisu społecznościowego w oczach pracodawcy. By wyciągnąć wnioski i unikać wpadek.
W czołówce znalazły się takie perełki jak:
1. kandydat umieścił prowokacyjne, bądź nieodpowiednie zdjęcia lub informacje o sobie (53% pracodawców wskazało to jako powód do usunięcia kandydata z listy rekrutacyjnej) – innymi słowy, zdjęcie w lateksowych gatkach lepiej zostawić w rodzinnym albumie, a informacji o swoim zamiłowaniu do kleptomanii, lepiej nie ujawniać. A już wyraźne tendencje do wirtualnego obnażania się bez zahamowań są świadectwem lekkomyślności i braku zasad.
Polscy internauci nie pamiętają o podstawowych zasadach bezpieczeństwa, które obowiązują w Sieci. Na prawo i lewo rozdają swoje adresy e-mailowe, numery telefonów, publikują zdjęcia. Dają się także nabierać na fałszywe profile w serwisach społecznościowych.
Redaktorzy „Dziennika Gazety Prawnej” przeprowadzili eksperyment. Zainspirowała ich akcja ekspertów firmy Sophos. Kilka tygodni temu sprawdzili oni, jak o prywatność dbają użytkownicy Facebooka. Założyli dwa fikcyjne kobiece profile i zaprosili do znajomości sto losowo wybranych osób. 95% z nich odpowiedziało pozytywnie.
Ludzie ci bez zahamowań udostępnili obu „dziewczynom” swoje prywatne dane. Stało się tak, mimo że obie podstawione użytkowniczki nie opublikowały nawet swoich zdjęć. „Dziennik” ustalił, że polscy internauci wcale nie są lepsi. Przyjmują do grona wirtualnych przyjaciół zupełnie obce osoby. http://webhosting.pl/Wyzwoleni.Polacy.uwielbiaja.obnazac.sie.w.Sieci
Z drugiej strony ciekawostką jest, że brak zdjęcia lub awatara w Profilu w miejscu na nie przewidzianym, odbierane jest przed 15% pracodawców, jako także czynnik zniechęcający do kandydata.
2. kandydat zawarło informacje o nadmiernym piciu, bądź używaniu narkotyków (44%)- takie informacje przekazujemy na mityngach AA, nie na serwisach społecznościowych.
3. kandydat źle wyrażał się o byłym pracodawcy, współpracowniku, bądź kliencie (35%)- nie róbmy tego, nawet wtedy jeśli wydaje nam się, że jesteśmy anonimowi – nie jesteśmy.
4. kandydat nie umie się wysłowić (29%) – błędy, zdania równoważnikowe i brak zrozumienia, o co chodzi w wątku, w którym się wypowiadamy, sugeruje dysponowanie zaledwie połową mózgu
5. kandydat umieszczał dyskryminujące komentarze (26%) – nawet jeśli nie lubimy pederastów / Żydów / cyklistów / bikejek / kobiet w czerwonych butach – nie piszemy o tym.
6. kandydat kłamał o swoich kwalifikacjach (24%) – jeśli piszemy, że umiemy angielski w stopniu zaawansowanym, nie umieszczajmy naszego „kali być” na forum anglojęzycznym
7. kandydat podzielił się tajnymi informacjami biznesowymi związanymi z pracą u swojego poprzedniego pracodawcy (20%)- a ty lubisz kapusiów?
Uff, na szczęście dla użytkowników społeczności profesjonalnych wiele z tych elementów, to znów specyfika serwisów towarzyskich.
Być może jednak warto także się zastanowić, jakie inne pułapki kryją się w serwisach specjalistycznych. Słowem, co negatywnego może się dowiedzieć o nas klient, pracodawca, zleceniodawca, kontrahent przeglądający goldenline?
Tam nasz profil jest nie tylko naszą wizytówką, ale także spełnia zadanie listu motywacyjnego.
W Internecie można znaleźć wiele porad jak tworzyć list motywacyjny by nie sprawiał on nieprofesjonalnego lub co gorsza desperackiego wrażenia. Tymczasem te same zasady dotyczą budowania swojego Profilu zawodowego na Serwisie Społecznościowym.
Jeśli nasz Profil na serwisie profesjonalnym tworzymy licząc, że będzie przeglądany przez pracodawców to jest on de facto publicznym listem motywacyjnym. Dobrze napisany i z właściwym „mięsem” wprawdzie może zachęcić potencjalnego pracodawcę do kontaktu z nami, ale źle napisany, bez względu na „mięso” może Go też do nas kompletnie zniechęcić.
Pamiętajmy, że profil (lub „Ogłoszenie”) mówi o nas wiele, czy poważnie podchodzimy do szukania pracy (zlecenia), czy naprawdę mamy dane kwalifikacje, jesteśmy kulturalni, inteligentni, kreatywni czy też wręcz przeciwnie.
Zacznijmy od tego jak zrobić, by nasz przekaz nie brzmiał desperacko (bo kto chce mieć do czynienia z nieszanującym się frustratem?):
• Nie usprawiedliwiać się („zostałem wprawdzie zwolniony, ale była to redukcja etatów – wraz ze mną zwolnili jeszcze 20 osób”) -ktoś przecież został w firmie – dlaczego nie ty?
• Nie pisać o swoich problemach ze znalezieniem pracy („od roku jestem bezrobotny”) – albo jesteś pechowcem, albo jesteś niekompetentny – tak czy siak, nie chce cię u siebie w firmie
• Nie opisywać swoich trudności finansowych („potrzebuję pracy gdyż mam kredyt na mieszkanie”) – a co mnie to obchodzi, że Ty masz kredyt?
• Nie prosić o pomoc („Bardzo proszę o danie mi szansy i ustalenie terminu bezpośredniego spotkania”) – czy ja jestem instytucją charytatywną, czy biznesmanem?
• Nie zaczynać od swoich wad i niedoskonałości– wiadomo, że uczciwie jest od razu wyjaśniać np. kwestię ewentualnej niepełnosprawności. Nie rób tego jednak w pierwszych zdaniach, daj szansę pracodawcy poczytać najpierw o Twoich zaletach, umiejętnościach i pozytywnych motywacjach. Inna konstrukcja wypowiedzi dowodzi frustracji i rozgoryczenia. Czy sam wolałbyś współpracować z osobą zachowująca pogodę ducha czy z jęczybułą?
• Nie pokazywać, że zgodzisz się na każde warunki – nawet, jeśli tak jest („Mogę robić wszystko”) – pracodawca nie wie wtedy, w czym jesteś dobry, czy jest coś, w czym jesteś dobry i czy szukasz pracy, z którą chcesz się związać, czy po prostu próbujesz przetrwać za wszelką cenę. Taki komunikat może też zachęcać pracodawcę do dania ci gorszych warunków finansowych lub gorszych warunków pracy.
• Nie pisać ogólnikowo – pracodawca szuka konkretów i woli konkretnych. Anons ogólny zachęca głównie pracodawców nieuczciwych szukających frajera, oraz proponujących różnego rodzaju biznesy dla tych, co umieją wszystko i nic. Jeśli sobie wyobrażasz, że ogólne zdanie „pilnie szukam jakiejkolwiek pracy” zachęci kogoś do badania, czy masz kwalifikacje akurat do pracy przez niego oferowanej i czy byłbyś nią zainteresowany – to się mylisz. Internet pełen jest ogłoszeń- śmieci, na które nikt nie odpowiada.
***
Nadszedł 2011 rok. Wszystko wskazuje na to, że jest to kolejny czas umacniania się funkcji społecznych, zawodowych i ekonomicznych Internetu. Informacja, którą możemy odnaleźć w sieci staje się coraz bardziej powszechna, precyzyjna i coraz poważniej spersonifikowana. Wynika to m.in. z naszej aktywności w wirtualnych grupach towarzyskich, dyskusyjnych i profesjonalnych. Piszemy i komunikujemy się by być czytanymi, widocznymi i by wywołać pożądane reakcje. Jednak konsekwencje naszej obecności w sieci, a szczególnie w serwisach społecznościowych, często odrywa się od naszych intencji albo niestety z nimi kompletnie rozmija.
Randki internetowe przestają być anonimowe i wpływają (często negatywnie) na życie w świecie realnym, serwisy towarzyskie i blogi znajdują odzwierciedlenie w naszych relacjach zawodowych, ogłoszenia i informacje zawodowe przynoszą konkretne profity finansowe lub czynią nas bankrutami ekonomicznymi, albo co najgorsze bardzo trwale pozbawiają reputacji w środowisku.
Taka sytuacja wymusza przeformatowanie przyzwyczajeń – przede wszystkim – tych z nas poszukujących pracy. Musimy się przeobrazić z biernego uczestnika rynku pracy w kierunku wzmożonej aktywności w budowie swojego wizerunku (zbliżonej do działań marketingu biznesowego), dbania o kolekcjonowanie referencji od byłych pracodawców i zleceniodawców – a najlepiej, tworzenia z nimi trwałych pozytywnych relacji, by funkcjonowali czynnie w naszych internetowych kręgach opiniotwórczych.
Być mądrze aktywnym w Internecie to być aktywnym w życiu, kreatywnym, nowoczesnym i mającym coś do zaoferowania innym.
Internet traci funkcję słupa ogłoszeniowego, ofiarowuje narzędzia internetowej poczty pantoflowej czy video CV promujące naszą pomysłowość, nowoczesność, inicjatywę: windując ranking naszego profilu, budując wokół nas sieć innych osób (ich ocen, komentarzy) i tworząc nam istny marketing wirusowy, dzięki któremu wpisujący w wyszukiwarkę „prawnik warszawa polecam” otrzyma odpowiedź „Bronek Iksiński” goldenline.
Człowiek świadomy tych przemian i wymienionych wyżej okoliczności powinien więc poważnie podejść do swojej obecności serwisie społecznościowym ( i to każdym, nie tylko profesjonalnym) i blogosferze, ucząc się podstawowych technik autoprezentacji, komunikacji i PR.
Tomasz Parol - Redaktor Naczelny Trzeciego Obiegu, bloger Łażący Łazarz, prawnik antykorporacyjny, zawodowy negocjator, miłośnik piwa z przyjaciółmi, członek MENSA od 1992 r. Jeśli mój tekst Ci się podoba, lub jakiś inny z tego portalu to go WYKOP albo polub na facebooku. Jeśli chcesz zostać dziennikarzem obywatelskim z legitymacją prasową napisz do nas: redakcja@3obieg.pl
Jeden komentarz