OFE w Okopach świętej Trójcy
Gdy pojawiają się propozycje reformy systemu emerytalnego „profesorskiego chowu” tak jak tu: Reforma emerytalna – 1 krok sanacji finansów publicznych to powinno Ci się zaświecić światełko ostrzegawcze. Jeśli szkoda Ci czasu aby odsłuchiwać wszystkie filmy z debaty to zastosuj stara maksymę, że jeśli ktoś naprawdę ma coś do powiedzenia to powie to w pierwszych kilku sekundach. Wejdź zatem na lik http://www.youtube.com/nowyekrantv#p/u/20/qaUgRBVg2w4
i odsłuchaj profesora Mecha ale koniecznie kilka razy.
Pierwsza prawdą, którą propaguje prof. Mech jest przeświadczenie, że dyskusja blogerska na temat reformy emerytur poszła z złym kierunku i trzeba to uciąć. Pierwszym kardynalnym błędem blogerów odkrytym przez prof. Mecha są sugestie, aby oprzeć system emerytalny na przedsiębiorcach i w zasadzie jest to błąd rozstrzygający. Inne błędy to likwidacja praw nabytych a trzeci to nieuświadomiona kolaboracja z przyszłym rządem PO polegająca na cichej akceptacji obniżenia zobowiązań emerytalnych. I w zasadzie to by starczyło, aby wszystkie pomysły blogerów wrzucić do śmietnika. Jednak.
Biorę udział w tej dyskusji i mój obraz jest zdecydowanie odmienny.
Kwestia przedsiębiorców. Co prawda prof. Mech wspomina, ze blogerzy chcieliby trochę tych przedsiębiorców ucywilizować, ale jest to powiedziane „połgębkiem”, aby nie podważyć tezy zasadniczej. Tymczasem właśnie bez tego „ucywilizowania przedsiębiorców” to my nie będziemy mieli ani gospodarki ani stabilnego systemu emerytalnego. Dobrze, zgadzam się, że w polskich warunkach wiele przedsiębiorstw ulega dezolacji (samozniszczeniu) po śmierci właściciela, a o perspektywie że szmateks lub montownia mógłby pełnić funkcję ubezpieczyciela też trudno pomyśleć. Jednak – jak dotychczas – nie zrobiliśmy niczego, aby nasze przedsiębiorstwa poprzekształcać w „zbiorowe wysiłki w celu uniknięcia ryzyka”. Przedsiębiorstwa tkwiące w gorsecie Kodeksu Spółek nigdy nikomu niczego nie zagwarantują. Są to chwilowe koncentracje kapitału finansowego z domieszką strachu (tresury) i ze śladowymi ilościami kapitału strukturalnego (społecznego). Przemilczanie tego stanu rzeczy jest działaniem haniebnym.
Tymczasem co proponują blogerzy to:
uzupełnienie Kodeksu Spółek o model spółki właścicielsko – pracowniczej (z dwoma planami własnościowymi z własnością pracowniczą. jako planem dodatkowym i organami dostosowanymi do zarządzania taką forma integracji kapitałowej). Aby otworzyć drogę do „partnerskiego modelu stosunków przemysłowych”, w którym radykalnie zmienia się stosunek właścicieli i pracobiorców do przedsiębiorstw, trzeba by solidnie ruszyć głową i odpowiedzieć na setki pojawiających się kwestii. Blogerzy tej pracy się nie boją w przeciwieństwie do profesorów.
Spółkom właścicelsko- pracowniczym (i tylko spółkom właścicielsko-pracowniczym) państwo na drodze przywileju powinno umożliwić włączanie do obrotu gospodarczego zarachowanych kwot (będących formalnie własnością ZUS) na kapitałowy system ubezpieczeniowy. Pomijamy koszty OFE i giełdy. Przed sektorem MiŚP otworzyłaby się możliwość szybkiego dokapitalizowania ich przedsiębiorstw i zdobycia lojalnych pracowników skłonnych walczyć o kondycje finansową firmy.
Przedsiębiorcy i zatrudniani w nich pracownicy mogliby z tego przywileju korzystać lub nie. Ich wybór.
Kwestia praw nabytych. Być może nie czytam wszystkich notek na ten temat, ale nie spotkałem się z szaleńcami chcącymi pozbawić przyszłych i emerytów praw nabytych. Czy zatem prof. Mech straszy i po co to naprawdę trudno dociec. Chyba, że prawem nabytym jest przywilej korzystania z instytucji finansowych.
Kwestia lojalności PiS -owi. Proszę mi wierzyć lub nie. Naprawdę przeciętnego emeryta nie interesuje jaki kolejny leń intelektualny będzie rządził Polską. Ważne, aby to co przynosi listonosz miało odpowiedni nominał i wartość. Ten „nominał” i „wartość” może zapewnić tylko i wyłącznie przedsiębiorca, którego Pan tak nie lubi i nie chce „ucywilizować”.
Blogerzy poruszają jeszcze jedną kwestię wchodząca w zestaw filarów gospodarki naszej, a z systemem ubezpieczeniowym ściśle związaną. To co miało stabilizować nasz system emerytalny, czyli dochody z prywatyzacji zostało „przetańczone” na warszawskich salonach. Jakoś nikt o tym mówić nie chce. Można powiedzieć: no trudno, pieniądze poszły się paść. Jednak Polska pozbyła się innych intratnych dochodów budżetowych, które mogłyby ciągle stabilizować system emerytalny. Mówię o stratach jakie ponosimy z tytułu wprowadzenia u nas fiducjarnej emisji pieniądza. Panie profesorze, przecież Pan o tym musi wiedzieć. Dlaczego Pan milczy? Kogo Pan kryje?
Jesli ma być tak samo tylko lepiej, to nalezałoby się zdecydować: czy ma być tak samo, czy lepiej…