Refleksje Listopadowe: Polacy!(?)
29/10/2012
580 Wyświetlenia
0 Komentarze
12 minut czytania
Badania genetyczne wykazały obecność „słowiańskiego”genu R1a1, pochodzącego z północnych Indii, u maksymalnie 56% populacji zamieszkującej dzisiejsze ziemie polskie…
Pojęcie przynależności do narodu jest wytworem cywilizacyjnym, ideą abstrakcyjną, powiązaną z miejscem urodzenia, tradycją kulturalną rodziny i środowiska, językiem ojczystym i religią przodków, doświadczeniem historycznym, a także wynikiem procesów edukacyjnych, i – koniec końców – świadomego wyboru.
Poczucia przynależności narodowej nie można narzucić siłą, o czym przekonały się agresywne nacjonalizmy niemiecki i rosyjski, prowadzące – przy pomocy przymusu administracyjnego i szykan – intensywne działania przeciwko Cywilizacji Łacińskiej, na ziemiach zrabowanych Rzeczypospolitej.
Jedyną drogą – według Myśli konserwatywnej – do zmiany poczucia przynależności narodowej, czy też etnicznej, jest stworzenie atrakcyjnej alternatywy cywilizacyjnej, jak miało to miejsce w przypadku ludności ziem wschodnich Rzeczypospolitej, dobrowolnie przyjmującej obyczaj, język i wolności, wynikające z opartych na Cywilizacji Łacińskiej: kultury, prawodawstwa i tradycji polskiej.
W wyniku wielkich, trwających od stuleci migracji ludności, przyczyn politycznych (wojny, przesiedlenia, deportacje), przyczyn gospodarczych (wędrówki „za chlebem”): ani genetycznie, ani pod względem etnograficznym, na obszarze dzisiejszych ziem polskich nie zamieszkuje podgatunek Homo Sapiens Sapiens, który można określić jako „Prawdziwy Polak”.
Według badań archeologicznych, Polanie – plemię indoeuropejskie, od którego wzięła się nazwa Państwa i narodu Polskiego, przybyłe w okolice dzisiejszego Gniezna, było tylko jedną z wielu grup etnicznych zamieszkujących w tamtych czasach fragment Wielkopolski, stanowiący niewielki procentowo, obszar ziem zwanych Polskimi. Należy także wspomnieć, iż wszyscy wschodni Sąsiedzi nazywają Polskę i Polaków od imienia Lech: Turcy – Lechistan, Węgrzy – Lengyelorszag, Litwini – Lenkija, Rusini – Lachy, a nienazwą wywodzącą się etymologicznie od plemienia Polan, co więcej mówi, niźli wszelkie spekulacje odnośnie „polskości” Biskupina.
Dodatkowo, prowadzone od niedawna badania genetyczne wykazały obecność „słowiańskiego” (a więc obecnego u wszystkich potomków różnorodnych plemion słowiańskich), pochodzącego z północnych Indii genu R1a1 u maksymalnie 56% populacji zamieszkującej dzisiejsze ziemie polskie.
Myśl konserwatywna od dawna, bez oglądania się na wyniki badań naukowych, nie dopuszczała – i w przyszłości dopuszczać nie będzie – do różnicowania Obywateli Rzeczypospolitej pod względem pochodzenia etnicznego, wyznawanej religii, czy odcienia skóry, uznając za Polaków wszystkich tych, którzy – pomimo odrębności etnicznej, religijnej i kulturowej – do polskości, i związków z Polską się poczuwają; oczekując w zamian działań i postaw, które można określić – szeroko rozumianym pojęciem – patriotyzmu i odpowiedzialności obywatelskiej.
Tak pojmując kwestię przynależności narodowej, Myśl konserwatywna gwarantuje – wszystkim Obywatelom Rzeczypospolitej – prawo i ochronę wszelkich Wolności, a zwłaszcza osobistych: do przekonań, wypowiadania opinii i wyznawanej religii, a także warunki do swobodnego rozwoju duchowego i materialnego oraz wszelakie bezpieczeństwo.
Dodatkowe kwestie, polegające na interesującym modelu państwowości, zapewniającym rozwój gospodarczy i ochronę Własności prywatnej, przy jednoczesnym odsunięciu Państwa od bezpośredniego wpływu na życie codzienne Obywateli, omówię w następnych częściach tego traktatu.
Powyższe stwierdzenia, wypływające z etyki Cywilizacji Łacińskiej, a będące podstawą dawnej potęgi Rzeczypospolitej i Jej atrakcyjności dla Narodów sąsiednich, są całkowitym zaprzeczeniem kierunków politycznych i kulturowych, w których stronę popychana jest państwowość pojałtańska: okrojona terytorialnie na wschodzie do ziem etnicznie uznanych – w sposób arbitralny! – za polskie, z zaludnionym przesiedleńcami z Ziem Dawnych, odzyskanym Zachodzie, na dodatek spornym z nie kryjącym swojego niezadowolenia i poczucia krzywdy państwem niemieckim, coraz głośniej domagającym się zwrotu tak zagrabionych ziem i pozostawionej tam Własności.
Właśnie na polu etnicznym, rysuje się głębokość decyzji podjętej przez Josifa Wissarionowicza Dżugaszwili, który w wielonarodowości upatrywał jeden z czynników potęgi Rzeczypospolitej, której Prawa i Swobody przyjęło dobrowolnie aż 60% Ludności nie-polskiej, a gdyby nie fatalna polityka wobec Kozaków w wieku XVII i utrata Ich ziem na rzecz Rosji, odsetek ten mógłby wzrosnąć do 80%; rozszerzając wpływy Cywilizacji Łacińskiej – ujęte w Organizmie państwowym pod przywództwem Korony – po ziemie dzisiejszej Ukrainy, Białorusi, Krajów Bałtyckich, a niewykluczone, że i Gruzji.
Zdaniem Myśli konserwatywnej, to właśnie w interesie Imperium Rosyjskiego, leży ograniczenie państwowości polskiej do ram ściśle etnicznych, uznawanych za Narodowość Polską oraz podsycanie płytkiego nacjonalizmu plemiennego – na dodatek nie opartego na żadnych, racjonalnych podstawach, np.: wynikających z badań etnicznych składu Ludności – czego doskonałym przykładem była polityka prowadzona przez cały okres PRL, używająca nacjonalizmu polskiego, jako narzędzia legitymizacji władzy komunistycznej, wywołując przez to nie tylko poczucie niepewności, a częściowo i sympatii, ale także wciągającej przez to, – na swoją orbitę wpływów – nie tylko działaczy radykalnej Prawicy, jak Bolesława Piaseckiego, lecz zdobywając ciche uznanie dla swoich działań wielu działaczy przedwojennej Narodowej Demokracji, a nawet części Konserwatystów, czego przykładem była reakcja tych środowisk na „ekscesy Solidarności” w latach 1980-1981 oraz wprowadzenie stanu wojennego, 13 grudnia 1981 roku, a także późniejsza akceptacja i nawet współpraca z PRON.
Podsycanie nacjonalizmu nie jest jedynym narzędziem, jakie agentura rosyjska używa w celu osłabienia atrakcyjności cywilizacyjnej Rzeczypospolitej wobec Narodów ościennych, stosując także metodykę dalszych i coraz głębszych podziałów wewnętrznych; poprzez podsycanie jałowych a niekończących się kłótni stronnictw politycznych, którym regularnie dostarcza tematów do nieustannych wyrzekań na przeciwników, będących w istocie elementami tej samej manipulacji.
Podobną rolę spełnia agentura niemiecka, umacniająca swoje wpływy oficjalnie działającymi instytucjami prowadzącymi dialog, widząca we wrzeniu wewnętrznym wyraźne analogie do sytuacji z wieku XVIII, sprzed I Rozbioru, zakończonej – korzystnym dla wspólników tego przestępstwa – wymazaniem Rzeczypospolitej z map tego regionu Europy. Od tamtych czasów stało się też – w pewnych kręgach politycznych – modne, pobieranie Jurgieltu od „Mocarstw Ościennych”, jako nagrody za postawę patriotyczną – obserwowaną także współcześnie jako europejską.
Polska za Mieczysława I
Wtragicznych dla Rzeczypospolitej czasach przedrozbiorowych, doszło do strategicznego porozumienia pomiędzy Prusami Fryderyka II, a Rosją Katarzyny II, w którym Prusy grały rolę obrońców interesów Rzeczypospolitej przed despotyzmem Rosji, przyjmując nawet wiernopoddańcze karesy co poniektórych a wpływowych Magnatów, co powinno – we współczesności – stanowić przestrogę przed skutkami doskonale rozwijającej się współpracy Niemiecko – Rosyjskiej, a zwłaszcza na polu gospodarczym (Nordstream) oraz militarnym. Podobnie, – jako paralela do czasów pruskich, – w Berlinie wysłuchane zostało z uwagą – i nagrodzone nawet aplauzem – wystąpienie polityka (z tym możnowładztwem już znacznie gorzej), obawiającego się niemieckiej bezczynności w Europie…
PS. Powyższy szkic dedykuję moim Przyjaciołom uważającym się za kontynuatorów tradycji politycznej Narodowej-Demokracji, z prośbą o wyciągnięcie z niego wniosków, rozszerzenie horyzontów ideologicznych na Rzeczypospolitą i zakończenie ograniczania się do malutkiego podwórka „Prawdziwych P….” oraz o zaprzestanie kolaboracji z systemem przywiślańskim.
Ceterum censeo Conventum esse delendum
W następnych odcinkach Refleksji Listopadowych: „Tak „promieniująca” kulturowo i cywilizacyjnie – okrojona do pojałtańskich granic – Rzeczypospolita, przybiera w oczach Narodów ościennych jedynie karykaturalną formę „III RP Prawdziwych Polaków” (z nieodłącznymi akcesoriami, czyli: browcem w garści, szalikiem na szyi i czapką błazna na głowie,
Niniejszym przepraszam tego Pana za umieszczenie Jego wizerunku, w takim kontekście
oczywiście w barwach będących kolejnym przykładem fałszerstwa historii, gdyż historyczna Flaga Polski jest biało-amarantowa, a nie biało-czerwona, jak „ustalili” to – jeszcze w czasach PRL – komuniści) i nie stanowi żadnego zagrożenia ani dla dalekosiężnych planów rosyjskich, ani niemieckich w Europie Środkowej i Wschodniej, gdyż nie wyróżnia się
Hit sprzedaży: "Czapka Polska, dzwonek, DŁUGIE rogi – średnia ocena produktu 4,22/5, CK Rank: Bardzo dobry".
– w swoim przekazie – niczym od zunifikowanej „kultury masowej” produkowanej taśmowo przez media mainstreamowe tej części planety Ziemia…"