Po przeczytaniu notki Pluszaka postanowiłem dodać coś od siebie.
W swojej notce Pluszak bardzo dokładnie wskazał opisy mitycznej brzozy w "Raporcie MIllera" , którą TU-154M miał złamać skrzydłem na wysokości 5,1 m. (http://pluszak.nowyekran.pl/post/22503,katastrofa-tu-154m-raport-komisji-jerzego-millera-brzoza)
Jest tylko małe ale…
Po przeczytaniu załącznika do "Raportu Millera" nie można być już pewnym czy mityczna brzoza została złamana na wysokości 5,1 m czy na wysokości 6,2 m czy też może na wysokości 7 m.
Na stronie 70 załącznikaznajduje się Tab. 1. Parametry lotu samolotu Tu-15M nr 101 oraz wartości identyfikujące położenie jego organów sterowania w siedmiucharakterystycznych punktach(*parametr wyliczony) Raport końcowy – Załącznik nr 4. Geometria zderzenia samolotu str.2/14 (oczywiście zachęcam do zapoznania się z tabelą).
Pozycja 4 to słynna brzoza a punkt w którym stoi opisany jest w tabeli w tabeli następująco
Z tej tabeli wynika, że w momencie przelatywania nad (obok) brzozą samolot była na wysokości 6,2 mierzonej od powierzchni gruntu.
Od Komisji Millera oczekiwałbym, że w załączniku do raportu zamieści rysunki obrazujące położenie samolotu w momencie uderzenia w mityczną brzozę.
Ale czego właściwie ja oczekuję?
Jeżeli przez kilka dni nasi "eksperci" przebywający w Smoleńsku nie potrafili zdobyć drabiny i zrobić dokładnych zdjęć miejsca, w którym brzoza się złamała, dokładnie zmierzyć jej średnicy i obwodu w miejscu złamania i pobrać próbek drewna do analizy (która mogłaby wykazać lub wykluczyć obecność lakieru i poszycia skrzydła w brzozie) to nie wymagajmy rysunków.
Cóż Komisja MIllera to nie CSI.
32 lata, z wyksztalcenia prawnik, dzialam publicznie, nie lubie prostych odpowiedzi