Młody dziennikarz śledczy Leszek Szymowski, zaprezentował nam wczoraj na łamach internetowego wydania “Najwyzszego Czasu”jedna z kolejnych hipotez na temat śmierci gen. Sławomira Petelickiego, tego co to wstąpił do komunistycznej SB, by spełniać dobre uczynki. Na spełnianiu tych dobrych uczynków pan Petelicki dorobił się stopnia generała, więc by sobie zasłużyć na stopień genrala, musiał tych dobrych uczynków spełnić bardzo dużo, ku chwalę socjalistycznej ojczyzny.
Artykuł zatytuolwany “Dlaczego zginął gen. Petelecki”, oczywiście nie daje odpowiedzi na to zasadnicze pytanie, jednak moim zdaniem na szczególną uwagę zasługuje rozdzialik zatytułowany “Rakiety z Kaukazu”. Kopiuje ten rozdzialik w całości:
“O tym, co mogło być przyczyną śmierci Petelickiego, opowiedział mi w 2013 roku oficer Agencji Wywiadu (dziś jest już poza służbą). Według jego relacji, Petelicki odegrał kluczową rolę w operacji polskiego wywiadu, w wyniku której ukradziono Rosjanom systemy zabezpieczające ich samoloty przed atakami rakiet typu Grom. Przypomnijmy: po 2000 roku Rosjanie skonstruowali system umożliwiający wprowadzanie w błąd rakiet tego typu wystrzeliwanych do samolotów. Uzbroili swoje samoloty wojskowe w ten system, przez co miały być one bezpieczne. Jednak polski wywiad zdobył ten system, w wyniku czego w tajemnicy unowocześniono systemy naprowadzania rakiet, pozwalając im pokonać zabezpieczenia montowane w samolotach. O tym, jak skuteczna była to operacja, Rosjanie przekonali się podczas wojny w 2008 roku z Gruzją. Prezydent Lech Kaczyński podpisał wówczas tajną dyrektywę o dostarczeniu do Gruzji polskich Gromów. W rezultacie gruzińscy żołnierze strzelali do rosyjskich samolotów jak do kaczek. Rosyjskie samoloty, choć miały zabezpieczenia przed Gromami, spadały na ziemię jeden po drugim. Dlaczego tak się dzieje, Rosjanie zrozumieli, gdy w 2008 roku ich wojska zatrzymały konwój wiozący rakiety Grom dla gruzińskiego wojska. Zorientowali się wówczas, że broń pochodzi z Polski. Ale nie tylko to. Zabezpieczone Gromy przekazano do analizy i wówczas wyszło na jaw, że są one wyposażone w systemy pozwalające zneutralizować rosyjskie systemy zabezpieczeń. – Wszczęto więc w rosyjskich służbach procedurę sprawdzającą źródło wycieku – mówi nasz rozmówca z Agencji Wywiadu. – W ten sposób Rosjanie zrozumieli, że dali się oszukać polskiemu wywiadowi. A dalsze procedury doprowadziły do zidentyfikowania osób, które mogły przekazać te tajne dane, oraz osób, które po stronie polskiej brały udział w tej operacji. Cytowany oficer nie chce zdradzać więcej szczegółów że względu na ściśle tajny charakter sprawy i na to, że ujawnienie zbyt wielu faktów mogłoby narazić na niebezpieczeństwo kolejne osoby. Zdaniem mojego rozmówcy, jedną z osób, które odegrały rolę kluczową w operacji zdobycia rosyjskich systemów, był właśnie generał Sławomir Petelicki i było kwestią czasu, aż Rosjanie się o tym dowiedzą. – Wystarczyła tu logiczną analiza pewnych powiązań personalnych – mówi tajemniczo nasz rozmówca. Czy więc śmierć generała była zemstą za udział w tej operacji i w konsekwencji za hańbiącą porażkę rosyjskiej armii w Gruzji? Zdaniem naszego rozmówcy z AW, jest to bardzo prawdopodobne, choć nie musi to być jedyny powód”.
Nie znam twórczości Leszka Szymowskego, by stwierdzić czy te sensacyjne informacje w jakimś stopniu są prawdziwe, czy też nie. Zwłaszcza że powołuje się on na anonimowego oficera wywiadu, który jest na emeryturze. Z książki Sławomira Cenckiewicza o wywiadzie wojskowym PRL, można się dowiedzieć, że wywiad ten miał marne notowania u samych Rosjan, więc skąd nagle tak błyskotliwe sukcesy po 1989 roku i to w walce z wywiadem rosyjskim? Przecież Rosjanie znali wszystkich oficerów polskiego wywiadu bardzo dobrze, zaś ci musieli przejść jeszcze weryfikację samych Rosjan, więc wygląda mi to dość podejrzanie te sukcesy w walce z wywiadem rosyjskim.
Ale załóżmy że informacje podane przez Leszka Szymowskiego są prawdziwe i do zweryfikowania przez niezależnych ekspertów i nasi bojcy z wywiadu oszukali Rosjan, oraz zdobyli bardzo cenne dane wywiadowcze.
Dla mnie osobiście, ciągle zakładając, że informacje podane przez Leszka Szymowskiego są prawdziwe, rola ówczesnego prezydenta Lecha Kaczynskiego w przypadku tych już osławionych rakiet, wygląda jak najgorzej. Przede wszystkim należy sobie postawić pytanie, czyim tak naprawdę prezydentem był Lech Kaczynski: Polski czy Gruzji?
Jeśli się uważał za prezydenta Gruzji, bądź jej agenta, który pełnił funkcje prezydenta Polski, to jego zachowanie jest jak najbardziej racjonalne, wyrachowane i jak najbardziej logiczne. Jego wyprawa do Gruzji wydaje się jak najbardzej uzasadniona, przecież to jego Gruzja była w niebezpieczeństwie. Jako gruziński agent, pełniący funkcje prezydenta Polski, używa w celu ratowania Gruzji, ściśle tajnych danych uzyskanych od wywiadu polskiego, bardzo ważnych dla polskiego systemu obronnego. Jest mu zupenie obojętne, że polskie służby wywiadowcze tracą bardzo ważne źródło informacji dotyczące ważnych części system obronnego Rosj, które w przypadku ataku na Polskę dokonanemu przez Rosjan byłyby decydujące w pierwszych dniach ewentuanej wojny polsko-rosyjskiej.
Ale dla agenta gruzińskiego najważniejszą jest Gruzja, więc nie oczekujmy, że jej agent będzie się przejmował jakąś tam Polska. Więc wysyła rakiety , z systemem uzyskanym dzięki danym polskiego wywiadu od szpiega rosyjskiego pracującego dla Polaków, wobec których rosyjskie samoloty są bezbronne i w wojnie gruzinsko-rosyjskiej inicjatywa strategiczna należy do Gruzji, gdzie jak piszę Leszek Szymowski, rosyjska armia doznała hańbiącej porażki.
Jako prezydent Polski, Lech Kaczynski zachował się w tym przypadku całkowicie nieodpowiedzialnie, jak pospolity gnojek. Wiadomo było z góry, czym skończy się wojną gruzinsko-rosyjska, więc wyjazd prezydenta Kaczynskiego do Gruzji, w celu jej ratowania. Polska nie ma żadnych żywotnych interesów w Gruzji, więc wyjazd w celu jej ratowania był zupełnie poronionym pomysłem. Polska by na tym nic nie straciła, gdyby Gruzja na wskutek awanturniczej polityki jej prezydenta, straciła niepodległość na rzecz Rosji.
Natomiast wysyłanie rakiet do Gruzji z systemem rakietowym pozwalającym strącać samoloty rosyjskie bezproblemowo, zdobytym dzięki pracy polskiego wywiadu z jego ważnego źródła rosyjskiego, należy uznać za czyn całkowicie nieodpowiedzialny, bardzo szkodliwy dla Polski. Należałoby zapytać, cóż Polska uzyskała w zamian od Gruzji?
Jeśli Polska deyzja jej prezydenta udzieliła bezpłatnie tego rodzaju pomocy Gruzji, nic nie zyskując w zamian, straciła bardzo ważna przewagę w ewentualnej wojnie polsko-rosyjskiej. WW pprzypadku ataku lotnictwa rosyjskiegona terytorium Polski, posiadanie tego typu przewagi, mogłoby się okazać decydujące. Nie dość, że dzięki tej kretyńskiej decyzji straciliśmy element zaskoczenia, to jeszcze straciliśmy ważne źródło informacji.
Aż mi się wierzyć nie chce, byśmy mieli takiego kretyna prezydenta, wwiec mam nadzieję że nformacja, na która powołuje się Leszek Szymowski, która uzyskał od byłego pracownika wywiadu, jest nieprawdziwa.
Należy też sobie zadać pytanie, w jakim stopniu wyprawa do Gruzji Lecha Kaczynskiego, oraz jego rakietowy prezent dla Gruzji, przyczyniły się do zwiększenia bezpieczeństwa Polski. Przecież było wiadomo że Gruzja nie ma żadnych w starciu z Rosją która w momencie wszczęcia awantury przez Saakaszwilego miała pod każdym względem ogromną przewagę nad Gruzja. Tylko poważne wojskowe zaangażowanie USA w starciu z Rosją w Gruzji, mogllo zmienić losy kampanii wojennej na korzyść Gruzji. Ale było pewne, że USA w 2008 roku nie zaangażuje się wobec całkowitej katastrofy w Iraku, w żadna zewnętrzną wojnę. Ameryka w tamtym momencie, nie była w stanie prowadzić żadnej nowej wojny. Wiedział I zdawał sobie z tego sprawę rosyjski rząd, dlatego też podjął zdecydowane kroki wobec Gruzji.
Wyprawa Lecha Kaczynskiego do Gruzji była więc od samego początku poronionym pomysłem. Na co i na kogo liczył prezydent Kaczynski?
Wydaje mi się że taki sam błąd w ocenie strategicznej popełniają dzisiejsi spadkobiercy jego idei, zwanej pod nazwa Testamentu Lecha Kaczynskiego. Jest nim sam prezydent Andrzej Duda i jego minister spraw zagranicznych Krzysztof Szczerski. Tylko że teraz jest wojną Ukrainy, a właściwie jej części żydowskich oligarchów z Rosją. Jeśli PiS wygra wybory parlamentarne, to politykę zagraniczną polskiego rządu będzie kreował człowiek, dla którego to Ukraina jest sercem Europy a nie Polska.
Teraz w czasie prezydentury Andrzeja Dudy, czasy są diametralnie różne, niż w epoce błędnego ryczerza Lecha Kaczynskiego. Dlatego tym bardziej Polacy powinni patrzyć na ręce młodzieży pisowskiej, by Polska nie została wciągnięta w wojnę z Rosją, gdyż musimy pamiętać, że wojną z Rosją jest tylko i wyłącznie w interesie banderowskiej Ukrainy. Tak samo jak w przypadku Gruzji, Rosją nie może sobie pozwolić na utratę wpływów na Ukrainie. Wiadomo już że Rosją prowadzi wojnę z Ukraina na wyniszczenie, zaś popierające Ukrainę USA, wcześniej czy później będzie musiała zawrzeć jakiś deal z Rosją kosztem Polski. A Ukraina i tak się dostanie w orbitę wpływów rosyjskich.
https://
Czasami udajac slepa, mozna dokladniej obserwowac otoczenie.
Jeden komentarz