Bez kategorii
Like

Rada Blogerów – pierwsze koty za płoty

13/05/2011
504 Wyświetlenia
0 Komentarze
14 minut czytania
no-cover

11 Maja o godz. 17.00 w Sali Konferencyjnej Redakcji Nowego Ekranu odbyło się pierwsze spotkanie Rady Blogerów

0


Czekałem na nie niecierpliwie. Nie tylko dlatego, że w blogosferze działanie takiego ciała jest sprawą bez precedensu, ale także dlatego, że ciekaw byłem tych osób, których jeszcze nie znałem, a które nie raz wykazały się charakterkiem w sieci (oględnie mówiąc). Po gorących dniach na samym NE zapowiadał sie teraz gorący wieczór. Jednak bardziej chyba ode mnie był zaciekawiony Coryllus, który przyszedł godzinkę wcześniej i liczył na jakąś zaskakującą interakcję ze SpiritLibero. O ile dobrze pamietam, ktoś komuś miał dać w kły. A trzeba przyznać, że kły Coryllusa dorównują jego intelektowi. Ergo, faktycznie, mogło być ciekawie.

Niestety. Zamiast SL przyszedł znany mi z sieci bloger Mufi Turbanator. Kompletne zaskoczenie i sytuacja kłopotliwa, bo Rada Blogerów to ciało formalne i pomimo, że cenię Mufiego jeszcze z Niepopków, to musiałem mu w tej sytuacji podziękować. Szkoda, bo w innej sytuacji chętnie poszedłbym z Mufim na piwo.

Od strony prawnej nie było wątpliwości. Członkowie Rady Blogerów zostali wybrani jako indywidualności przez społeczność NE, posiadają więc mandat, który jest niezbywalnym uprawnieniem osobistym do reprezentacji interesów blogerów na radzie. Podstawowe zasady RB określone podczas ogłaszania wyborów, także jasno precyzowały zasady osobistego stawiennictwa wybieralnych członków Rady. Tylko w przypadku Redaktora Naczelnego, który z racji funkcji reprezentuje administrację NE w Radzie, możliwe jest ustanowienie zastepcy. No ale RedNacz nie był wyłaniany w wyniku wyborów.

Pisząc obrazowo:

Poseł na posiedzenie komisji nie może wysłać pełnomocnika, natomiast Minister może. Przy wszystkich róznicach skali i relacji to właśnie ta sytuacja.

Sorki Mufi, wyszło jak wyjśc musiało w tej sytuacji, zapraszam jednak do Redakcji NE na jakies mniej sformalizowane spotkanie. Sorki Spirito, ale jakbyś dwa dni wcześniej napisał, że chcesz przysłać obserwatora (bez prawa głosu), który będzie Twoimi oczami i uszami, to podejrzewam, że mogłaby byc na to zgoda pozostałych członków RB.

Po tej historii RB szybko się zebrała. Bez Yuhmy, Spirito i z głosem Fiatowca przez Skypa. Szkoda, choć z drugiej strony pojawiła się Circ – której tak naprawdę nikt się nie spodziewał (dotarła z okolic Krakowa) i 1Maud prosto z Trójmiasta, a Corrylus zachował kły na miejscu.

Zasiedliśmy w okolicach Rejtana  i Piłsudskiego, polaliśmy kawki, herbatki, wody i… się zaczęło.

Spotkanie podzieliłbym na 3 cześci. Jedna to moja próba obrony przed coraz bardziej absurdalnymi plotkami. Bez szans na powodzenie. Odnosiłem wrażenie, że co najmniej dwie osoby z Rady przyszły na nią tylko po to, by się utwierdzić w przekonaniu, że NE to 5 kolumna WSI w Polsce. Ostatecznie, jak zrozumiałem, wywalczyłem co najwyżej u tych osób miano być może dobrego człowieka ale na pewno naiwnego głupka wioskowego, którey z pewnością zostanie wykorzystany i wypluty. W pewnym momencie machnąłem ręką. Nie ma bowiem nic bardziej irytującego jak przekonywanie osoby, która zaprzeczy każdemu twojemu doświadczeniu życiowemu i nic bardziej niewykonalnego niż udowodnienie, że plotka o tym, że gwałcisz kozy jest nieprawdziwa. Logika w rodzaju: jesteś młodym juhasem to gwałcisz kozy, bo (po pierwsze) masz aparat, a (po drugie) wszyscy wiedzą, iż juhasi gwałcą kozy – jest nie do złamania argumentem jakimkolwiek. Zwłaszcza, że podobno, jedna z kóz (co prawda od sąsiada) się o tym publicznie wybeczała w obórce w wigilię 1 Maja.

Ten segment rozważań wraz z elementami edukacyjnymi na temat szczegółów powstania NE (ważne na przykład się okazało kto najpierw do kogo zadzwonił) zajął większosć czasu. Ale byc może przedstawiciele blogerów dostali takie zadanie od swojej społeczności.

Circ, która wszystko wie lepiej z 3 ręki i której tak jak Jasiowi wszystko się kojarzy… wykazała się jednak postawą umiejętności przechodzenia na wyższe stany świadomości w dowolnie wybranym momencie (np. w środku zdania innego prelegenta). Byc może dlatego, pomimo zafiksowania na swej quasi-wiedzy niemal źródłowej w lot załapała na czym polega mój projekt aktywizacji politycznej społeczeństwa. Ulga porównywalna jak po zachowaniu kłów przez Coryllusa.

Drugi, niemniej obszerny punkt programu to autoprezentacja (coś o sobie, dłuższe nieco niż w Rejsie) każdego z uczestników. Był to dla mnie niesłychanie pouczający czasokres. Po pierwsze: wszyscy mówili szczerze, po secundo: każdy z obecnych to naprawdę jedyna w swoim rodzaju osobistość. I ten punkt najlepiej wrózy na przyszłosć Rady.

Trzecia kwestia, kompletnie nieudana, to próba Carcajou wymuszenia na Radzie aby jednak coś ustaliła.

A, że kwestia ta padła w ostatnich 15 minutach i w sposób dla niego typowy i delikatny inaczej, czyli "nie spać! Ustalmy szybko, natychmiast, już, już, już, za pomocą demokracji bezpośredniej by było dokładnie tak jak ja chcę" – to jedyne ustalenie jakie zapamiętałem był zupełnie jednostkowe i brzmiało:  "przymknij sie grubasie, bo Cię walnę w brzuch" którego źródłem była jedna z dystyngowanych członkiń RB.

Przy czym, należy zaznaczyć, że Carcajou wcale się nie obraził za ten koloryt – bo i cała dyskusja już skrzyła sie koloraturą – tylko odpowiedział równie ciętą ripostą. Chciałem przy tym oświadczyć, że Carcajou wcale nie jest gruby. To po prostu postawny mężczyzna, który jeszcze sto lat temu uznany byłby z pewnością za osobę o dostojnej posturze i wydatnym prestiżu. Piorun Carcajou przebrany w surdut z zegarkiem z dewizką to nie żaden King Kong z opowieści Circ, ale żywe wyobrażenie założyciela firmy E. Wedel. I tak też powinno się go traktować. Nie znam większej niż on piły, która czyjeś osobiste lenistwo potrafi zmienić na nadaktywność w grupie. Bez wątpienia mistrz realizacji każdego projektu, jeśli go nie popsuje swoimi pomysłami.

A mowa tu (za tematami które padły na RB) o sprawach daleece odbiegajacych od NE, dotykajacych wielkiej polityki, ratunku, bezpieczeństwa i naprawy Polski.

Zresztą buławę rekina gospodarki z pewnością dzierży Mariovan, który jest precyzyjny do bólu, logiczny i przewidujący, a język jego TAK TAK, NIE NIE. W tej armii gdzie Carcajou powinien być szefem kompanii. Mariovan powinien być kwatermistrzem, a Coryllus odpowiadać za propagandę. 1Maud i Eska natomiast to wykwalifikowani doradcy przy sztabie generalnym, dysponujące doświadczeniem, mądrością, wiedzą z dawnych pól bitewnych i absolutnym zakazem wydawania rozkazów komukolwiek. Intuicja w tej metaforze, to genialny, milczący porucznik rezerwy (bez kwalifikacji wojskowych), który nagle 5 sprytnymi ruchami (z serii wywiad i sabotaż) wygrywa wielką bitwę. Umysł Circ w owym modelu to bilet na przepustkę na mszę dla podwyższenia morale żołnierzy. Nie ważne w jaki celu istniejący, nie ważne też jak wykorzystywany (jeden do kościoła, drugi do rodziny, trzeci do burdelu a czwarty na piwo) ale z pewnoscią konieczny w każdej armii i wywołujacy masę zaskakujących sytuacji. Mówiac wprost: bez Circ nie byłoby ani Haska, ani Żeligowskiego, ani Zagłoby, ani Janka Kosa.

Gosciem-protokolantem była Andzrej Budzyk który powalał innym, troszke głosniejszym od Intuicji protokołem dyplomatycznym. Niestety, tak jak ustalenia RB tak protokół takze nie powstał.

Na koniec 2 zdania o mojej roli: opowiadałem o powstaniu i misji NE, zaprezentowałem projekt ruchu obywatelskich list wyborczych, wspomniałem o projekcie działań na rzecz kontroli wyborów poprzez wyłonienie mężów zaufania, oraz o przygotowaniach Nowego Ekranu do działań edukacyjnych na rzecz przystapienia blogerów i czytelników do czerwcowych wyborów na Ławników Sądowych. Do tego opowiadałem o sobie, odpowiadałem w ogniu pytań i z radościa powitałem zepsute światło w sali konferencyjnej. W innym przypadku istniała uzasadniona obawa, że Rada Blogerów trwałaby jeszcze w tej chwili.

Poza tym nie dyscyplinowałem jakoś szczególnie obrad, bo uznaję, że to owi wybrani publicznie blogerzy muszą sami działać tak, by z otwartą przyłbicą wytłumaczyć się przed swoimi wyborcami i mocodawcami. Redakcja NE stworzyła dla RB odpowiednie warunki, więc korzystajcie jak umiecie. Bo jak nie umiecie to was blogerzy odwołają nie mnie. Ja chętnie powitam rzeczowosć, kreatywnosć i aktywnosć działań, poznawanie po owocach i owoców dawanie, ale jak to mówił mój dziadek: Choć lubię placek z jabłkami to w kuchni z babami nie wygram ;-))

Za miesiąc następne spotkanie, członkowie RB dysponują narzedziami technicznymi do zdalnych dyskusji, skrzynkami e-mail do kontaktów między sobą i na zewnatrz: nickblogera@nowyekran.pl i jedną skrzynką zbiorczą: radablogerow@nowyekran.pl – będę na pewno albo wyślę zastepcę. Wiele zależy od dokładnego terminu i wypracowanego porządku.

ŁŁ

Ps. Przy pewnych zarzutach aż strach poruszać jakikolwiek temat. Taki dialog:

– Jak lubisz spedzać czas?

– Jeżdżę w góry.

– A jednak.

albo

– Czy jeździłeś kiedyś ma majówkę?

– Oczywiście.

– A lubisz się opalać, no. na łące, na kocyku?

– Oczywiście, robiłem to nie raz.

– A czy na tej łące pasły się jakieś krowy lub…kozy?

– Nie pamietam, bardzo możliwe.

– Ha! A jednak!

0

Tomasz Parol

Tomasz Parol - Redaktor Naczelny Trzeciego Obiegu, bloger Łażący Łazarz, prawnik antykorporacyjny, zawodowy negocjator, miłośnik piwa z przyjaciółmi, członek MENSA od 1992 r. Jeśli mój tekst Ci się podoba, lub jakiś inny z tego portalu to go WYKOP albo polub na facebooku. Jeśli chcesz zostać dziennikarzem obywatelskim z legitymacją prasową napisz do nas: redakcja@3obieg.pl

502 publikacje
2249 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758