… w PZPN korupcja jest po prostu wszędzie…
Wytłumaczcie mi… Skoro każdy wie (a przynajmniej każdy kibic wie, domyśla się – w tym autor poniższego wpisu), że w PZPN korupcja jest po prostu wszędzie, czemu nikt się tym nie interesuje? Czemu tolerujemy to co się tam dzieje i czemu nikt nic z tym faktem nie robi (KOMISARZ WYKLUCZONY)? Czy rzeczywiście tak bardzo boimy się FIFA czy UEFA, które swoją drogą mało się różnią od PZPN (a szczególnie ich prezesi)? Niektórzy powiedzą, że UEFA mogłaby nam zabronić grać w ich rozgrywkach. I co z tego! I tak prawie tam nie gramy! Na koniec powiedzcie mi – czemu na szefa Polskiego (podkreślam – POLSKIEGO) Związku Piłki Nożnej nie mogą głosować kibice, tylko wąska i skorumpowana grupa cwaniaków? W porównaniu z nimi żaden z nas (prawdziwych kibiców) nie zagłosowałby na takiego bezczelnego Grzegorza Latę! Przypomnijmy sobie, że jedną z pierwszych decyzji Laty, jako prezesa, było przyznanie sobie podwyżki! To było dopiero bezczelne!
Owszem, zdaję sobie sprawę z tego, że Lato jako piłkarz dokonał wielkich rzeczy. Niegdyś był dumą wszystkich kibiców. Dziś, po ujawnieniu taśm dotyczących przetargów na siedzibę PZPN, wystarczy włączyć jakikolwiek program w telewizji, w którym wszyscy zaproszeni goście powtarzają to samo zdanie – Lato się nie nadaje na prezesa PZPN! Mi osobiście od samego patrzenia na niego coś się wewnątrz gotuje. A szczególnie gdy myślę o tych wszystkich „kopertach” od „swoich” ludzi, które – nie ma co się oszukiwać – zbiera po salonach. Dzięki takim „transakcjom” NIC w polskiej piłce się dotychczas na lepsze nie zmieniło. I co z tego, że każdy prezes – nie tylko Lato – uwielbia podpisywać nowe umowy sponsorskie, skoro podpisuje je głównie dla siebie. Nie dla kadry. Co prezes, to inni sponsorzy… Ciekawe czemu?
Gotuje się we mnie jeszcze mocniej, gdy pomyślę, że są przecież w Polsce agencje zajmujące się zwalczaniem korupcji. Czemu więc nie zajmą się PZPN-em? Tam dopiero nazbierają afer! Bez problemu nazbieraliby ich tyle, że w końcu każdy – nie tylko kibic – z pełnym przekonaniem i bez cienia wątpliwości mógłby zadać pytanie: czy rzeczywiście jest nam potrzebny PZPN? Ja twierdzę, że nie. Ale załóżmy, że jest. Wówczas musielibyśmy uleczyć związek, który jest rakiem toczącym polską piłkę. Państwo musi w końcu uregulować PZPN, aby miał ręce i nogi. Dla tych, którzy uważają, że przesadzam w przemyśleniach – polecam świetną książkę Davida Yallopa pt. „Kto oszukał kibiców”, opowiadającą o przekrętach w światowej piłce w latach 1989 i 1990.
Podsumowując, czy nie rozsądniej byłoby – zamiast co jakiś czas ujawniać afery w PZPN (taśmy dotyczące siedziby podobno czekały na półce już kilka lat) – zacząć kontrolować jego działania, jak każdej innej firmy – np. spółki typu z o.o.? Skoro kontrolujemy fundacje charytatywnetypu WOŚP i rozliczamy je z każdej darowanej złotówki, to czemu nie traktować tak samo PZPN? Zróbmy z PZPN np. spółkę akcyjną, która musiałaby co rok albo co pół roku przedstawiać swoje wpływy i wydatki. Wszystko byłoby jasne i przejrzyste. To są najprostsze, a zarazem w moim przekonaniu możliwe do zastosowania i skuteczne sposoby. Zróbmy coś! Cokolwiek! Po co nam tak naprawdę PZPN w obecnej postaci? Czy bez niego nie byłoby reprezentacji? A może nasza liga by nie funkcjonowała? Myślę, że gdyby naszego „ukochanego” związku zabrakło, mało kto tęskniłby za nim, a i lidze, i reprezentacji wiodłoby się lepiej.
Winek