Pytel: Komunizm dla bogatych cz.2
26/03/2012
511 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
Być jak Scargill
System finansowy, funkcjonujący (z technicznego i prawnego punktu widzenia) jak jedna wielka piramida finansowa, osiągnął swoje granice. Problem jest dokładnie taki sam, jaki miał Grobelny tuż przed upadkiem Bezpiecznej Kasy Oszczędności. Teraz by tę globalną BKO utrzymać, potrzeba dodatkowych środków, które mogą pochodzić już jedynie od podatników. Jednak podatnicy nie są już wcale chętni, aby zaciskać pasa w celu wspierania sektora bankowego i finansowego. Aby pokonać tę przeszkodę, czyli niechęć demokratycznych wyborców do subsydiowania kryminalnej działalności tzw. rynków finansowych, te ostatnie zaczęły zmieniać demokratycznie wybrane rządy w Grecji i Włoszech, zastępując premierów… bankierami. W Europie następuje skuteczny demontaż nowoczesnej demokracji.
Sytuacja ta przypomina upadek przemysłu ciężkiego w Wielkiej Brytanii w latach 70. XX wieku. Menedżment i związkowi baronowie uważali dalsze subsydiowanie przemysłu ciężkiego przez zwykłych, pochodzących z klasy średniej podatników za oczywistość. Teraz przemysł finansowy robi dokładnie to samo: jego liderzy terroryzują rząd brytyjski w taki sam sposób, jak robił to Arthur Scargill w latach 70. i 80. Jedyna różnica polega na tym, że Scargill i związkowcy walczyli o pracę i utrzymanie robotników z realnego przemysłu, który coś jednak wytwarzał. Liderzy sektora finansowego walczą o wielomilionowe wynagrodzenia za działalność – ze ścisłego punktu widzenia – zdegenerowaną do postaci globalnego przestępstwa. Brytyjski przemysł ciężki stał się w latach 70. nieefektywny, niekonkurencyjny i musiał upaść. Obecnie sektor finansowy, działający jak piramida, także jest nieefektywny i upadnie. Im dłużej rządy będą go wspierać, tym bardziej spektakularny będzie jego krach.
Nomenklatura finansowa
Protestujący z ruchu „Occupy London” powinni domagać się ukarania finansistów w świetle obowiązującego prawa za oszustwa dokonane na skalę globalną. Jednak zamiast tego zajmują się debatą, w starym stylu, lewicowo-prawicową: kapitalizm jest złem, a socjalizm to zbawienie. Taka debata jest jednak oderwana od rzeczywistości, bowiem… kapitalizm już nie istnieje. Zastąpiło go globalne oszukańcze przedsięwzięcie podobne do starego systemu komunistycznego. Swoisty komunizm dla bogatych.
W sowieckim realnym komunizmie, który upadł w 1989 roku, klasa rządząca, nomenklatura, nie posiadała kapitału. Ci aparatczycy byli jedynymi beneficjentami kierowania państwem. Nie mieli interesu w odpowiednim dbaniu o dobrobyt państw, ale w uzyskiwaniu krótkoterminowych zysków dla siebie. Zyski należały do niewielu, a straty ponosiła reszta społeczeństwa. Kapitał należał do całych społeczeństw i to całe społeczeństwa cierpiały z powodu konsekwencji złego zarządzania i złodziejstwa nomenklatury.
Dziś podobnie, bankierzy i finansiści w dużej mierze nie posiadają banków i instytucji finansowych. Należą one do udziałowców funduszy emerytalnych, oszczędnościowych i ubezpieczycieli, nawet rządów i podatników. I tak klasa średnia, która płaci podatki, oszczędza i inwestuje, posiada sektor finansowy, którym zarządzają bankierzy i finansiści: nomenklatura XXI wieku. I, podobnie, jak w sowieckim komunizmie, ci finansowi aparatczycy nie zależą od nikogo i są jedynie zainteresowani krótkoterminowymi zyskami i wyciśnięciem jak najwięcej od każdego, kto ma pieniądze i nie może uciec: czyli przede wszystkim od podatników z klasy średniej.
Zmierzając do katastrofy
W latach 80. XX wieku reformatorzy próbowali naprawić komunizm. Ponieśli jednak porażkę, ponieważ nie mogli zmienić głęboko zakorzenionych, patologicznych przyzwyczajeń i praktyk nomenklatury. Oczywiście także dziś są reformatorzy, a nawet ich nie brakuje, którzy starają się zreformować tę obecną wersję komunizmu (dla bogatych). Jednak reformatorzy nie mają powodów do zadowolenia. Wygląda bowiem na to, że system finansowy, podobnie jak sowiecki komunizm przed nim, zmierza do katastrofy.
Czas pokaże, czy ta katastrofa przyjmie formę czechosłowackiej „aksamitnej rewolucji”, czy raczej o wiele brzydszej wersji, takiej jak w Rumunii. Jednak są to bardzo optymistyczne scenariusze. Kryzys finansowy zapoczątkowany przez upadek Wall Street w 1929 roku skończył się 10 lat później II wojną światową. Trudno powiedzieć, czy historia się powtórzy. Jednak biorąc pod uwagę skalę obecnego kryzysu finansowego i sposób, w jaki światowi liderzy starają się mu zaradzić, nie ma powodu do nadmiernego optymizmu.
Grzegorz Pytel (ur. 1965), konsultant, specjalista ws. energetycznych, gospodarczych i informatycznych, absolwent Uniwersytetu Londyńskiego, ekspert Instytutu Sobieskiego. Doradzał w kwestiach energetycznych i telekomunikacyjnych rządom, wielkim korporacjom i organizacjom pozarządowym, uczestniczył w tworzeniu lokalnych i międzynarodowych strategii energetycznych od Afryki Zachodniej po Europę. Publikował m.in. w „Rzeczpospolitej”, „Wprost”, „The Economist”, „Pomorskim Przeglądzie Gospodarczym”, „The Petroleum Economist”.
Z języka angielskiego przełożył Stefan Sękowski.
Były przywódca związkowy, szef Narodowego Związku Górników w latach 1982-2002. Kierował wielkimi strajkami górniczymi w Wielkiej Brytanii w latach 1984-1985.