Tym razem nie będzie nic o żydach i masonach.
Nie jestem przeciwnikiem posiadania przez ludzi czegoś swojego oraz formy właścicielskiej – prywatnej, która znajduje się w rękach prywatnych, a prościej własności prywatnej. Piszę to zdanie na początku swojego wpisu, abym znowu nie był oskarżany o etatyzm lub, o jakiś socjalizm, komunizm, a nawet narodowy socjalizm.
Mam jednak jedną wątpliwość, co do własności prywatnej związanej z polskim szkolnictwem – edukacją oraz polską służbą zdrowia, ponieważ jak wiemy, prowadząc taką działalność gospodarczą najważniejszą sprawą dla osoby prowadzącej i posiadającej taki interes jest zysk – dochód, a więc różnica pomiędzy kosztem uzyskania przychodu a przychodem, co daje nam DOCHÓD.
Tak jest we wszystkich typach działalności gospodarczej! Najważniejszy w takiej działalności jest dochód i opłacalność prowadzenia takiej działalności gospodarczej dla każdego właściciela.
Z drugiej strony wiadomo jest, że bycie posiadaczem oraz posiadanie czegoś na własność powoduje zmianę podejścia do takiej własności przez osobę posiadającą takie przedsiębiorstwo, (to jest zaleta), działalność gospodarczą czy interes albo biznes. Prywatny właściciel będzie (teoretycznie) dbał lepiej o swoją własność oraz (teoretycznie), będzie swoim klientom – pacjentom – uczniom proponował lepsze usługi w swojej prywatnej szkole czy klinice… To jest pewne, ale co z ponoszonymi kosztami?
To wszystko to jest tylko teoria, a jak jest w praktyce, wystarczy prześledzić i skonfrontować to z szarą codziennością, która ma miejsce, na przykład w Stanach Zjednoczonych, gdzie prywatni właściciele klinik żerują na ludziach poprzez umowy ubezpieczeniowe i polisy, związane z prywatnymi firmami ubezpieczeniowymi i ich polisami, za które muszą płacić pacjenci, które w wielu przypadkach nie zostały dopełnione z powodów proceduralnych (prywatny ubezpieczyciel podważa wtedy taką polisę!) lub nie obejmowały pewnych skomplikowanych lub specjalistycznych usług medycznych, ponieważ nie wszystkich ludzi stać na taką operację – zabieg – usługę medyczną, i związanymi z tymi ubezpieczeniami lub polisami poniesionymi wydatkami przez pacjenta, związanymi z podpisaniem umowy ubezpieczeniowej lub polisy po dopełnieniu, których dopiero wtedy można liczyć na udzielenie pomocy w szpitalu lub można liczyć na odpowiedni poziom w udzielaniu edukacji naszym dzieciom w szkolnictwie znajdującym się w rękach prywatnych. Co się stanie, gdy cała polska służba zdrowia oraz całe szkolnictwo znajdzie się w rękach prywatnych?
Oczywiście optymistycznie zakładając, że właścicielami tych szkół i klinik oraz przychodni w przewadze będą Polacy lub obywatele polscy utożsamiający się tylko z tym krajem i narodem.
Co stanie się z tymi ludźmi, których jednak nie będzie stać na takie ubezpieczenia lub polisy lub na opłacanie prywatnych szkół w momencie, w którym liberałowie gospodarczy wszystko oddadzą w ręce prywatne, inaczej gdy wszystko sprywatyzują? Co z tymi ludźmi, czy mają umierać? Co z finansowaniem takich usług, skomplikowanych operacji ratujących życie człowieka lub z edukacją na najwyższym i najlepszym poziomie nauczania, którą prowadzi się na elitarnych prywatnych uniwersytetach!?
Tak samo jest w szkolnictwie, najwyższy poziom w edukacji jest zarezerwowany tylko dla osób zamożnych albo takich, które obejmują opieką przeróże programy społeczne lub stypendia naukowe lub fundacje prywatne lub państwowe (to dotyczy ludzi wyjątkowo uzdolnionych!), w tym programy pomocowe organizowane i ufundowane przez Państwo, pochodzące z naszych pieniędzy, które wędrują do skarbu państwa z naszych podatków, jednak Państwo mając swój kapitał i własności państwowe mogłoby taką działalność finansować między innymi, służbę zdrowia, edukację, służby ratunkowe, zbrojeniówkę, telekomunikację, energetykę i sport.
Ale wtedy, to chyba byłoby formą etatyzmu i ingerencją Państwa w prywatną działalność gospodarczą, która należy do prywatnych właścicieli poprzez wspomaganie takich działalności z pieniędzy państowych – własnych pieniędzy, które należą do państwa. A to dla wrogów etatyzmu i ingerecji państwa w prywatną działalność gospodarczą jest bluźnierstwem.
Jednak czy w myśli konserwatywnej i w gospodarce liberalnej opartej na chrześcijańskich przykazaniach, dotyczących edukacji NARODU lub leczenia ludzi najważniejszymi powinny być ZYSK i DOCHÓD, czy jednak dobro, zdrowie i poziom wykształcenia całego polskiego NARODU?!
Czy to nie jest misja, która leży w gestii Państwa Narodowego objętego pojęciem dobra wspólnego, które nie ma nic wspólnego z etatyzmm, socjalizmem, komunizmem, czy nie daj Boże z narodowym socjalizmem?
I czy w taką działalność gospodarczą, prowadzoną przez jakiegoś prywatnego właściciela, tylko i wyłącznie w tego typu przypadkach, nie powinno jednak ingerować państwo, PAŃSTWO NARODOWE rządzone przez Polaków dla Polaków, z jednego powodu, takie działalności zazwyczaj nie przynoszą zysku i dochodu, jeżeli nie przenosi się dużych kosztów prowadzenia takiej działalności na klienta – pacjenta czy ucznia?
Poza tym, wyniki takiej ingerencji Państwa w wymiarze udukacji narodu i dbania o jego zdrowie oraz bezpieczeństwo narodowe nie można w żaden sposób wyliczyć i przełożyć na realny dochód – realny zysk w tym momencie, ponieważ to jest inwestycja na przyszłość, to jest inwestycja w szansę na to, aby NARÓD mógł trwać dalej i mógł rywalizować w przyszłości z innymi narodami lub w razie zagrożenia mógł się obronić, tutaj mam na myśli zbrojeniówkę i wszystkie służby mundurowe.
Jak te dwie sprawy połączyć ze sobą, tak aby dobro Polskiego Narodu nie wchodziło w szkodę Polaków, (teoretyzuję), którzy będą właścicielami szkół, liceów, uniwersytetów, politechnik, albo przychodni lekarskich, klinik, pogotowia, pomocy medycznej, ratownictwa górskiego, górniczego, czy wodnego?!