Czy pójście na zwolnienie, to decyzja chorego?
0 0 0 A A A
Policjanci masowo zachorowali na psią grypę; przed ośmiu laty opublikowałem takie teksty:
OKOŁO 20 MILIARDÓW ZŁOTYCH
„Siedzę na zwolnieniu”,
„celnicy poszli na zwolnienie”,
„jako formę strajku wybrali zwolnienia lekarskie”
„wezmę zwolnienie, przecież muszę być na tej imprezie”…
Te zbitki słowne egzystują w naszym języku tak głęboko, tak naturalnie, że mało kto dostrzega ich niesamowitą, złowieszczą wymowę. Przecież te określenia usadowiły się w naszej mowie w wyniku wielu milionów (raczej setek milionów) złodziejskich, kryminalnych zdarzeń mających miejsce w naszym państwie.
Cóż to znaczy: „pójść na zwolnienie” – znaczy to oczywiście otrzymanie, na odpowiednim druku, uprawnienia do absencji w pracy. W przypadku rzeczywistej choroby, wypisywane jest zwolnienie na takim samym druku, ale nie ma to nic wspólnego z „pójściem na zwolnienie” – wszyscy w Polsce rozróżniają to doskonale. „Pójście na zwolnienie” nie wymaga choroby, nie potrzeba poddawać się badaniom – wystarczy pozyskać przychylność lekarza; sposób i forma uzyskania tej przychylności jest (od czasów słynnego wynalazku Fenicjan) – dziecinnie prosta. W ostatecznym rachunku jest to okradanie wszystkich innych uczciwie pracujących i pracodawców – przez dwie strony przestępstw łapówkowych. Szczególnie ohydne jest „pójście na zwolnienie” samych lekarzy.
Proponuję zabawę rachunkową w oparciu o (w moim odczuciu) dość oględne szacunki.
Przyjmijmy: – 10 dni – jako przeciętne „zwolnienie…” na jednego pracownika rocznie;
– 20.000.000 pracujących;
– 100 zł. netto za 1 dzień pracy – przeciętne wynagrodzenie;
Daje to: 10 x 20 000 000 x 100 = 20.000.000.000,- zł/1 rok
Taka mniej więcej ogromna suma jest kradziona; przynajmniej w połowie trafia do kieszeni lekarzy. Stawiam proste pytania: czy kiedykolwiek (w przypadku, gdy ZUS stwierdził bezzasadność zwolnienia) lekarz zwrócił pracodawcy poniesione straty, czy poszedł za to przestępstwo do więzienia?
Środki zaradcze mogą być różne – myślę, że należałoby zacząć od stworzenia szczelnego rejestru wydawanych zwolnień i usankcjonowania drobiazgowych kontroli majątkowych ze szczególnym uwzględnieniem wypisujących owe zwolnienia. To jednak tylko półśrodki o niewielkiej sile oddziaływania. Kluczem jest zmiana mentalności; z mentalności cwaniaka na mentalność gentleman’a. W tej mierze dużo do zrobienia mają ludzie pióra.
JANUSZ Z KRAKOWA
Opublikowano: 14.09.2010 22:14.
PLAGA ZWOLNIEŃ LEKARSKICH.
Statystyczny Polak 5,5% czasu pracy w 2009 r. przebywał na zwolnieniu lekarskim (rekord w UE), straty z tego tytułu wyniosły 4,5 mld. zł. Co dziesiąty „chory” nadawał się do pracy. Tyle statystyka. Oczywiście statystyka nic nie mówi o ukaraniu nieuczciwych lekarzy. Takich nie ma; konia z rzędem temu, kto znajdzie ukaranego więzieniem lekarza za „lewe” zwolnienie.
Rzecznik ZUS (lekarz) weryfikuje zwolnienia przekraczające 33 dni – czyli po terminie, kiedy ZUS zaczyna wypłacać „chorobowe”. Można przyjąć, że sprawdza on tylko przypadki przewlekłych, poważnych chorób, gdzie z natury rzeczy trudno o mistyfikację. Większość zwolnień to zwolnienia kilkudniowe – tutaj wyłudzenia mają na pewno o wiele większy udział.
Rzeczywiście, przyjęło się u nas nie zwracać uwagi na funkcjonujące horrendum: „Pójdę na zwolnienie”, „załatwię sobie zwolnienie”, „strajkowali, biorąc wszyscy zwolnienia lekarskie”, szczególnie ohydny jest strajk pracowników służby zdrowia polegający na zbiorowym pójściu na zwolnienie.
Prawda jest taka, że za każdym „lewym” zwolnieniem lekarskim stoi łapówka wręczona lekarzowi. Z tych statystycznych 4,5 mld. zł. strat – przynajmniej połowa trafia do kieszeni lekarzy. Apelowanie o purytańską uczciwość zawodową jest głosem człowieka wołającego na puszczy. Widzę dwa rozwiązania: pierwsze – odebrać lekarzom prawo do udzielania zwolnień lekarskich i kwestię tę pozostawić do uzgodnienia między pracodawcą a zatrudnionym, lub drugie rozwiązanie – zlikwidować pojęcie zatrudnienia u kogoś na korzyść samozatrudnienia, zwolnienie lekarskie byłoby wówczas dokumentem informacyjnym dla ewentualnych prywatnych ubezpieczycieli i kontrahentów, natomiast nie niosło by za sobą skutków finansowych.
Opublikowano: 17.11.2010 22:00.