TRWAMy… wyTRWAMy!
MARSZ W KATOWICACH z prowokacją w tle.
14 kwietnia b.r. w manifestacji w obronie Kościoła, wolności mediów i telewizji TRWAM wzięło udział ok. 8 tys. osób. Czy ktoś to zobaczył na ekranie swojego telewizora?
Za to ze szczególną mocą nagłośniono starcia narodowców z "antyfaszystami" oraz interwencję i skuteczną akcję pilnującej porządku policji. Odegrano teatr pt. "ustawka i przykrywka": ONR (radykalni narodowcy) i antifę (podnajęte do szczucia lewactwo) zderzono w pobliżu wielkiego pochodu opozycji antyrządowej, by głośne relacje z zamieszek przyćmiły faktyczny wymiar groźnego dla władzy wielotysięcznego tłumu maszerującego z Archikatedry pod pomnik Powstańców Śląskich przy Rondzie.
Nim ruszyliśmy ulicami Katowic ks.Stanisław Puchała, proboszcz śródmiejskiej parafii przy Archikatedrze Chrystusa Króla, odprawił podniosłą mszę o wydźwięku patriotycznym, zebranym dodał ducha w walce o wiarę i dostęp do prawdy oraz poinformował wiernych, że świątynia tak wypełniona jak tego dnia mieści 6 tys. osób.
Gdy formował się pochód przed Kościołem do zebranych, w imieniu klubów "Gazety Polskiej", współorganizatora manifestacji, przemówił niżej podpisany m.in. słowami:
Wiemy jak się ceruje i przyszliśmy tutaj, by przerwać rozrywanie wątków i osnowy w delikatnej materii jaką jest naród i państwo. Chcemy i potrafimy pozszywać to, co te psuje z orwelowskich dyspozytorni już nam podziurawiły i nadszarpały.
Po to się zgromadziliśmy!
Po co tu jeszcze przyszliśmy?!
By powiedzieć stop stołecznej neobolszewii, chcącej centralnie sterować przekazem w stylu kołchoźnikowym. Toruń stawia szlaban przejawom kremlowszczyzny z Brukseli, którą można już bez wątpienia nazywać "stolicą Jewrosojuza".
[Całość opublikowana w "Gazecie Śląskiej" nr 15, a w internecie dostępna na portalu tego tygodnika: blogopinia24.pl – link:http://www.blogopinia24.pl/polityka/172-trwamy-w…]
Zaczęło padać, tłum okryła mozaika czasz z parasolek, spod których wystrzeliły biało-czerwone flagi i rozmaite banery. Pochód ruszył ze śpiewem na ustach "Alleluja, i do przodu!". Ten "pokrzepiający" przebój Radia Maryja i Telewizji Trwam rozlegał się podczas przemarszu wielokrotnie. Duży baner na początku: "Wolność słowa to Ojczyzna", potem dzieci i górnicy w strojach paradnych.
Hasła wznoszono moderowane (z czoła pochodu) i spontanicznie (z tyłu), czasem zaskakujące, przytaczam je po odsłuchaniu kilku prywatnych dokumentacji filmowych umieszczonych w internecie.[vide
„>
]. Najczęstsze to domagające się przyznania multipleksu cyfrowego dla sekowanej przez władze w Warszawie katolickiej telewizji z Torunia: "Nie oddamy wam telewizji Trwam!", "Zaufanie mam do telewizji Trwam!", "Polska Polaków, a nie Dworaków", "Dworak podlecu, tuskolandii cieciu!" itp.
Śpiewano pieśni bogoojczyźniane ("My chcemy Boga, my poddani…"; "Boże, coś Polskę…") i wołano donośnie:"Bóg, Honor i Ojczyzna" lub "Stań w obronie wiary ojców!". Po funeralnej muzyce Michała Lorenca (fragment "Różyczki"),kojarzonej jakby była skomponowana w hołdzie tym, co zginęłi na lotnisku Siewiernyj, skandowano "Chcemy prawdy o Smoleńsku!" oraz "Weźcie Tuska, dajcie wrak!" oraz "Rządy Tuska – targowica!"i "Komorowski – won do Moskwy!". Co jakiś czas nad rozciągniętym, prawie kilometrowym pochodem (bo ludzi przybywało), od przodu do końca i z powrotem falował okrzyk "Rząd pod sąd!". Ślązacy wyrzucali z siebie rozmaite krzywdy, głównie jednak dotykające wszystkich Polaków: "Nie zabiorą nam historii!". "’Tuska matoły zamykają szkoły", "Całe zło to PeO". Albo "Nie chcemy premiera co narodem poniewiera".
Rzecz jasna, wobec coraz jaskrawszego powrotu neoPRL-u, hasła takie jak "Precz z komuną!", "Precz z cenzurą!","Wczoraj Moskwa – dziś Bruksela!","Raz sierpem, raz młotem – czerwoną hołotę!" czy "Byłeś w ZOMO, byłeś w ORMO, teraz jesteś za Platformą!" to od jakiegoś czasu na każdej manifestacji antyrządowej norma. Młodzież wołała "Chłopak i dziewczyna to normalna rodzina!".
Pochód w przerwach od skandowania bojowo spajała "góralsko-etniczna" muzyka katowickiego kompozytora, Wojciecha Kilara (uhonorowano go, gdyż to odważny orędownik prawicy!), bowiem jego rytmiczna "Orawa" to nie jest zachęta do popasu chochoła i drzemki. Inni górale z głośników, zespół De Press, mocnym utworem "Święty Boże", szarpnęli z chodników stojącą na poboczu młodzież na ulicy Korfantego.
Na rozległym pochyłym placu-podeście pod "skrzydlatym" pomnikiem Powstańców Śląskich nadchodzący tłum rozlewał się powoli na boki przy wzniosłej pieśni Krzysztofa Klenczona pt. "Biały krzyż". Przyjęto zasadę, że do zebranych będą przemawiali dawni, legendarni opozycjoniści, m.in. Jadwiga Chmielowska (zapowiedziała głodówkę w obronie nauki historii), Przemysław Miśkiewicz, Wojciech Szarama (zakrzyknął: "Śląsk jest Polski!", co spotkało się z odzewem i powtarzaniem), Ryszard Czarnecki, Adam Słomka. Zabrała głos także poslanka PIS-u, Izabela Kloc z Mikołowa, bowiem bardzo dużo włożyła osobistego trudu w przygotowanie wydarzenia.
Z ramienia organizatorów dziękowała uczestnikom Pani Irena Szyja (z Rodzin Radia Maryja) a w imieniu Solidarnych 2010, upominając się o "prawdę Smoleńską", przemawiał Maciej Odorkiewicz. Za porządek przemarszu odpowiadał Marcin Waszczuk (Związek "Strzelec"), a regionalny NSZZ "Solidarność" oddelegował stu swoich członków do ochrony pochodu.
Oficjalnie manifestację, ktora miała przebieg spokojny, rozwiązano po uroczystym odśpiewaniu "Roty".
Gdybyście to, co opisałem, zobaczyli w okienkach swoich telewizorów, z komentarzem, że było wzniośle, kulturalnie i propolsko, czyli w trosce o dobro ludzi i państwa, to uwierzyłbym, że żyjemy w wolnym kraju. Gdyby jeszcze przeproszono widzów, że nieopodal doszło do bójki, ale to był tylko incydent w innej małolicznej manifestacji, a ta pod nazwą "TRWAMy… wyTRWAMy!", to jest ta wielka, w tym dniu i regionie najważniejsza, skierowana z pretensjami do rządzących, to rozpoznałbym, że otacza mnie dziennikarstwo oparte na fundamencie prawdy i mogę się czuć jak Polak u siebie. Bo, jak głosił wielki, frontowy baner, "Wolność słowa to Ojczyzna".
A że tak się nie stało, to dorzucam aneks pod wymownym tytułem"USTAWKA – PRZYKRYWKA".
W sobotę okazało się, że manifestacja ONR-u się opóźnia, bo jadący goście z Warszawy zostali obrzuceni kamieniami i kierowca autobusu doznał obrażeń. ( http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/polowanie_na_narodowcow__20554 )
Widać więc wyraźnie, że atak na autokar i opóźnianie przemarszu ONR-u miało na celu prowokację. W każdym razie pod Archikatedrę na mszę o 15.00 dochodzili uczestnicy, których zamieszki w ulicy nieopodal już przyhaczyły.
Postawię kilka pytań:
1./ Kto zarejestrował pierwszy swój pochód i dlaczego na ten sam dzień zaplanowano dwa przemarsze?
2./ Dlaczego ONR, zaproszony do wspólnej manifestacji narodowo-patriotycznej, odmówił wzięcia udziału w mszy i marszu spod Archikatedry?
3./ W co grała policja w tym wypadku, bo nie wierzę, że nie brała udziału w tych wszystkich uzgodnieniach o czasie i drodze przemarszu grup; wygląda na to, że chce wcisnąć kit, iż odbywało się to bez rozmów z miejscowymi władzami? Z pewnością robiła sobie pijar pod wizerunek "dobrego stróża porządku", ale czy miala przeciek dzień wcześniej, że planowany jest bandycki atak na pędzący autobus z Warszawy?
4./ Dlaczego we wszystkich głównych mediach nie było ani słowa o manifestacji liczącej ok. 8 tys. osób, a nagłośniono w sposób szczególny rozróbę i bójki, zagrożenie życia, broń?
"PRZYKRYWKA" wielkiego, opozycyjnego przemarszu z hasłami m.in. o zamachu w Smoleńsku i okrzykami "Rząd pod sąd!" została przeprowadzona w białych rękawiczkach – końca nie dojdziesz odnośnie konkretów, kto, kiedy i na czyje zlecenie w tym brał udział? Telewizja lokalna (TVS) poinformowała zdawkowo, że był marsz przeciwko stronniczości mediów. Dobre sobie!… Główne polskojęzyczne przekaziory nagłośniły tylko starcia z jakimiś manifestantami, narodowcami. Do mnie rozdzwoniły się telefony, czy to moherówy leją kogoś krzyżami i parasolkami, bo akurat padało.
Gra operacyjna typu ściema, zamulanie i "sztuczna mgła" z możliwymi trupami w tle jak widać w Katowicach została odegrana perfekcyjnie.
Tylko że któregoś dnia – jak w teatrze – karabin ze ślepakami z pierwszego aktu w ostatnim może wystrzelić ostrymi nabojami.
Klucz do prawdy jest prosty: ktoś opłaca polskiego lewaka jako antyfaszystę, by "bronił" Polaków przed potencjalnym faszyzmem w wydaniu narodowo-patriotycznym nad Wisłą.
Komu zależy na relatywizowaniu swoich zbrodni? Zwłaszcza na Śląsku. Kto stoi za nagłaśnianiem takich działań? Kto promuje lewactwo?
Agentura i zdrajcy są na samych szczytach polskich władz. Administracja lokalna i policja to jej czujne i zbrojne ramię. Wsparte gadzinówkami.
Artykuł ukazał się na łamach "Gazety Śląskiej" nr 16.
Od 1982 r. były dziennikarz, w PRL opozycjonista od 1968 r. represjonowany, odznaczony w 2008 r. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski przez śp. PREZYDENTA L. Kaczyńskiego z rekomendacji śp. PREZESA IPN J. Kurtyki.