Dług publiczny w 27 państwach UE wyniósł w końcu 2010 roku prawie 10 bilionów euro, co stanowiło 80% PKB Starego Kontynentu. W tym niechlubnym zestawieniu przodują Niemcy (2,1 bln euro), wyprzedzając Włochy i Francję. Polska (0,2 bln euro długu) zajmuje dopiero 10 miejsce, co zawdzięczamy w znacznej części kreatorskim zdolnościom ministra Rostowskiego. Także w zadłużeniu wyrażonym w procentach PKB jest duet Niemcy – Francja czołówce zaraz po bankrutach (kolejno: Grecja, Włochy, Belgia, Portugalia, Irlandia) i bezpośrednio przed Węgrami.
Politycy polscy w swym oczarowaniu i zachwycie zapomnieli ponadto, że nie ma w świecie nic za darmo. Przekonywali zawzięcie Polaków, jak wiele otrzymujemy od Unii i nie wspominali o kosztach. Przychodzi nam teraz wyciągnąć z rezerw NBP ponad 6 mld euro i przekazać je do Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW). W starym dowcipie Jana Pietrzaka rabin doradzał Mośkowi, by ten zaryzykował i wpłacił 2 tys. zł do banku polskiego, za który gwarantuje nasze państwo i cały system socjalistyczny, a w przypadku gdy 'łobuz’ (tj. obóz) zbankrutuje, to i tych dwóch tysięcy nie będzie szkoda. Teraz jednak idzie o nieporównywalnie większe kwoty pieniężne, więc na pewno żal.
W artykule pt. "Rzeczpospolita pustynna" pisze prof. Krzysztof Rybiński jednoznacznie: "Zielonej wyspy już nie ma. W 2013 roku będzie rozległa pustynia. Uspokajacze zauważą dopiero, jak im sypnie piaskiem po oczach. (…) Polska pozostała jedynym frajerem, który mówi językiem solidarności europejskiej z biednymi Włochami". Tak przy okazji, Włochy, Grecja i Portugalia zostały wyłączone z państw zobligowanych do wpłacenia składki na rzecz MFW, a Wielka Brytania i Czech wypięły się na propozycje duetu Merkozy.
Unia Europejska i jej wspólna waluta nie mają – przynajmniej w dotychczasowym kształcie – szans na przetrwanie. Euro pozwoliło żyć jej posiadaczom na rachunek przyszłych pokoleń, które zresztą liczebnie nie przedstawiają się imponująco. Tu kłania się polityka demograficzna państw europejskich, a także III RP. Napiszę o tym w najbliższym czasie.