Szef Radiokomitetu, Jan Dworak, przemówił. Na antenie radia TOK FM załamywał ręce i tłumaczył, że nie mógł inaczej, że musiał ukarać Radio Maryja pięćdziesięcioma tysiącami złotych bo relacja z Placu Zbawiciela, gdzie podczas ubiegłorocznego marszu niepodległości spłonęła tęcza, była nawoływaniem do przestępstwa. Ja tam się nie znam, ale oglądałem tę relację dość dokładnie – jest dostępna w internecie, każdy może to zrobić – i tyle było w niej nawoływania do przestępstwa czy popierania niszczenia „artystycznych instalacji” co w przeciętnym reportażu ze stadionu pochwały kibicowskich ustawek. Jeżeli pan Dworak chce oceniać media takimi kryteriami to ja się obawiam, że za – najdalej – pół roku wszystkie telewizje pójdą z torbami bo dochody z reklam nie wystarczą na zapłacenie wszystkich grzywien i kar.
No właśnie, dochody.
Zostawmy kwestię tęczy i jej sfajczenia przez nieznanych sprawców (ci znani, aresztowani przez policję i postawieni przed surowym obliczem prokuratora okazali się być całkowicie niewinni) bo jest ona kompletnie nieważna. Jak nie wiadomo o co chodzi to zawsze chodzi o pieniądze. A konkretnie o pieniądze z abonamentu. Pan przewodniczący raczył wygłosić do mikrofonu taką oto kwestię: „… od trzech lat rośnie (ściągalność abonamentu – przyp. mój), ale to dlatego, że większość tej sumy pochodzi z kar nakładanych na osoby zarejestrowane, ale niepłacące. Dobra wiadomość jest taka, że pieniędzy dla mediów jest więcej. Zła, że pochodzą one z kar”.
No właśnie, ludzie nie chcą płacić – w większości – z jednego prostego powodu: bo oferta telewizji publicznej i publicznego radia im zwyczajnie nie odpowiada! Czy do panów Dworaka, Brauna i wszystkich państwa odpowiedzialnych za zarządzanie polskimi mediami publicznymi kiedyś wreszcie dotrze ta prosta prawda? Jakoś ojciec Rydzyk nie musi się martwić o pieniądze, słuchacze i widzowie jego stacji dobrowolnie i bez przymusu są w stanie toruńskie media utrzymać i zapewnić im ciągłość nadawania. A abonamentu, przymusowego, jakoś lud pracujący miast i wsi płacić nie chce i telewizja (radio też) publiczna ma ciągłe kłopoty finansowe choć – w odróżnieniu od radia Maryja – nadaje coraz dłuższe bloki reklamowe.
A’propos:
Pan przewodniczący Dworak powiedział wprost, że radio Maryja jako nadawca społeczny nie może emitować reklam a problemem jest pojawiająca się tam kryptoreklama: „To przekaz handlowy, który jest ukryty i robi wrażenie materiału dziennikarskiego. Żaden nadawca nie może nadawać kryptoreklamy”. Za to telewizja publiczna może nadawać oficjalne reklamy, radio publiczne tak samo – mimo że biorą ciężką forsę ze wspomnianego abonamentu.
Nie, nie chcę zakazywać nadawania reklam w publicznych stacjach. Przeciwnie – uważam, że prawo to powinni dostać także nadawcy społeczni. A publiczni, ich wzorem, niech próbują zamiast przymusowego haraczu za posiadanie odbiornika namawiać ludzi do tego, by przekazywali dobrowolne datki. Ciekawe jak długo się utrzymają…
Prawicowiec, wolnościowiec, republikanin i konserwatysta. Katol z ciemnogrodu.
Jeden komentarz