Tegoroczną Ligę Mistrzów wygra Manchester United. Dlaczego? Możliwe, że piłkarze Realu Madryt w rewanżowym meczu postarają się „odebrać zdrowie” niektórym gwiazdom Barcelony, a dzieła zniszczenia mogą dopełnić działacze Królewskich.
W Realu Madryt dobrze wiedzą, że ich szanse na awans do finału Ligi Mistrzów są znikome. W tej sytuacji mogą zrobić wszystko, żeby Barcelona finału nie wygrała. Chciałbym się mylić, ale z gorącej atmosfery po pierwszym meczu w Madrycie (Barcelona wygrała 2:0) wnoszę, że w rewanżu może dojść do bardzo ostrej gry. Może jeszcze nie w pierwszej połowie, bo teoretycznie – dopóki piłka jest w grze – podopieczni Jose Mourinho mają cień szansy na odrobienie straty, ale jeśli do przerwy nie strzelą choć jednego gola, w drugiej części spotkania mogą dziać się różne rzeczy, nie mające wiele wspólnego z fair play.
Na próbę osłabienia Barcelony przed finałem wskazują też zabiegi działaczy Realu, którzy złożyli w UEFA wniosek o ukaranie sześciu zawodników Pepe Gaurdioli. Domagają się zawieszenia na dwa mecze Daniego Alvesa, Sergio Busquetsa i Pedro za niesportowe zachowanie, a także odsunięcia od gry na jedno spotkanie Javiera Mascherano, Seydou Keitę i Victora Valdesa z powodu ich zaangażowania w „inne boiskowe wydarzenia”. Komisja Dyscyplinarna UEFA odrzuciła ten wniosek, ale Real zamierza złożyć apelację, która zostanie rozpatrzona 6 maja.
Jeśli piłkarze Barcelony nawet przetrwają cali i zdrowi rewanżowy mecz z Realem, niektórzy z nich w finale Ligi Mistrzów na Wembley mogą nie zagrać z powodu zawieszenia. A to by oznaczało, że zdecydowanym faworytem finałowego spotkania będzie Manchester United. To tylko dywagacje, które najlepiej gdyby się nie spełniły. Jestem jednak pełen złych przeczuć. Oby niepotrzebnie.
Nie tylko o sporcie - w blasku slonca, bez sciem i mrocznych tajemnic.