Bez kategorii
Like

Przemyślenia 10

10/07/2012
631 Wyświetlenia
0 Komentarze
18 minut czytania
no-cover

Ciągłość myślenia Einsteina właściwa dla świata makro – w świecie mikro objawia się kwantami słowa.

0


.. grawitony (kwanty grawitacji) wciąż wymykają się poznaniu. Warto dodać, że model standardowy nie wyjaśnia istnienia grawitacji. A więc wciąż nie ma tzw. teorii wszystkiego. Bo jeśli nawet wiemy już jak powstaje masa (bozony Hioggsa), to nadal nie wiemy dlaczego masa wywołuje grawitację.

Grawitacja jest czymś, co stanowi komunikację pomiędzy masami. Masy ze sobą "rozmawiają" poprzez grawitację. Należało by nawet powiedzieć, że nie sama masa "rozmawia" ale jej okrteślony kształt – coś czego Newton nie ujął w swoim prawie powszechnego ciążenia. Ze względu na zbywalne efekty związane z wpływem kształtu materii na wartość grawitacji, przyjęto znaczenie kształtu pomijać. A przecież różnorodność kształtów materii, musi warunkować różnorodność oddziaływań grawitacyjnych. Wszystkie obiekty – nawet te ze świata kwantowego – przyjęto interpretować jako obiekty kuliste. W rzeczywistości makro – takich obiektów idelanie kulistych nie ma. Więc nie widzę przyczyny, by odrzucać możliwość istnienia różnych kształtów protonów, neutronów czy elektronów w świecie mikro. I dla każdego z elektronów (protonów, neutronów) – innego. W różnorodności kształtu materii może tkwić odpowiedź na różnorodność ludzkiego myślenia.

* * *

Prawda może okazać się całkiem banalna, że odpowiedzią na wszystkie pytania jest samo pytanie (jego konstrukcja).

Bo co to jest np. "nic"? Aby stwierdzić "nic" musi być "coś". Tak jak stwierdznie, że coś jest dobre, wymaga istnienia pojęcia, swtwierdzenia że coś jest złe. Istota zrozumienia czym jest "nic", prowadzi do stwierdznia, że "nic" to "wszystko". Albo jeszcze dokładniej "nic-wszystko" – a czegoś takiego, nie potrafimy sobie wyobrazić. Tak jak nie możemy sobie wyobrazić sytuacji, gdy "coś" jest jednocześnie czasem, materią i przestrzenią.

W świecie mikro z którego pochodzą nasze myśli jest taki stan "czas-materia-przestrzeń" – który jest tym wszystkim jednocześnie. W jakiś sposób w powstawaniu myślenia, następuje wyodrębnienie każdej z tych cech, które słyszymy w zdaniu. Ale na przykład artysta malarz gdy tworzy swoje obrazy, odczuwa właśnie ten stan całościowo. W jego twórczości malowanej kolorem czas, materia i przestrzeń – to jedno. Podonie muzyk operujący dźwiękami odczuwa je całościowo. Jedynie mowa ujawnia ich różne, ale związane w sensie zdania oblicza.

* * *

W naszym życiu próbujemy rozróżniać rzeczy, zjawiska, nadawć im nazwy, znaczenia, by znaleźć najwłaściwszą dla siebie opcję istnienia. Ale przecież natura nie jest podzielna. To my tę naturę dzielimy. Ze względów "praktycznych" rozróżniamy stany, tak jak rozróżniamy kolory tęczy. Ale tęcza to światło, którego przczyną jest materia, a przyczyną materii jest – światło. Dla natury oba pojęcia to synonimy. To jedność.

To człowiek stworzył pojęcie umierania – dla Wszechświata takiego pojęcia nie ma.

* * *

Badany przez naukowców świat jest tak maleńki, że nie można wykluczyć wpływu myślenia na jego postać. W fizyce kwantowej, już od ponad stu lat, akceptuje się, że światło (fale elektromagnetyczne) wysyłane przez obserwatora, zakłóca wynik pomiaru. Wprowadzono nawet zasadę nieoznaczoności, która mówi, że nie da się zbadać wszystkich cech obiektu jednocześnie. Jest znaczna grupa fizyków kwantowych, którzy przyjmują, że na wynik każdego z takich badań wpływ ma również nasza świadomość – a więc i nasze myślenie. Dlatego, szukając tego co pierwotne, może okazać się, że znajdziemy – na samym końcu poszukiwań – naszą własną myśl.

* * *

Istnieją dwie koncepcje istnienia rzeczywistości: obiektywna – zakładająca, że świat obserwowany istnieje niezależnie od nas i subiektywna – przyjmująca, że świat istnieje tylko w naszych głowach. Posługując się 5-cioma zmysłami, stwierdzamy istnienie materii i fal w świecie makro. W świecie mikro, te zmysły są nam nieprzydatne i jedyne co możemy stwierdzić – posługując się umysłem lub jak kto woli 6-stym zmysłem – że, to co tam się dzieje ma większe lub mniejsze prawdopodobieństwo istnienia. Ponadto trudno w tym świecie odrozróżnić fale od cząstki. Można przyjąć, że niemożność poznania tego świata wynika z niedoskonałości naszych zmysłów – i wtedy jest to dla nas świat istniejący obiektywnie, ale znajdujący się poza zakresem czułości zmysłów. Koncepcja ta ma wielu zwolenników, ponieważ nawet w świecie mikro są zjawiska, których nie możemy obserwować np. zmysłem wzroku – jeśli fale są poniżej lub powyżej zakresu widzialności. (np. Teoria informacji zakłada, że myśl nie ma takiej fizyczności i jest w pewnym sensie niezależna od materii.)

Koncepcja wpływu naszego myślenia na postać rzeczywistości jest bardzo chwytliwa, ponieważ prowadzi do wniosków, że każda myśl niejako kreuje postać tego co obserwujemy, a więc, że jest takim samym elementem fizyczności jak materia, czas czy przestrzeń. Dopóki nie będziemy w stanie określić fizycznych parametrów myśli – tak jak fizycznych właściwości bozonu Higgsa – spór pozostaje otwarty. Już sama możliwość "pomyślenia", że myśl może być cząstką ma w sobie ogromny potencjał wiarygodności. Zauważmy: bozon Higgsa został najpierw "pomyślany", zanim przy pomocy urządzeń LHC wartych miliardy dolarów – udało się odnaleźć nikłe jego ślady. Być może budowa akceleratorów o jeszcze większej mocy, umożliwiłaby potwierdzenie np. Teorii Strun – która z teorią traktująca słowo jako cząstkę jest bardzo zbieżna.Ale to juz jest kwestią pieniędzy – w latach 80-tych senat Stanów Zjednoczonych odrzucił projekt budowy akceleratora o kilkakrotnie większej mocy niż LHC, ze względu na duży koszt budowy. Jest jeszcze pewna nadzieja, że do potwierdzenia fizyczności myśli mozna dojśc inną, weryfikowalną metodą badań quasi-naukowych.

* * *

To jednak ciągle tylko moje-nie-moje gdybania. Bo jak można sprawdzić wpływ naszej myśli na obiekt, skoro bez myślenia o nim nie można go badać. Można by rzec, że jest to sytuacja patowa. Cokolwiek bowiem nie pomyślimy, ma to wpływ na obraz rzeczy – a więc na obraz rzeczywistości. Ryba pływająca w morzu, nie może sobie wyobrazić świata poza nim – chyba, że na chwilę wyskoczy z wody – ale czy to, co zobaczy będzie dla nie zrozumiałe? Podobnie jest z morzem naszych myśli – czasami mamy jakieś przebłyski – ale jakie by one nie były, jedyne co możemy zrobić to opisać je swoimi słowami – czyli myślami pochodzącymi z morza myśli. Nic więcej, nic mniej.

* * *

… to się nazywa stanem sprzężonym badacza i przedmiotu badań. Pisarza i jego książki. Malarza i jego obrazu. Muzyka i jego melodii. W każdym z "produktów" ich działalności znajdziemy cząstkę twórcy. Tak więc to co nazywamy "obiektywnie istniejącym odkryciem" zawiera w sobie część świadomości tego, który tego odkrycia dokonuje. W tym znaczeniu – uogólniając – nie odkrywamy rzeczywistości jako czegoś istniejącego niezależnie od nas – ale odkrywamy rzeczywiste wnętrze człowieka. Dlatego człowiek może odkryć tylko to, co już w nim (w jego swiadomości) istnieje.

Każde nasze pytanie jest paradoksem. Gdyby przyjrzeć im się dokładnie to znajdziemy w nich słowa pochodne materii. Upraszczając – ja jako materia zadaję pytania o to samo – o materię. Dlatego nie istnieje żadna sensowna odpowiedź, bo każda będzie kombinacją tego, z czego sami jesteśmy zbudowani. I nigdy drzewo nie odpowie dlaczego jest drzewem i nigdy ptak nie odpowie dlaczego jest ptakiem – bo nie można wyjść poza krag słów, których źródłem są … słowa.

Natomiast zadawanie pytań jest imperatywem. Przyrównałem kiedyś myślenie do procesu fizjologicznego. Bo jest to taki sam imperatyw jak oddychanie, trawienie i wydalanie. Ponieważ pobieramy pokarm, energię – to musimy także ją wydalać. I nie ma powodu by sądzić, że inaczej jest z naszym myśleniem. Dwutlenek węgla, pot, mocz i kał – to nasze wydzieliny. I taką samą wydzieliną są nasze myśli.

* * *

Hmm … właściwie język każdej wypowiedzi jest ten sam, tylko sekwencje słów są inne w zdaniach i czasami obok siebie pojawiają się w nich słowa, które … nie powinny stać obok siebie. To tak jak w postaciach Picassa, w których nie zawsze głowa znajduje się tam, gdzie powinna. To po prostu inny sposób odczytywania rzeczywistości – dodajmy: tej samej rzeczywistości.
Więc dlaczego każdy z nas odczytuje ją inaczej? Coraz bardziej jestem przekonany wewnętrznie, że klucz do tego tkwi w strukturze DNA – w sposobie w jaki atomy (materia) wiążą się (czas) z innymi atomami (materia). I ta sekwencja wiązań wpływa na sposób w jaki wypowiadamy zdania, w których podmiot (materia), poprzez orzeczenie (czas) łączy się z innymi podmiotem (materia). Innymi słowy: powiedz mi jakie masz DNA, a powiem ci jak myślisz.

* * *

Ależ nam wszystkim chodzi o tego samego Boga – z tą tylko różnicą, że mamy różne sposoby dochodznienia do niego – inne w nauce i inne w religii (wierze), oraz inaczej pojęcie Boga sobie wyobrażamy: albo jest to ten biblijby Bóg-natychmiast-i-nieodwołalnie, albo jest to marzenie o czymś istniejącym we Wszechświecie, które przyjmuje np. postać bozonu Higgsa. Nie upieram się walczyć, która wizja jest poprawna, ponieważ jak widać ludzkość kroczy różnymi scieżkami – i nawet jeśli przyjąć tego Boga biblijnego – to dzieje się to wszystko za jego zgodą. Tak już musi być, że różne sposoby odczytywania świata istnieją obok siebie – bo różni są ludzie.

I dlatego poczucie równoprawności każdego z nas i jego poglądów, skłania mnie do przyjęcia zasady, że wszystkie odczyty sa poprawne – zarowno ten religijny jak i każdego na tym blogu i każdego naukowca i nie-naukowca na świecie i każdego twórcy: malarza, rzeźbiarza, muzyka. Bo wszyscy w sposób różny odczytujemy to samo. Ja to nazywam Wszechświat, to co ktoś inny nazywa Bogiem.

* * *

Fakt: spekuluje się, że powinno istnieć przynajmniej kilka rodzajów bozonu Higgsa – by wyjasnić róznorodność cząstek elementranych modelu standardowego.

I powrót do opinii Einsteina: świat kwantowy sprzeczny jest z naszym zdroworozsądkowym odczuciem ciągłości świata …

Moją receptą na te srzeczności jest przyjęcie rozwiązania kompromisowego: Ciągłość myślenia Einsteina właściwa dla świata makro – w świecie mikro objawia się kwantami słowa. A więc i Einstein miał rację i Bohr. Bo to właśnie w konstrukcji naszgo myślenia tkwi odpowiedź dlaczego świat makro postrzegamy jako ciągły a miko – jako kwantowy.
Opisując rzeczywistość wokół nas posługujemy się zdaniami. Wprost nie zauważamy obecności poszczególnych słów gdy mówimy (piszemy czy myślimy). Bo istotniejszy od poszczególnych słów, jest sens który w każdym zdaniu staramy się przekazać (wyrazić). Ale przechodząc do świata mikro ważne staje się każde słowo, a nawet sylaba lub litera! Słowo staje się elementem tego obrazu. Staje się tak ważne, że obraz sam sobie zawiera jego kwanty. Rozdziela materię (elektrony) od materii (protony) w sposób dyskretny i zabroniony! (Elektrony mogą przymować tylko określone stany energetyczne w atomie).
Ale jest w tym jeszcze głębsza prawda: to co nazywamy materią również jest tylko przejawem myśli. A więc atom jest czymś co zawiera przejawy myśli materialnej i niematerialnej. Jeśli coś jest niematerialne to może być (tylko) przestrzenią albo czasem.

A więc to co rozdziela energię elektronu w atomie ma właściwość przestrzeni albo czasu. W ten sposób uzyskujemy model atomu w którym przejawy materii istnieją jednocześnie, naprzemiennie z przejawami czasu i przestrzeni. I właśnie te cechy ujawniają się w naszym myśleniu. Każde słowo ma albo cechę czasu (orzeczenie) albo cechę materii (podmiot) albo cechę przestrzeni (dopełnienie). Słowa nie są dla nas tak istotne, jak istotny jest sens który przenoszą ułożone w zdanie. Dlatego temu sensowi przypisujemy większe znaczenie w świecie makro i zapominamy, że słowo pojedyncze ma ogromne znaczenie w świecie mikro – z którego się wywodzi.

0

vortaro

W poszukiwaniu istoty naszego myslenia.

33 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758