Przełom?!
30/10/2012
479 Wyświetlenia
0 Komentarze
2 minut czytania
Obóz władzy i jego media mogą o sobie powiedzieć słynne zdanie węgierskiego premiera Ferenca Gyurcsány’ego: „Kłamaliśmy rano, kłamaliśmy wieczorem”. I, pamiętajmy, kłamać będą jutro.
Skreślam te słowa dosłownie tuż po informacji dziennika o tym, że polscy specjaliści, których Rosjanie łaskawie dopuścili do wraku TU-154 M stwierdzili w nim obecność substancji wybuchowych, w tym trotylu. To może być przełom w "śledztwie smoleńskim".
Tyle, że druga strona też to wie. Już została uruchomiona narracja z udziałem tych samych pseudoekspertów i sprzedajnych specjalistów, którzy kiedyś szydzili z "sekty smoleńskiej", a teraz wbrew faktom, niczym złodziej złapany na gorącym uczynku i krzyczący, że to nie jego ręka bełkoczą o śladach trotylu z II wojny światowej lub z … sowieckiej inwazji na Afganistan. Dalej zwolennicy "kłamstwa smoleńskiego" idą w zaparte. Tyle, że ich wiarygodność w oczach coraz większej części opinii publicznej jest bliska zeru – lub nawet ujemna. Jeden ze znanych publicystów "Gazety Wyborczej" napisał do mnie sms’a zaraz, gdy ogłoszono w mediach informacje wskazujące na zamach na pokładzie prezydenckiego samolotu. Oto jego treść: "Jaki tam zamach."
To sprawdzona linia obozu kłamstwa: ”jeżeli nasza wersja nie zgadza się z rzeczywistością – tym gorzej dla rzeczywistości".
Obóz władzy i jego media mogą o sobie powiedzieć słynne zdanie węgierskiego premieraFerenca Gyurcsány’ego: "Kłamaliśmy rano, kłamaliśmy wieczorem". I, pamiętajmy, kłamać będą jutro.