I poszli szaleni zażarci,
I poszli zabijać i mścić,
……………
I doszli. I udał się szturm.
I sztandar swój biało czerwony
Zatknęli na gruzach wśród chmur,
……………
Czy widzisz te gruzy na szczycie?
Tam wróg twój się ukrył jak szczur.
Musicie, musicie, musicie
Za kark wziąć i strącić go z chmur.
I poszli szaleni zażarci,
I poszli zabijać i mścić,
……………
I doszli. I udał się szturm.
I sztandar swój biało czerwony
Zatknęli na gruzach wśród chmur,
……………
Bitwa o Monte Cassino to jedno z najwspanialszych, bohatersklich
żołnierskich dokonań Polaków podczas II-giej Wojny Światowej,
dokonań, które wrogowie Narodu Polskiego coraz bezczelniej
próbują dezawuować.
Polacy jednak nie pozwolą odebrać sobie dumy z tych wspaniałych
osiągnięć Wolnej Polski, która jako czwarta siła (po USA, W.Brytanii
i Sowietach) przyczyniła się do zwycięstwa nad ludobójczym hitleryzmem,
a w "podzieńce" została zdradzona przez swoich sojuszników, którzy
"sprzedali" ją pod sowiecką okupacją na 45 lat.
Polskie walki pod Monte Cassino były niezwykle krwawe, w natarciu
zginęło 924 żołnierzy, 2930 zostało rannych, a za zaginionych
uznano 345.
Pod Monte Cassino, Niemcy dzięki wyjątkowo niedostępnemu górskiemu
terenowi i niezwykle silnym umocnieniom wiązali aliantów przez ponad
cztery miesiące.
Po zdobyciua Monte Cassino Droga na Rzym została otwarta.
Wieczne Miasto Amerykanie zajęli 4 czerwca, a więc już w dwa
tygodnie po bitwie. Natomiast II-gi Korpus Polski pomimo ogromnych
strat pod Monte Cassino (a może dlatego) ponownie wykazał się niezwykłą
zażartoscią i skutecznością – budząc znowu podziw Aliantów – doszcżętnym
rozbiciem sił niemieckich i w konsekncji wkraczając 18 lipca do Ankony,
otwierając tym samym aliantom drogę na Rimini i Linię Gotów.
Chronologia w skrócie:
Od 17 stycznia 1944 w 3-ch krwawych natarciach, które zakończyły
kleską, alianci (Amerykanie, Brytyjczycy, Hindusi-Gurkhowie
i Nowozelandczycy) stracili ponad 4 tysiące ludzi nie zdobywając
wzgórza Monte Cassino, które blokowało im marsz na Rzym.
Po czterech miesiącach niepowodzeń nastąpiło czwarte natarcie,
(operacja Diadem, 11-19 maja) którego główną siłę atakującą
stanowili Polacy – II-gi Korpus Polski pod dowództwem gen.
Władysława Andersa.
Atak rozpoczął się o godzinie 1:00 12 maja, poprzedzony ostrzałem
artyleryjskim od godziny 23.00 poprzedniego dnia. Żołnierze szli
do nocnego ataku w zaminowanym, niemal nieosłoniętym terenie, pod
niemieckim ostrzałem prowadzonym z bunkrów, stanowisk artylerii
i moździerzy, których to nie był w stanie zniszczyć ponadgodzinny
ostrzał 1060 dział.
Do natarcia na wzgórza "593" i "569" ruszył 2. batalion ppłk. Tytusa
Brzoski z 3 DSK. Na prawym skrzydle wchodził w "Gardziel", z zadaniem
zdobycia Massa Albaneta, 1 batalion ppłk. Raczkowskiego wzmocniony
czołgami, działami samobieżnymi i saperami. Oba bataliony wyposażone
były w granatniki i piaty do rozbijania bunkrów.
Mimo silnego ognia zaporowego artylerii niemieckiej i ostrzału z
broni małokalibrowej z doskonale zamaskowanych bunkrów, 2. batalion
opanował wzgórze "593" i ruszył na "569".
W południe na "593" było już tylko 17 żołnierzy i 1 oficer.
Straty 3 DSK w dniu 12 maja były gigantyczne 700 ludzi, głównie
z 1. i 2. batalionu.
Nieprzyjaciel próbował kontratakować z rejonu San Lucia i
Castellone batalionami spadochroniarzy, ale wszystkie te uderzenia
zostały odparte. Najdłużej walczył 2. baon 3 DSK tkwiący na "593",
który do godz. 6:18 odparł cztery uderzenia.
Do ataku na wzgórze "Widmo" szły natomiast bataliony 13. i 15.
z 5 Brygady Wileńskiej płk. Kurka z 5 KDP gen. Sulika, oba wzmocnione
przez saperów i miotacze ognia. Żołnierze szli pod zmasowanym ostrzałem
artyleryjskim w otwartym kamienistym terenie.
Gdy między 2:30 a 3:00 wdarli się wreszcie na "Widmo", straty
sięgały 20%. Siły nacierających topniały coraz szybciej.
O godz. 14:00 dowódca Korpusu dał rozkaz wycofania na pozycje
wyjściowe. Załamane się z wielkimi stratami pierwszego natarcie
przyniosło jednakże duże korzyści. Rozpoznano walką większość
punktów ogniowych wroga, zlokalizowano baterie jego moździerzy.
Jeńcy niemieccy informowali o upadku morale broniących Monte
Cassino niemieckich spadochroniarzy z Dywizji "Herman Gering".
W tej sytuacji zapadła decyzja o powtórzeniu natarcia.
Drugi atak (rozpoczęty 17 maja) wreszcie przyniósł sukces.
Polskie wojska wyparły po ciężkich – często na bagnety – walkach z
niemiecką 1. Dywizję Spadochronową "Herman Gering" z zajmowanych
pozycji. Nad ranem patrol 12 Pułk Ułanów Podolskich, pod
dowództwem ppor. Kazimierza Gurbiela wkroczył dumnie do ruin
klasztoru opuszczonego przez wycofujących się w panice Niemców,
którzy woleli zbiec tylnym zboczem do miasta i poddać się Anglikom,
niż ryzykować walkę wręcz z bitnymi i zawziętymi Polakami, którzy
jak się wśród Niemców rozniosło mieli jakoby nie brać jeńców, co
było wykrętnym kłamstwem.
Wkrótce francuski Korpus Ekspedycyjny dokonał znacznych postępów
na zachód od Doliny Liri i zmusił Niemców do odwrotu na Linię Hitlera.
Na zdobytym Monte Cassino zatknięto najpierw proporzec
12 Pułku Ułanów, a następnie polską flagę. Dopiero kilka godzin
później na wyraźne polecenie gen. Andersa została obok polskiej
flagi wywieszona flaga brytyjska. A 18 maja 1944 r. o świcie na
Monte Cassino odegrany został też hejnał mariacki, ogłaszając
światu zwycięstwo polskich żołnierzy, które otworzyło aliantom
drogę na Rzym.
Wyprowadzeni przez Władysława Andersa z "nieludzkiej ziemi",
z sowieckich obozów koncentracyjnych – gułagów ,żołnierze
II-go Korpusu po decyzjach konferencji jałtańskiej
podporządkowujących Polskę Sowietom w przeważającej większości
nie mogli – i nie chcieli – powrócić do kraju, który uważali za
zniewolony.
Po przekształceniu II-go Korpusu w Polski Korpus Przysposobienia
i Rozmieszczenia większość z nich pozostała na emigracji w
Wielkiej Brytanii i krajach Imperium Brytyjskiego
(Kanada, RPA, Związek Australijski, Nowa Zelandia). Żołnierze,
którzy zawierzając obietnicom władz komunistycznych powrócili
do Polski stali się obiektem obserwacji i prześladowań
komunistycznych władz, wielu z nich zamordowano.
Generał Władysław Anders, który zmarł w 1970 r. w Londynie,
w swej ostatniej woli prosił, by być pochowanym wśród swoich
żołnierzy pod Monte Cassino. Jego grób stanowi dziś centralny
punkt cmentarza.
Cmentarz polskich żołnierzy ozdabia także sentencja "Przechodniu
powiedz Polsce, że tu leżymy wierni jej służbie do końca"
Władze komunistyczne w PRL starały się pomniejszyć wkład Polaków
w zdobycie Monte Cassino. Ich propaganda oskarżała generała Andersa
o próbę wywołania III wojny światowej i "powrotu na białym koniu"
do kraju, co spowodowało bezprawne odebranie mu (i innym dowódcom PSZ)
obywatelstwa polskiego.
Feliks Konarski Ref-Ren, autor pieśni "Czerwone maki na Monte
Cassino" stworzył – niezamierzenie– nieoficjalny hymn
niepodległościowy, który egzystował przez dziesięciolecia
istnienia PRL.