Od jakiegoś czasu odnoszę wrażenie, że blogosfera jakby przycichła – czemu się dziwić, całe nasze dochodzenie prawdy przypomina wołanie na puszczy, ale przecież to tylko pogłos prawdziwych działań, równie bezsilnych.
Nie bądźmy gołosłowni:
Komisja sejmowa Antoniego Macierewicza bezbłędnie punktuje bezwstydne matactwa i zacieranie śladów (wykluczonej ostatnio przez polską prokuraturę) zbrodni smoleńskiej. Cóż z tego: wszelkie próby konkretnych działań i wskazania odpowiedzialnych paraliżowane są skutecznie przez posłów reprezentujących mafię PO. Dramatycznemu obnażaniu faktów towarzyszy cyniczny rechot w "zaprzyjaźnionych mediach" i sejmowych kuluarach.
Logika i analiza dostępnych faktów potwierdza absurdalność zarzutów, obwiniających winą za katastrofę pilotów i generała Błasika; mimo to "komisja" Jerzego Millera brnie uparcie w wersję "nacisków prezydenta" i nieudolności załogi. Wersja ta zostanie w końcu ogłoszona Polakom i światu, a patrzącemu spode łba ministrowi spraw wewnętrznych ani nie drgnie powieka, kiedy będzie ogłaszał to kolejne kłamstwo.
Podobnie bezskuteczne są inicjatywy społeczne: setki tysięcy podpisów pod petycją, apelującą o przeprowadzenie międzynarodowego śledztwa i tysiące podpisów pod innymi petycjami ignorowane są nie tylko przez stronę rządową, ale co gorsze, także przez tak zwaną "opinię międzynarodową", nie mówiąc o politykach wielkich mocarstw.
Nic nie dały protesty przeciwko zawieraniu umów gospodarczych, uzależniających Polskę na lata; próby powstrzymywania żenującej służalczości wobec Rosji, sprzeciwy wobec powołania do Rady Bezpieczeństwa Narodowego generała Jaruzelskiego, a nawet akcje solidarności ze zwalnianymi za przekonania dziennikarzami.
Lista hańby jest długa, ordynarnie tuszowana przez administrującą naszym krajem agenturę. Zacieranie prawdy i zamazywanie pamięci to dla niej zwyczajne zabiegi kosmetyczne, mające na celu ukrycie postępującego rozkładu i epatowanie maską, pod którą kryje się cyniczna gęba zdrady.
Rząd nie stara się nawet ukrywać przygotowań do prawdopodobnej "konieczności" (w przypadku przewagi opozycji) fałszowania nadchodzących wyborów: wprowadza dwudniowy termin głosowania i blokuje proponowane przez PiS projekty zapewnienia uczciwości procedury odpowiednimi poprawkami. Robi to doskonale wiedząc, że jedyna ordynacja wyborcza, mogąca mu zagrozić to masowe protesty i demonstracje.
Stąd lęk przez zbliżającą się rocznicą 10 kwietnia, artykułowany w nerwowych administracyjnych posunięciach. Wystarczy przypomnieć odmowę zgody na koncert na Placu Teatralnym oraz usuwanie fotografii ofiar i palących się zniczy spod pałacu prezydenckiego. Bezczelne posunięcia rządu wspierane są pohukiwaniami medialnej nagonki i wymądrzaniem się całej plejady "profesorskich" kreatur, zmierzających do zmieszania prawdy z pseudointelektualnym bełkotem i błotem.
Ciężar tej arogancji już dawno przekroczył proporcje, uzasadniające prawo rządu do decydowania o losach Polski i jej obywateli. W imię niepodległości musimy unieść ten balast i zrzucić go z ramion i serc.
Próbuje ocalic niepodleglosc i zachowac wiernosc przekonaniom. Czasami wymaga to uczciwosci wobec siebie i innych.