Bez kategorii
Like

Prywatyzacja polska

05/05/2012
726 Wyświetlenia
0 Komentarze
73 minut czytania
no-cover

Szybki proces przekształceń własnościowych stał się przyczyną majątkowego ataku na zadłużone zakłady ze strony różnorodnych sił krajowych i zagranicznych oraz bankowych kredytodawców

0


W roku 1988/89 upadające władze socjalistycznego państwa rozważały zniesienie monopolu powszechnej własności państwowej. Zastanawiano się nad powrotem do terminologii okresu dwudziestolecia międzywojennego, do własności Skarbu Państwa, własności komunalnej, spółdzielczej oraz powszechnej własności prywatnej. Zelżała cenzura w piśmiennictwie ekonomicznym, w której zaczęły ukazywać się różnorodne propozycje reformatorskie i kierunki zmian, a nawet propozycje praktycznych gospodarczych rozwiązań. Korzystałem z tych możliwości i prezentowałem np. propozycje restrukturyzacji zadłużenia zagranicznego państwa, czy powołania Ministerstwa Skarbu, czy też propozycje reformy bankowości polskiej. Wówczas tylko państwo, a nie podmioty gospodarcze było zadłużone względem zagranicy.
Najważniejszą kwestią było zagadnienie samodzielności majątkowej państwowych zakładów i ich samorządności gospodarczej/wówczas był to modny termin związkowy/. Rozstrzygnięto, że przedsiębiorstwa/zakłady/ państwowe są samodzielne i państwo wycofuje się z dotychczasowej za nie gwarancji, jako gwarancji dotychczasowej, wynikającej z pełnej własności państwowej i w rozumieniu terminu Skarbu Państwa. Przedsiębiorstwa /zakłady/ państwowe zostały zwolnione z pośrednich zobowiązań zagranicznych podmiotów gospodarczych, a państwo, czyli budżet państwa, miało wziąć, a później i wzięło na siebie ciężar spłaty wszystkich zobowiązań wobec zagranicy. Z tego też względu państwo dokonywało restrukturyzacji zadłużenia zagranicznego, dążąc do jego częściowego umorzenia, i to zagadnienie w rokowaniach z Zachodem było kontynuowane aż do połowy lat dziewięćdziesiątych zanim zostało ostatecznie rozwiązane.
Przedsiębiorstwa/zakłady/ państwowe zostały usamodzielnione w samorządności gospodarczej i majątkowej, jeżeli nie zostały zaliczone do grupy przyporządkowanej do terminu Skarbu Państwa. Wszystkie nie zaliczone do grupy Skarbu Państwa dotychczasowe państwowe podmioty gospodarcze zostały w ramach samorządności gospodarczej uwłaszczone majątkowo.
 A więc już w tym okresie powstały, choć przejściowo, dwa nowe rodzaje własności, własność majątkowa samodzielnych podmiotów gospodarczych, /z nazwą państwowych/ uzyskujących osobowość prawną, własność Skarbu Państwa i powszechna własność prywatna. Przywrócony zostaje przedwojenny kodeks handlowy – prawo handlowe, który zezwalał na powstawanie nowych podmiotów gospodarczych, różnorodnych spółek dla działalności gospodarczej. Wyodrębniono na początku lat dziewięćdziesiątych własność komunalną, do której dotychczasowy właściciel, organ założycielski, czyli wojewoda, przekazywał do organów samorządowych określone rodzaje dotychczasowej własności państwa pozostającej dotąd w jego prawnym nadzorze.
W tym to okresie intensywnych przemian w dotychczasowej monogamicznej strukturze własności państwowej zachodzą nagłe przemiany, za którymi nie nadąża ustawodawstwo gospodarcze, występuje równolegle nowe i stare prawo. Z dniem 31 stycznia 1989 roku został uchylony przepis art.128 k.c. o jednolitym funduszu własności państwowej, zakłady stały się właścicielami zarządzanego dotąd przez nie mienia państwowego, a następnie na podstawie ustawy z 29 września 1990 roku, nabyły grunty i inne nieruchomości już na własność.
W tej sytuacji Sąd Najwyższy pod lawiną zapytań zmuszony jest zająć jakieś stanowisko. Przyjmuje uchwałę z dnia 12 grudnia 1989 roku nr III CRN 401/89 (nie publikowaną), w której uzasadniał objaśnienia, że majątek państwowych zakładów jest ich własnością i nie jest majątkiem w nowym rozumieniu i w zmienionych warunkach przechodzenia od gospodarki socjalistycznej do gospodarki rynkowej, a więc do nowego systemu społeczno-gospodarczego, własnością Skarbu Państwa.
 Tym samym zakłady państwowe zostały uwłaszczone majątkowo od stycznia 1989 roku. Oznaczało to, że tak usamodzielnione majątkowo zakłady mogły wstępować w różnorodne prawnie tworzone nowe spółki, głównie akcyjne i z ograniczoną odpowiedzialnością, bez uzyskiwania zgody od branżowych ministrów, czy wojewodów na objęcie akcji czy udziałów w nowo powstałej lub powstającej spółce, do której chciało przystąpić.
Tak szybki proces przekształceń własnościowych stał się przyczyną majątkowego ataku na zadłużone zakłady ze strony różnorodnych sił krajowych i zagranicznych oraz bankowych kredytodawców.Banki obejmując/przejmując/ akcje czy udziały w nowych spółkach szybko zaczęły je rozparcelowywać, dzielić, likwidować i zbywać ich majątek o równowartości należności kredytowych czy akcji bądź udziałów. W części również z winy banków wystąpił proces lawinowej upadłości, bankructw, likwidacji, sprzedaży i różnorodnych spekulacji majątkiem wypracowanym przez Naród w okresie dyktatury komunistycznej.
 
 Nadszedł okres rażącego marnotrawstwa majątku narodowego, na co było przyzwolenie władz państwowych różnego stopnia. Już na tym etapie głoszenia doktryny prywatyzacyjnej, jako podstawy rozwoju i ożywienia gospodarczego, odrzucono zasadę utrzymania w rezerwie pewnej liczby państwowych przedsiębiorstw i ich zdolności wytwórczych na okres ożywienia i koniunktury, czy zabezpieczenia ich przed całkowitą likwidacją do czasu ustabilizowania się sytuacji gospodarczej.
 W 1993 roku Sąd Najwyższy inną uchwałą /tym razem opublikowaną/ potwierdził rozróżnienie własności formułując termin Skarbu Państwa jako Państwa. Od tego momentu termin „własność państwa” w powszechnym rozumieniu ma oznaczać państwo jako jego Skarb. Zamyka to pierwszy okres domniemań spekulacyjnych i porządkuje tytuły i rodzaje terminologii własności w kraju, po upadku socjalizmu.
 
Zasady wyceny majątku państwowego

W pierwszych latach dziewięćdziesiątych, zwłaszcza w okresie tzw. pierwszej emocjonalnej doktryny prywatyzacyjnej, przyjęto kombinacyjne zasady wyceny mienia Skarbu Państwa.
 Kombinowano, jaką metodę przyjąć do wyceny tego, co państwowe i co ma być i komu sprzedane. Problemem było, czy do jego wyceny można stosować te same metody, które stosuje się do wyceny spółek gospodarczych prawa handlowego, czyli spółek będących przedmiotem obrotu rynkowego. Z tego względu mienie państwowe zostało podzielone na trzy grupy:
a)      dobra nie będące przedmiotem obrotu, zawsze pozostające jako własność państwa dla którego nie można określić nakładów państwowych na nabycie, wytworzenie lub odtworzenie takich jak złoża kopalin czy dobra kultury,
b)      dobra nie przeznaczone do obrotu, nabyte lub wytworzone za środki publiczne przez jednostki państwowe,
c)      mienie stanowiące obecnie lub w przyszłości przedmiot obrotu, a przeznaczone do prywatyzacji
Wychodząc z takiego założenia mienie zaliczone do grupy „a”było ujmowane tylko rzeczowo, w ujęciu opisowym lub rodzajowo – opisowym, lecz dokonywano wyceny jak dla mienia będącego w stanie naturalnym, dóbr kultury, zasobów dokumentacyjnych czy archiwaliów. Majątek z grupy „b”, ujmowano w ujęciu wartościowym, stosując wartość szacunkową, którą stosowano głównie w odniesieniu do gruntów. Natomiast mienie z w/w grupy „c”, ujmowano w ujęciu wartościowym na podstawie przepisów o rachunkowości oraz innych przepisów dotyczących jednostek państwowych. Te pośpiesznie przyjęte zasady do wyceny rodzajowego mienia państwowego sprawiły, że nadano im szczegółowy charakter i odmienne wymogi.
 
Tak zastosowane zasady powodowały brak adekwatności przyjmowanych kwot wartości i niemożność podania mienia państwowego w jednym mierniku wartości.Wyceniano majątek państwowy poprzez szacunek ekspercki, szacunek własny Ministerstwo Skarbu Państwa, poprzez operat szacunkowy, w oparciu o informacje przekazywane przez starostów, a także wyceniano według wartości wynikającej z protokołów przekazania zakładu pracy nowemu użytkownikowi – właścicielowi.
 
Uznaniowa wartość gruntów i liczebność spółek

Stosunkowo najwyższa uznaniowość występowała w wycenie gruntów państwowych, które stały się obiektem szczególnego zainteresowania ze strony rolników oraz wszelkiej maści spekulantów krajowych i zagranicznych.Należy pamiętać, że w roku 1987 grunty Skarbu Państwa obejmowały 42% terytorium państwa i stanowiły niemal 13 mln hektarów.
 
Gminy i różne osoby prawne zajmowały tylko 6% obszaru państwa a osoby fizyczne miały prawo własności do 52% powierzchni kraju. Wartość tych gruntów ujmowano tylko wtedy, gdy nieruchomość była znana. W zasobach Agencji Nieruchomości Rolnych Skarbu Państwa w 1997 roku znajdowało się 2.435.214 hektarów o uznaniowo /szacunkowo/ określonej wartości około 6 021 160,110 zł. Po 2004 roku wyceny gruntów stawały się precyzyjniejsze.
 
W 1997 roku. istniało 415 jednoosobowych spółek Skarbu Państwa o wartości nominalnej akcji 26.494.319.033 zł. Z liczby tej 39 było w stanie likwidacji o wartości akcyjnej 110.684.200 zł. Natomiast spółek z częściowym udziałem Skarbu Państwa było 1.347, o wartości udziałów państwa wynoszącej 8.983.367.950, w tym 33 spółek o wartości 74.567.470 zł było w stanie likwidacji. Wszystkie spółki z całkowitym i częściowym udziałem Skarbu Państwa, podlegały nadzorowi Ministra Skarbu Państwa. Do organów zarządzających tych spółek partie polityczne desygnowały swoich delegatów, co stało się czynnikiem sprzyjającym ich prywatyzacji.
 
Jeszcze w roku 1997 przedsiębiorstwa państwowe i banki państwowe, dla których organem założycielskim i zarządzającym byli minister skarbu i wojewodowie, posiadały fundusze własne o łącznej, szacunkowej, wartości 42.099.088 tys. zł, które w dalszym procesie działalności gospodarczej powinny wzrastać, a nie maleć, gdyż tempo wzrostu i rozwoju jest celem ich użytecznej narodowej działalności.
 
Poza tym majątkiem skarbu państwa, minister skarbu wniósł jako majątek narodowy do 38 różnego rodzaju fundacji o jego łącznej wartości 17.098.495 tys. zł. Majątek ten nadal pozostaje własnością państwowo – narodową i musi w nich podlegać nadzorowi państwowemu, choć w wielu przypadkach został on dziwnie uwłaszczony i jakoś po cichu majątek ten rozpływa się w dalszym podziale.
 Należy więc, zaprowadzić rzetelną ewidencję majątkową wszelkich fundacji, którym rząd powierzył im majątek narodowy w czasowe gospodarowanie. Minister skarbu corocznie powinien składać dokładne sprawozdanie z gospodarowania przez te fundacje tym majątkiem, a także prezentować publicznie wykaz fundacji z wyszczególnieniem, jakim rodzajem majątku narodowego one dysponują i co się dzieje z tym majątkiem, który im powierzono. A są to grunty, budynki, pałace, nawet te znacjonalizowane, a niezwrócone jeszcze ich prawowitym właścicielom, budynki wybudowane nakładem narodowym po wojnie, w okresie socjalizmu.
 Majątek ten nie powinien pozostawać bez nadzoru państwa, mimo iż umknął z dotychczasowej publicznie dostępnej ewidencji z przekształcania i dwurodzajowej prywatyzacji.
Po 10 latach, w 2007 roku. Skarb Państwa dysponował akcjami i udziałami w 1.344 spółkach, z których 982 prowadziło działalność gospodarczą, a wartość akcji i udziałów w tych spółkach wynosiła 198 mld złotych. Z tych 1.344 spółek tylko 410 było jednoosobowymi spółkami Skarbu Państwa z kapitałem o wartości 80 mld złotych.
 Na giełdzie papierów wartościowych było notowanych tylko 40 spółek z wartością ich akcji na 73 mld złotych. Najdroższe były spółki energetyczne o łącznej wycenianej wartości na około 56 mld złotych, których wartość znacznie wzrosła, a za nimi były spółki kolejowe o wartości na 12 mld złotych. Do nieodpłatnego nabycia akcji w spółkach w samym tylko 2007 roku uprawnionych było 1.640 tys. pracowników różnych zakładów, a także rolników, którzy łącznie otrzymali nieodpłatnie 950 mln akcji. W całym dotychczasowym procesie prywatyzacyjnym nieodpłatnie akcje uzyskało około 4 mln pracowników.

Początki prywatyzacji

Właściwą prywatyzację, wg rządowych informacji rozpoczęto dopiero w 1990 roku, choć pierwsza „cicha” prywatyzacja występowała już w roku 1988 i 1989, czego wówczas nie wprowadzono do centralnej ewidencji majątkowej państwa. Ta pierwsza, jeszcze socjalistyczna, prywatyzacja objęła majątek wartości około 200 mln zł. Proces transformacji stał się odtąd głównym czynnikiem przemian systemowo ustrojowych, a własność prywatna nowym modelem gospodarki rynkowej. Prywatyzacja stała się doktryną i programem gospodarczym niemal wszystkich rządów po roku 1989. Prywatyzacja przedsiębiorstw stała się integralną częścią programu działalności gospodarczej, którego założenia opracowywał rząd, a sejm zatwierdzał i rozliczał go z tej realizacji.
 W roku 1990 było 8.453 przedsiębiorstw państwowych, ujętych w rejestrze sadowym. W latach 1990-2000 prywatyzacją objęto 5.216 przedsiębiorstw państwowych, czyli 62% stanu liczbowego z roku 1990.
 Na koniec 2000 roku pozostało jeszcze nie sprywatyzowanych 2.268 przedsiębiorstw państwowych ujętych w zapisie rejestru przedsiębiorstw państwowych, choć będących jeszcze w różnej formie prawnej jako czynnych, w upadłości i likwidacji. W roku 2002 działalność gospodarczą prowadziło 1.386 państwowych zakładów, z których w roku 2006 pozostało czynnych tylko 551, a 94 było w likwidacji i 188 w upadłości, co obrazuje tabela 1.

Głównym założeniem doktryny prywatyzacyjnej była likwidacja w pierwszej kolejności dużych przedsiębiorstw państwowych, określonych często molochami trudnymi rzekomo do zarządzania. W rzeczywistości chodziło o zbycie uzbrojonych terenów, głównie miejskich oraz budynków i budowli, a także  wyposażenia techniczno-technologicznego. Z punktu widzenia interesów podmiotów zagranicznych chodziło o wyparcie raz na zawsze polskich państwowych przedsiębiorstw z  ich dotychczasowych zagranicznych rynków zbytu.
 

 
Równocześnie z programową likwidacją dużych, produkcyjnych przedsiębiorstw państwowych, właściwie całych branż, nastąpiła likwidacja specjalistycznych przedsiębiorstw handlu zagranicznego, głównie eksportowych, co niemal całkowicie i raptownie załamało polski eksport wyrobów przemysłowych i eksport budownictwa.Ten ostatni rozwijany był na podstawie długoterminowych umów państwowych, przyczyniając się do wzrostu polskiego eksportu w ramach nowej polityki gospodarczo-modernizacyjnej w epoce Gierka.
 
To właśnie poprzez tę ekspansję eksportową Polska do początku lat dziewięćdziesiątych była obecna w eksporcie budownictwa i różnorodnych usług, nawet medycznych, na Bliskim i Dalekim Wschodzie, w Azji, Europie i przede wszystkim na obszarze niemal całego Związku Sowieckiego. Budowaliśmy drogi, mosty, zakłady przemysłowe pod klucz, kopalnie, huty, elektrownie, całe osiedla mieszkaniowe od zaprojektowania do kompleksowego ostatecznego wykonania, szpitale w których w ramach kontraktów usługowych były zatrudnione całe nasze zespoły medyczne, pielęgniarki i lekarze.
 Nasze roczne wolnodewizowe wpływy z tego eksportu wynosiły, nawet ponad 6 mld dolarów,Tylko z samego eksportu różnorodnych usług, w tym medycznych, nasze wpływy w końcu lat 70-tych i w latach osiemdziesiątych wynosiły rocznie ponad 2 mld dolarów. Polskie wyspecjalizowane firmy renowacyjne /odbudowy i konserwacji zabytków/ realizowały w różnych krajach europejskich i poza europejskich, różnorodne kontrakty na renowacje zabytków, co poza zarobkiem i dopływem obcej wymienialnej waluty dla nich i dla kraju, dawało polskiej kadrze technicznej i artystycznej uznanie i zawodową sławę wśród innych społeczeństw, z której korzystamy do dziś.
 
Przyjęcie doktryny prywatyzacyjnej i początkowe „dzikie” jej wprowadzanie, doprowadziło naszych eksporterów najpierw do paraliżu gospodarczego, a następnie do ich rozpadu i likwidacji. Na proces prywatyzacji nie mieli oni z zasady wpływu, ponieważ były to przedsiębiorstwa państwowe i o ich istnieniu decydowały ówczesne, z zasady niestabilne ekonomicznie nowe władze, z nowo powstałych i krótkotrwałych politycznie i parlamentarnie partii politycznych.
 Prowadziło to do upadku działalności gospodarczej i eksportowej prywatyzowanych przedsiębiorstw i ostatecznie do utraty zagranicznych rynków eksportowych, a   w ślad za tym do zwiększania się importu inwestycyjnego i importu ogółem, w dużej części zbędnego, często wprost o charakterze śmietnikowym.
 Poprzedniej struktury eksportowej nigdy już nie odbudowaliśmy i nawet dziś nie widać w programach rządowych dążeń do jej odbudowy w najbliższej dekadzie.
 
 Wyeliminowanie narodowej produkcji w Polsce, głównie przemysłu ciężkiego, maszynowego, górniczego, kolejowego czy okrętowego, zepchnęło Polskę do grona niedorozwiniętych technologicznie krajów obrzeża starych krajów Unijnych. Pozbawiona zdolności eksportowych Polska stała się łakomym kąskiem rynkowym wspólnotowej konkurencji, która otwierając Polsce drogę do Unii narzuciła jej dalsze ograniczanie zdolności wytwórczych i zwiększanie uzależniającego ją importu techniczno-technologicznego, permanentnie zadłużającego ją za granicą, które obecnie wynosi 160.450 mld dolarów amerykańskich.
Taka sytuacja i to w sercu kontynentu europejskiego, pozwoliła natomiast obcym firmom, głównie europejskim i północno amerykańskim na natychmiastową ekspansję lokalizacyjną. Rozpoczął się wyścig po zdobycie uzbrojonej infrastruktury przemysłowej na własność i to w głównych ośrodkach przemysłowych i wielkomiejskich na obszarze całej Polski.
 W ten sposób nowe  obce firmy utrwaliły swoją długoterminową ekspansję i rażąco wysoką dewizowo zależność eksploatacyjną Polski, ograniczając nasz strukturalny rozwój w oderwaniu od położenia, zasobności surowcowej i kapitału ludzkiego kwalifikowanej kadry robotniczej i inżynieryjnej, która poszła w zupełną rozsypkę lub na wcześniejsze  emerytury.
 Za to niektóre zakłady zostały sprywatyzowane niemal za cenę odszkodowania nacjonalizacyjnego z lat powojennych, kiedy to Polska 12 krajom Zachodu wypłaciła odszkodowanie za ich mienie ocalałe z wojny w Polsce, o obecnej równowartości 50 mld dolarów amerykańskich, a po wojnie znacjonalizowane przez władze Polski Ludowej.
 
Proces prywatyzacji uzasadniono rzekomym wzrostem efektywności działania przedsiębiorstw sektora prywatnego a w części publicznego, w którym Skarb Państwa miał  udziały. Tłumaczono, że nawet przedsiębiorstwo państwowe przekształcone w spółki prawa handlowego, sprzedawane metodą tzw. pośrednią (kapitałową) poprzez sprzedaż udziałów czy akcji, osiągają lepsze wyniki finansowe w porównaniu z przedsiębiorstwami czysto państwowymi, a nawet tymi prywatyzowanymi metodą tzw. bezpośrednią, czyli sprzedażą całkowitą.
Dla zasadności tej sprzedaży wyszukano termin inwestora strategicznego, z zasady zagranicznego. Sprzedaż, jako prywatyzacja bezpośrednia miała się stać jednym z najważniejszych czynników wzrostu gospodarczego, przejawiającego się rzekomo w szybkim wzroście eksportu, a spowolnieniu importu.
 
Praktyka gospodarcza niemal dwóch minionych dekad wykazała, że występuje stosunkowo małe tempo wzrostu eksportu przy bardzo wysokim wzroście importu uzupełniającego, przy czym stosunkowo małe w tempo wzrostu eksportu miało stałą tendencję. Tej tendencji towarzyszył bardzo wysoki wzrost importu rozwijanego wielorodzajowo o charakterze uzupełniającym, w konsekwencji uzależniającym realizowaną już przez nowego właściciela produkcję, o zmienionym asortymencie, z zasady podrzędnym, a nie końcowym, produkcie finalnym, i to o nie oznakowanym wytworzeniem w Polsce.
 Import półfabrykatów i innych elementów mogących być produkowanymi w Polsce, ma stałą tendencję wzrostu. Prowadzi to do uzależnienia wytwarzanego asortymentu od importu podzespołowego zwiększającego zależność nowego podmiotu od dostaw zagranicznych i zwiększającego pośrednio obciążenia dewizowe państwa, bo tylko państwo dysponuje dewizami i to państwo, na jego koszt budżetowy, zapewnia obce dewizowe środki płatnicze podmiotom i obywatelom na regulacje ich zobowiązań płatniczych wobec zagranicy.
Procesowi prywatyzacji miał sprzyjać napływ kapitału zagranicznego zarówno w wyniku sprzedaży pakietów akcji poszczególnych firm jak i z tytułu zobowiązań inwestorskich będących konsekwencją realizacji naiwnie, pośpiesznie i bez pełnych i rzetelnych wycen i ocen wartościowych podpisywanych umów prywatyzacyjnych.
 
Warunkiem realizacji doktryny prywatyzacyjnej była wielkość zasobów państwa, która powinna być przedmiotem przekształceń własnościowych realizowanych w różnorodnej formie w stosunkowo krótkim czasie. Opracowano, co prawda w Ministerstwie Skarbu Państwa tzw. prezentację majątku państwowego, będącą później podstawą do wyodrębnienia takiego mienia, które powinno być przeznaczone do prywatyzacji, ale jego wyceny przyjmowano metodą indywidualną, z zasady uznaniową.

Zadłużenie przedsiębiorstw przed prywatyzacją

Nowo mianowany, już nie socjalistyczny, minister finansów, który objął władzę we wrześniu 1989 roku natychmiast wprowadził nową, restrykcyjną politykę finansową warunkującą realizację jego ekonomicznej i prywatyzacyjnej doktryny. Prawnie i nakazowo zmienił on dotychczasową politykę kredytową prowadzoną przez poprzednie rządy.
 Łatwości wprowadzenia tej nowej ortodoksyjnej polityki sprzyjała socjalistyczna struktura administracyjna, centralny model zarządzania oraz powszechna własność państwowa różnorodnych przedsiębiorstw i banków.
 W zasadzie wszystkie banki były państwowe, a NBP nie pełnił jeszcze właściwej funkcji banku centralnego, tylko monobanku. Prowadził wciąż politykę kredytową należącą do funkcji banków handlowych a nie do operacyjnej działalności banku centralnego. NBP obsługiwał operacyjnie przedsiębiorstwa, kredytował je i miał szeroko rozwiniętą sieć oddziałów, nawet w każdym obecnym powiecie.
 W tych prawno-gospodarczych warunkach, kiedy polityka kredytowa i stopy procentowe były ustalane centralnie przez ministra finansów, jej zmiana również wynikała z jego decyzji.
 Na początku 1989 roku średnia stopa procentowa dla kredytów inwestycyjnych kształtowała się na poziomie 4-7 procent, a kredytów obrotowych/handlowych/ na poziomie 7–10 proc. rocznie.
Z początkiem 1990 roku wszystkie stopy procentowe zostały radykalnie podniesione, w tym stopy odsetek od zaległości podatkowych oraz odsetki cywilno– prawne tzw. ustawowe, stosowane w stosunkach międzypodmiotowych i podmiot – obywatel. Stopy kredytowe wzrosły w roku 1990 do poziomu ponad 72 proc., a stopa redyskontowa osiągnęła nawet 106 proc. rocznie
Radykalnie wzrosły dwa rodzaje odsetek ustalanych przez ministra finansów: ustawowa, wzrosła do poziomu 192 proc. średniorocznie, /co obrazuje wykres nr 2/, a odsetki od zaległości podatkowych jeszcze więcej, bo nawet do poziomu 212 proc. średniorocznie, a czasowo aż do 720 proc. rocznie
Należy pamiętać, że bardzo wysokie stopy kredytowe wprowadzone w roku 1990 nie dotyczyły uzyskiwanych kredytów w ramach nowo zawieranych umów kredytowych, ale wszystkich czynnych kredytów, czyli czynnych uprzednio przed rokiem 1990 zawartych umów kredytowych, których okres czynności trwał i miał trwać jeszcze np. 3 czy 4 lata, ponieważ kredyt inwestycyjny został udzielony na okres 6 czy 7 lat, a dotychczas wykorzystany okres czynności umowy kredytowej wyniósł 2 czy 3 lata.
 Już w trakcie umowy kredytowej narzucono kredytobiorcy nowe warunki kredytowe, po to, aby nie mógł prowadzić działalności gospodarczej, bo narzucone mu dodatkowe koszty kredytowe w czterech tytułach odsetkowych, które czyniły jego działalność gospodarczą z góry, niejako z nakazu władz przynoszącą stratę.
Tymi decyzjami władz zostały zerwane warunki umów kredytowych, a dotychczasowa działalność gospodarcza finansowana tymi kredytami uzyskanymi przed rokiem 1990 z powodu tak rażącego wzrostu wszystkich rodzajów stóp procentowych, stała się nagle deficytową, przynoszącą tyko stratę i to w systemie ciągłym. Wszystkie rodzaje kosztów były w przedsiębiorstwach uprzednio kalkulowane w oparciu o stopy z umów zawartych przed rokiem 1990 i z uwzględnieniem innych rodzajów stóp również z tego okresu
Nagły wzrost stóp procentowych był podstawowym czynnikiem do ich przyszłej upadłości i likwidacji w różnorodnej formie. W roku 1990 stopy kredytowe, ustalane stopą dzienną były nagle podniesione do ponad 80 proc. rocznie, z 7 proc. z roku 1989 do najwyższej 84 proc. w roku 1990 i przy takim ich poziomie trudno, aby jakakolwiek działalność mogła przynosić zysk
Nałożone stopy procentowe nie tylko pochłaniały całą uzyskiwaną stopę zysku, ale jeszcze przynosiły wysoką w stopie stratę na działalności gospodarczej, co powodowało lawinową niewypłacalność większości podmiotów gospodarczych., a ich upadanie było spełnieniem intencji władz do ich pośpiesznej, przymusowej prywatyzacji z rzekomego powodu braku zyskowności w ich działalności gospodarczej.
(Przypomina to niszczenie prywatnej własności domiarami w okresie stalinowskim). Zadłużone w ten sposób podmioty gospodarcze nie mogły spłacić nie tylko kapitału kredytowego, ale i ponad dziesięciokrotnie wyższych odsetek, tym bardziej, że władze i banki przyjęły zasadę, że wszelkie spłaty dłużnika/kredytobiorcy/ najpierw są zaliczane na spłatę odsetek, a dopiero potem reszta na spłatę kapitału kredytowego. Powstała sytuacja wieczystego zadłużenia i niemożności spłaty kredytu kiedykolwiek, a to przyśpieszało nagonkę prywatyzacyjną zarówno ze strony władz jak i ze strony różnych kombinatorów krajowych i zagranicznych.
 Sam poziom kwotowy zadłużenia podmiotu gospodarczego był wystarczającym czynnikiem do jego prywatyzacji, a zadłużenie liczono we wszystkich tytułach sumując go na kwotę ogólną i tak określano ogólny poziom zadłużenia będący podstawą do zbycia lub przekształcenia przedsiębiorstwa.
Stosunkowo często też przyjmowano stan kwotowy zadłużenia przedsiębiorstwa za jego wartość do zbycia, jako cenę kwotowej sprzedaży. Wycena przedsiębiorstwa zazwyczaj miała charakter uznaniowy. Z zasady kwestionowano wartość ewidencyjną majątku trwałego z powodu, że ten majątek trwały został już zamortyzowany, jest mało wartościowy produkcyjnie, a to rażąco zaniżało wartość takiego zakładu/podmiotu gospodarczego.
Przy takiej wycenie danego podmiotu, zobowiązania finansowe wyliczone i ujęte wg horrendalnych, wprowadzonych od roku 1990 odsetek, przewyższały nawet jego tak wyliczaną wartość tym bardziej, że do wyceny z zasady nie przyjmowano wartości gruntu tego i innych zakładów, bieżąco i w przyszłości prywatyzowanych czy przekształcanych.
 Skutkiem takiej wstrząsowej polityki finansowej była niemal powszechna niewypłacalność różnorodnych podmiotów gospodarczych, ogromne zatory płatnicze i zastosowana przez te same władze finansowe blokada kredytowa wobec przedsiębiorstw państwowych. W tych warunkach zadłużenie i niewypłacalność stała się procesem już niemal powszechnym.
W takich to warunkach ekonomicznych następował aktywny politycznie proces przekształceń prywatyzacyjnych. W analizach stanu zadłużeniowego z roku 1991 i 1993 zobowiązania odsetkowe, ale tylko te, które wynikały ze wzrostu stóp procentowych, narzuconych od roku 1990, a które w ogólnym stanie zadłużenia analizowanych 22 zakładów stanowiły aż 62 proc. ogólnego stanu ich zadłużenia.
 Przyjęcie sztucznie zawyżonego zobowiązania miało bezpośredni wpływ na uzyskiwaną cenę zbycia, czy uzyskiwania przez udziałowców/akcjonariuszy wartości z jego struktury majątkowej. W praktycznym i potocznie gospodarczym rozumieniu robotnika czy urzędnika, a nawet naukowca czy związkowca było to sztuczne podnoszenie straty dla zaniżonej wartości sprzedaży, czy bardzo taniego przejęcia takiego zakładu.
 
Przejęć za należności kredytowe i odsetkowe dokonywały także banki. Banki też uzyskały zamianę swoich należności kredytowych, zarówno w kapitale kredytowym jak i za te sztucznie podniesione odsetki, które po roku 1994 przewyższały już należności kapitałowe, na udziały czy na akcje u tych kredytobiorców, nawet od poprzednich po ich przekształceniu w nową spółkę lub po połączeniu z innym podmiotem.
 W tej sztucznie zawyżonej części odsetkowej uzyskiwały  korzyści finansowe czy majątkowe niemal za darmo. Przy tak wysokich stopach procentowych/odsetkowych/ wartość przedsiębiorstwa powinna być oczyszczona ze spekulacji i inaczej wyceniana. Banki nie powinny uczestniczyć w tego rodzaju prywatyzacji i w przechwytywaniu wartości narodowego kapitału, który po przejęciu w formie udziału czy akcji już realnie podwyższał i przewartościowywał ich kapitały własne.

Prywatyzacja wartościowa

W roku 1999 wyceniono majątek Skarbu Państwa w podmiotach gospodarczych i w zasobach własności rolnej Skarbu Państwa na 159 mld zł, czyli wg średniego rocznego kursu walutowego NBP złotego za dolara za ten rok o równowartości około 41 mld dolarów USA.
Natomiast wartość samych przedsiębiorstw państwowych jak również banków państwowych, a także jednoosobowych spółek Skarbu Państwa, udziałów i akcji państwa w różnych podmiotach gospodarczych wyniosła ok. 137 mld zł, czyli ok. 35 mld dolarów.
 W tym samym 1999 roku przyjęto, że część majątku państwowego służąca zadaniom publicznym nie będzie prywatyzowana. Jego wartość wg zapisów księgowych oszacowano na około 21 mld złotych.
W roku 2000, a więc w trzynastym roku przekształceń własnościowych, sprywatyzowano poprzez sprzedaż Polski Koncern Naftowy S.A, Telekomunikację Polską S.A, Bank Handlowy w Warszawie S.A, Bank PBK S.A, Bank Pekao S.A, Orbis S.A, oraz rozpoczęto przygotowania do prywatyzacji już czołowych i głównych sektorów gospodarki, energetyki, hutnictwa, cukrownictwa, górnictwa węgla kamiennego, a nawet przemysłu obronnego.
 
Położono też nacisk na przyśpieszenie prywatyzacji bezpośredniej, czyli sprzedaży całkowitej, która przecież w zasadniczy ekonomicznie sposób decyduje o kondycji społeczno –ekonomicznej gospodarki, jej regionów gospodarczych, o miejscach pracy społeczności lokalnej oraz o migracji i emigracji zdolnej i wykształconej zawodowo społeczności lokalnej.
 
W 2000 roku rozpoczęto też sprzedaż 9 spółek w ramach prywatyzacji pośredniej tzw. kapitałowej czyli udziałów i akcji w spółkach Skarbu Państwa wcześniej powstałych w ramach komercjalizacji.
 W grupie tych 9 spółek był zespól Elektrociepłowni Wrocławskich Kongeneracja S.A, Elektrociepłownie Warszawskie S.A, Polskie Linie Lotnicze LOT S.A, Elektrociepłownia im. T Kościuszki S.A, Zakłady Farmaceutyczne Polfarma S.A, Szczecińskie Zakłady Nawozów Fosforowych „Superfosfat” S.A, Kieleckie Zakłady Przemysłu Wapienniczego S.A, Zakłady Gipsowe Dolina Nidy oraz Opoczno S.A, Natomiast 3 innych spółkach nastąpiła warunkowa sprzedaż akcji tj. w Elektrociepłowni Wybrzeże S.A, w Górnośląskim Zakładzie Energetycznym S.A i w Śląskiej Spółce Cukrowej S.A.
 
W roku 2000 Minister Skarbu nadal sprzedawał udziały i akcje 24 spółek Skarbu Państwa oraz rozpoczął sprzedaż akcji i udziałów w 80 nowych spółkach i w 32 wznowił sprzedaż akcji i udziałów a także wznowił procesy upadłościowe. Tylko w 2000 roku całkowicie sprywatyzowano 35 spółek i w 12 rozpoczęto sprzedaż.
Dotychczasowe wpływy finansowe z przekształceń i prywatyzacji prezentuje tabela 2, a koszty obsługi prywatyzacji tabela nr 3.

 
Z danych tabeli wynika, że w całym 20-letnim okresie prywatyzacji wpływy finansowe wyniosły zaledwie 94.545 mln zł, łącznie ze sprzedażą akcji banku PKO BP, co po przeliczeniu po właściwym dla każdego roku kursie dewizowym złotego za dolara daje równowartość 36.520 mln dolarów amerykańskich.Ze sprzedaży banków uzyskaliśmy wpływy w kwocie 22.518 mln zł, a ze sprzedaży przedsiębiorstw tylko 72.327 mln zł.
 
 W żadnych materiałach sejmowych nie można było znaleźć danych o wpływach dewizowych z tej prywatyzacji, o dokonanych wpłatach dewizowych z zagranicy za nabywany zakład czy za nabywane akcje lub udziały, a to powinno być ewidencjonowane i wykazywane publicznie. Nie ma też wykazu sprywatyzowanych, czy przekształconych w spółki zakładów, komu zostały sprzedane, jakie uzyskano za nie kwotowe należności, czy były wpłaty dewizowe za ich nabycie przesyłane z zagranicy, oraz jakie poniesiono koszty przy każdym sprzedanym czy przekształconym zakładzie.
Powinno to być z prawem publicznego, narodowego dostępu. Wspomnieć też należy, że w roku 1998 i 2000 w zasobach państwowych jego agencji rolnej do spraw. gruntów rolnych znajdowało się 3.352.631 hektarów ziemi
, z których większość została przeznaczona do sprzedaży, a nawet na wydzierżawienie gruntów rolnych i to na bardzo długi ponad 20 letni okres.
W dotychczasowym okresie sprzedano 1.800 tys. gruntów.
 Jeszcze w roku 2003 na podstawie 150 tys. umów dzierżawy wydzierżawiono 2,4 mln gruntów, tj. około 70 proc. ówczesnego zasobu, a obecnie wydzierżawionych jest 1.800 tys. ha W zasobach pozostało jeszcze o charakterze własności Skarbu Państwa 1.100 tys. ha. Porządkowany jest proces ewidencji gruntów pozostających w dyspozycji wojewodów i starostów gospodarujących gruntami Skarbu Państwa. Inne grunty, jako samorządowe, pozostają w dyspozycji wójta, starosty i marszałka województwa.

Ta reszta, nie wydzierżawiona, niesprzedana, położona także w obrębie miast i miasteczek, czy byłych okręgów przemysłowych jest teraz przejawem usilnych zakulisowych wpływów i oddziaływań spekulantów, głównie zagranicznych, umiejscowionych w interesie deweloperskim w celu odrolnienia tych terenów.

 Istotą odrolnienie jest miejsce położenia, jako obszar ziemski nie niezagospodarowany inwestycyjnie, a nie jako obszar klasowej ziemi, o niskiej klasie rolnej, mało produktywnej rolniczo. To odrolnienie ma objąć grunty bez względu na klasę ziemi, choć powinno obejmować tylko grunty klasy V i VI, jako niemal nieużytki rolne. Powtarza się sytuacja z okresu panowania ziemskiej doktryny przeniesionej ze Związku Sowieckiego, że ziemia nie była czynnikiem ekonomicznym, nie miała w ogóle ceny. Wg  tej zasady rozwój przestrzenny Warszawy pchano na żyzne tereny rolnicze Służewca i Ursynowa, zamiast na piaski Młocin czy w kierunku Otwockim.

Bezcenność gruntów w okresie intensywnej prywatyzacji od początku lat dziewięćdziesiątych potwierdza fakt, że wielu prywatnych nabywców zakładów państwowych, natychmiast grunty dzieliło na mniejsze działki i wnosiło podzielone aportem do innych nowopowstałych podmiotów o parokrotnie wyższej ich cenie, czy nawet zbywało.Główne funkcje doradcze, opiniodawcze i wyceniające pełniły w tym procesie zespoły, firmy czy nowotworzone obce spółki, które kapitał założycielski, udziałowy czy akcyjny a następnie zapasowy zdobywały dopiero z tych doradczych zamówień o parokrotnie zawyżonej cenie.
 Zyski pochodzące z tych zamówień transferowano, po zamianie krajowych środków płatniczych na waluty obce za granicę już dla swojego prywatnego bogactwa.
 
 Zwiększone zainteresowanie wszelkiego rodzaju gruntami występowało głównie w okresie przygotowawczym do naszego członkostwa w Unii. Rozparcelowywano grunty Kółek Rolniczych i po likwidacji z państwowych gospodarstw rolnych, choć do reprywatyzacji i zwrotu ziemi przedwojennym właścicielom raczej nie stwarzano warunków prawnych, aby nie reaktywować historycznej klasy posiadaczy.
 Nowe, demokratyczne, choć mentalnie nadal socjalistyczne elity partyjne, a w części i parlamentarne myślały bardziej o samo uwłaszczeniu się na procesie prywatyzacyjnym, rozgrywanym czynnikiem rynkowo-decyzyjnym, a nie o naprawianiu krzywd wymierającemu pokoleniu obywateli odbudowujących gospodarkę z wojennych zniszczeń.
Tak przeprowadzana prywatyzacja jest określana w literaturze ekonomicznej jako nie efektywna, ponieważ wpłynęła na obniżenie stopy życiowej warstwy robotniczej nawet o około 40 proc.
Naiwna, liberalna wiara w samo-regulującą się gospodarkę rynkową i preferencje wobec cudzoziemszczyzny sprawiły, że majątek narodowy przechodził w obce ręce, a nie w ręce własnych pracowitych obywateli, zwłaszcza indywidualnych rolników, którzy powinni nabyć na paroletnich warunkach kredytowych większość gruntów rolnych jakimi państwo dysponowało od momentu przemian.
 Łatwość nabywania od państwa ziemi rolnej nawet na długoletnie dzierżawy czy też gruntów po zakładowych, spowodowała szybkie własnościowe rozwarstwienie się społeczeństwa, co sprzyjało powstawaniu nowej klasy posiadaczy i nowych już regionalnych struktur oligarchicznych, nawet oligarchii rolnej.
 Aktywność w pozyskiwaniu ziemi od państwa przejawiały głównie te siły, które dysponowały wiedzą i przygotowywały się pod przyszłe uzyskiwanie korzyści z unijno-narodowych dopłat okresu członkowskiego. Te przyszłe zapoczątkowane w roku 2004 narodowo-unijne dopłaty powierzchniowe do gruntów rolnych, utrwaliły podział struktury w rolnictwie, na większościową liczebnie drobnicę gospodarstw do 20 ha stanowiącą około 76 proc. ogółu gospodarstw rolnych i drugą część oligarchiczną od 300 ha aż do 12.400 ha stanowiącą około 20 proc. obszaru rolnego.
 
Analogicznie w sektorze poza rolniczym, nowi zagraniczni nabywcy państwowych zakładów też zostali objęci pomocą finansową państwa niemal od roku 1990. Przejawiała się ona w zwolnieniach podatkowych i to nawet na 10-letnie okresy. Była to inna, ale dotacyjna pomoc państwa dla cudzoziemskich inwestorów i trwała niemal do roku 2002. Jak wygasła dotacyjna ulga podatkowa, to weszły dopłaty powierzchniowe do rolnictwa też już w dużym stopniu cudzoziemskiego, i samowolne uprawnienie firm obcych, z którego w pełni korzystają, do uzyskiwania darmowego dofinansowania np. w kredytach preferencyjnych, czy w ramach funduszy przed akcesyjnych z dotacji państwa, a później przy korzystaniu z różnego rodzaju już funduszy unijnych, w których subwencja budżetu państwa może wynosić od 25 do 50 proc. narodowej pomocy.

Roczne koszty doradztwa prywatyzacyjnego

Niemal od początku procesu przekształceń własnościowych, główne funkcje doradztwa prywatyzacyjnego dla polskich organów gospodarczych pełniły instytucje obcojęzyczne lub czysto zagraniczne.
Miały one niczym nie skrępowany dostęp do organów władzy, która wprost szczyciła się otwartością na współpracę z zagranicą, choć w rażącej różnicy poziomowej, bo nie na równorzędnym poziomie państwowym. Pieniądze za te usługi łatwo i naiwnie wydatkowano. Wydatków państwowych nikt nie liczył, gdyż była potrzeba wydatkowania środków państwowych i zameldowania władzom, że zakład został sprzedany czy przekształcony, a jakim kosztem to już inna cicha sprawa.
W roku 1993 finansowany z wydatków budżetowych państwa koszt doradztwa prywatyzacyjnego wyniósł ponad 37 mln zł. Prywatyzowano i przekształcano w tym roku 184 zakładów państwowych. W doradztwie firmy zagraniczne brały udział w aż 100 pozycjach tytułów doradczo płatniczych w większości były to banki zagraniczne.
 Do najdroższych doradców należały Habros Bank, który doradzał przy prywatyzacji 5 państwowych zakładów papierniczych, za co pobrał zapłatę w kwocie 4,4 mln zł, Bain and Compagnie za doradztwo przy prywatyzacji zakładów telekomunikacyjnych zarobił 7,3 mln zł, Price Waterhause zarobił 1,9 mln zł, White and Case 110 tys. zł, Samuel Montagu zarobił 1,586 tys. zł, Credianstalt Inwestment zarobił 4,5 mln zł, Societe General za doradzanie przy prywatyzacji Stomilów uzyskał zapłatę w kwocie 890 tys. zł, Nicom Consulting 200 tys, zł, NM Rothschild 270 tys. zł, Winson and Elkins zarobił 150 tys. zł, Dickions Wringht zarobił 300 tys. zł, Sholden, Arps Hate Meagher zarobił 323 tys. zł, BAA zarobił 143 tys zł, KPMG zarobił 400 tys. zł, Artur Andersen zarobił 1.214 tys. zł, Deloitte and Touche 100 tys. zł, Kleinwort Benson Limited zarobił 260 tys. zł, International Finance Corporation zarobił 1,1 mln zł, York Trust 160 tys. zł, ING Bank 90 tys. zł.
 Wszystkie te wymienione i niewymienione firmy zagraniczne uzyskały zapłatę za te usługi w kwocie 26 mln zł, co stanowi 69 proc. rocznego kosztu obsługi prywatyzacji w roku 1993.
 
W roku 1994 koszty obsługi prywatyzacji wyniosły 22.893 tys. zł, a koszty doradztwa firm zagranicznych, głównie banków zagranicznych wyniosły 16.800 tys. zł, co stanowiło 73,5 proc. rocznych wydatków budżetowych na obsługę prywatyzacji.
Polskie podmioty doradcze zarobiły 5.200 tys. zł, co stanowi 22,7 proc. Różnicę stanowi zapłacony podatek vat od kontraktów zawartych z firmami zagranicznymi, bo od niektórych tych kontraktów podatek ten zapłacił budżet Państwa, a to stanowiło 3,8 proc. ogólnych wydatków na obsługę prywatyzacji.
W roku 1994 do głównych doradców cudzoziemskich należały: Price Waterhause przy prywatyzacji huty szkła Jarosław, i Kunice, za co pobrał zapłatę w kwocie 1,5 mln zł, International Financial Corporation pobrał 1,7 mln zł, Bain and Company za doradztwo przy prywatyzacji zakładów produkujących baterie np. Centra Poznań, za kwotę 380 tys. zł, Dams and Moore za prywatyzację celulozowni i zakładów papierniczych pobrał 350 tys. zł, Rothschild za doradztwo przy prywatyzacji Orbisu kwotę 250 tys. zł, Morgan Grenfell za doradztwo przy prywatyzacji fabryk tytoniowych np. Augustów kwotę 150 tys. zł.
 
W roku 1995 koszty obsługi doradczej przy prywatyzacji poprzez sprzedaż prywatyzowanych 121 państwowych zakładów przemysłowych wyniosły 34,8 mln zł, z której do zapłaty za doradztwo firm obcych/zagranicznych przypadło 21.094 tys. zł, co stanowiło 69,7 proc. ogólnie poniesionych nakładów.
 Firmy zagraniczne, głównie banki z krajów zachodnich doradzały przy prywatyzacji 36 największych państwowych zakładów i w większości podatek Vat od umów z nimi zawartych płaciła za nich strona polska, państwowa. Niektóre umowy/kontrakty z tymi firmami zagranicznymi, przeważnie bankami były zawierane dla płatności w obcej walucie wymienialnej, np. w dolarach amerykańskich, aby wykonawca usługi nie ponosił ewentualnych kosztów różnic kursowych i prowizji bankowych przy zamianie w bankach w Polsce złotych na walutę obcą, którą chce wytransferować na zagranicę do swojej firmy czy na swój prywatny rachunek bankowy.
 
Do najdroższych doradców prywatyzacyjnych w roku 1995 należały: International Finance Corporation doradzający przy prywatyzacji cementowni Ożarów, za co otrzymał zapłatę w kwocie 2.516 180 zł, i za doradztwo przy prywatyzacji zakładów KOW Kujawy 2.282.693 zł, łącznie 4.799 tys. zł, Morgan Grenfell za doradzanie przy prywatyzacji państwowych fabryk papierosów otrzymał łącznie zapłatę w kwocie 11.132 tys. zł /za Augustów 5.214.962 zł, za Radom kwotę 3.810.858 zł, za Łódź kwotę 690.160 zł, za Kraków kwotę733.108 zł, za Poznań 733.109 zł/. Firma Business Analysis and Advisers /BAA/ za wynegocjowanie wartości spółki oraz zobowiązań inwestycyjnych otrzymała zapłatę w kwocie 270.000 zł, a firma Schoder za pomoc przy prywatyzacji zakładów papierniczych np. Kielce otrzymała prowizję za sukces w kwocie 418.018 zł, Central Europe Trust za doradztwo przy prywatyzacji zakładów Hanka w Siemianowicach Śląskich kwotę 235.820 zł, firma Vinson and Elkins za drobną pomoc przy prywatyzacji Huty Szkła Jarosław otrzymała zapłatę w kwocie 58.960 zł. Największe kwotowe prowizje wypłacono firmom-bankom zagranicznym za sukces przy prywatyzacji, za wynalezienie inwestora zagranicznego/z zasady ze swojego kraju/ dla kupna danego zakładu i za przeprowadzenie procesu jego sprzedaży, czyli prywatyzacji kapitałowej.
 
W roku 1996 koszty obsługi procesu prywatyzacji wyniosły 39.446 tys. zł i zostały już rozdzielone na rodzaj prywatyzacji, kapitałową z poniesionym kosztem 36.250 tys. zł, i przetargową z poniesionym kosztem 3.196 tys. zł.
 Prywatyzacją kapitałową/sprzedażą objęto 67 zakładów państwowych, a przetargową 51, łącznie w tym roku było prywatyzowanych 118 zakładów. Przy prywatyzacji 20 największych zakładów poprzez sprzedaż i przy prywatyzacji przetargowej 10 ważniejszych zakładów, doradzały firmy zagraniczne, głównie banki. Koszt ich doradztwa przy prywatyzacji kapitałowej wyniósł 28.580 tys. zł, a przy przetargowej 2.901 tys. zł.
Te same firmy zagraniczne doradzały przy prywatyzacji kapitałowej jak i przetargowej. Cudzoziemskie doradztwo prywatyzacyjne kosztowało w tym roku 31.481 tys. zł i stanowiło 80 proc rocznych prywatyzacyjnych kosztów obsługi.
Do najdroższych doradców należały: Morgan Grenfell and Cooperatin Ltd, który doradzał przy prywatyzacji 6 największych polskich zakładów tytoniowych /Augustów, dwa zakłady w Radomiu, Kraków, Lublin i Poznań/ i kosztował stronę polską 22.936 tys. zł. W tytule usługi doradcze pobrał prowizję w kwocie 1.046 tys. zł, oraz prowizję za sukces prywatyzacyjny w kwocie 21.257 tys. zł i oprócz tego Państwo zapłaciło jeszcze od jego umów/kontraktów podatek Vat w kwocie 633 tys. zł. Hambros Bank za doradztwo przy prywatyzacji przetargowej Zakładów Przemysłu Celulozowego Kwidzyń w kwocie 4.535 tys. zł. Finkorp pobrał prowizję od sukcesu za prywatyzację Browarów w Tychach w kwocie 1.993 tys. zł, a Pro-Invest pobrał prowizje za sprzedaż akcji spółki FAEL w kwocie 1,191 tys. zł.. Firma Evip pobrała prowizję od sukcesu za prywatyzację Zakładów Kęty w kwocie 698 tys. zł, a firma BAA pobrała premię za prywatyzację Browarów Piast we Wrocławiu w kwocie 190 tys. zł Zważyć należy, że od niektórych tych płatności, państwowa strona polska, zapłaciła jeszcze podatek Vat i inne pochodne im koszty, nie zaliczone bezpośrednio w koszt obsługi tych umów i tych rocznych prywatyzacji.
 W roku 1997 koszty obsługi procesu przekształceniowego wyniosły 65.726 tys. zł. Koszt doradztwa cudzoziemskiego kształtował się na poziomie 69 proc. całorocznego kosztu obsługi tego procesu administracyjnego.
W usługach doradczych w roku 2000 najwięcej uczestniczyło firm obcych lub ich córek zlokalizowanych w Polsce, których usługi przeciętnie były droższe ponad 4-razy od analogicznych firm polskich. Najdroższe były doradztwa obce przy prywatyzacji polskich banków PKO S.A. który był obsługiwany przez Credit Suisse First Boston spółka z o.o. za 4,6 mln zł i przy Banku Zachodnim S.A. przez Nikom Konsulting Ltd za 6,625 tys. złotych. Obsługa doradcza Orbisu kosztowała 1,100 tys. zł.. A już horrendalnie drogim doradcą był ABN Amro Bank Polska, który za doradztwo przy prywatyzacji PZU S.A. pobrał ponad 12 mln złotych. Drogie też było doradztwo TDI -Towarzystwo Doradztwa Inwestycyjnego za doradzanie przy prywatyzacji Towarzystwa Ubezpieczeń i Reasekuracji Warta S.A. za które pobrało 1,4 mln złotych. Nietanie też było doradztwo Deutsche Morgan Grenfeel, które tylko za doradztwo przy zawieraniu umowy kupna-sprzedaży akcji Wytwórni Wyrobów Tytoniowych S.A. w Poznaniu pobrało zapłatę w kwocie 720 tys. zł. Inni doradcy jak Central Europe Trust Polska sp z o.o. pobrała 1,3 mln zł, a spółka Doradztwo Gospodarcze DGA pobrała 1.830 tys. zł, czy White and Case za doradztwo przy odszkodowaniach pobrało 980 tys. zł. Firmy polskie za swoje analogiczne prace doradcze pobrały w tym samym roku co powyższe obce, średnio tylko 52,5 tys. zł.
Obce usługi były hojnie opłacane, często płatne w walutach wymienialnych a uzyskana za to doradztwo należność szybko została po przewalutowaniu wytransferowana za granicęlub przeznaczona na zakup od państwa zakładów lub też akcji, czy udziałów w nowopowstałych spółkach czy też na rozwój developerki, w której osiągają ponad 50 proc. zyski. W wydatkach roku 2000 poniesionych w kwocie 27.840 tys. zł na obsługę prywatyzacji, udział w nich firm zagranicznych stanowił 69 proc.
 
Zastanawiającym jest, że dotychczas w doradzaniu przy prywatyzacji prawie nie uczestniczyły banki polskie, polskie uczelnie ekonomiczne, nawet Szkoła Główna Handlowa, czy Uniwersytet Warszawski, który ma słynny Wydział Ekonomii, a przecież wielu uczonych ekonomistów z tych uczelni pełniło funkcje rządowe. Mamy też różnorodne, dobrze i profesjonalnie prowadzone przez wybitnych zawodowo specjalistów polskie towarzystwa czy inne podmioty doradcze, które dziwnym zbiegiem okoliczności przy prywatyzacji nie uczestniczyły.
To wszystko wskazuje na jakiś nihilizm narodowy, naiwność i łatwowierność, że obcy jest lepszy, więcej wie, choć z zasady jest nielojalny, droższy i wywozi z Polski deficytowe dewizy.
Dlaczego w innych krajach polskie tego rodzaju podmioty gospodarcze nie pełnią doradczych funkcji. Polskie instytuty, głównie branżowe, które istniały jeszcze w roku 1990, gdyby nie zostały rozwiązane, z pewnością rzetelnie i z troską o dobro narodowe, jakim były zakłady państwowe, przeprowadziłyby procesy prywatyzacyjne. Nie było środków na ich utrzymanie, nie pozwolono im nawet zarobić we własnym kraju, a były nie limitowane środki na doradztwo firm zagranicznych. Analizując te procesy trudno zrozumieć, że w aparacie polityczno-gospodarczym państwa występowała taka rozproszona troska o społeczno-narodowy interes gospodarczy własnego, ojczystego kraju. Nie dotyczy to zresztą tylko procesów prywatyzacyjnych.
 
W latach 1989-91 miałem udział w zgłaszaniu różnym organom gospodarczym programu oddłużenia zagranicznego Polski. Chodziło o to, aby zobowiązania zakładów z tytułu zagranicznych kredytów dewizowych zostały zamienione na akcje lub udziały kredytodawcy u byłego kredytobiorcy. Zagraniczny, ówczesny kredytodawca otrzymując za wcześniej udzielone kredyty akcje lub udziały w prywatyzowanym zakładzie zwalniałby państwo z tej części spłaty dewizowej zadłużenia, a będąc współudziałowcem w przekształconym zakładzie, uczestniczyłby w jego zarządzaniu i to on także dostarczałby zakładowi nowe technologie i wspomagał go w zdobywaniu rynków zbytu.
Nie zrobiono tego z powodu nacisków wewnętrznych i zewnętrznych, aby je potem sprzedawać obcym, którzy ponoć mieli wnieść do nich nową myśl techniczną. Nie wnieśli. Po przejęciu ukierunkowywali swą aktywność gospodarczą na wewnętrzny rynek Polski i bliskość rynku sowieckiego i post sowieckiego. Straciliśmy na tym poważnie w spłacie zadłużenia zagranicznego, a nawet i wielorodzajowo na innych odcinkach gospodarczych i finansowo, a zadłużenie i tak musieliśmy spłacić, aby wejść do NATO, a potem do Unii Europejskiej.Tylko te fragmentaryczne dane i oceny obrazują stosunkowo znaczną zasobność majątkową państwa gospodarowanie nim i jego wpływ na wewnętrzne i zewnętrzne zadłużenie Państwa.

0

Ryszard Ślązak

19 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758