Bez kategorii
Like

Prosektorium u Zmartwychwstańców we Wiedniu.

04/03/2012
505 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

o tym trzeba mówić

0


 Oczywiście mam pewność,  tego, że zostanę zjedzony żywcem. Okrzyknięty, przeciwnikiem i zdrajcą, a jeszcze inni napiszą, że jestem frustratem bo atakuje Kościół.

 

Moi drodzy nic bardziej mylnego. Całym sercem staję w obronie kościoła i nie mogę pozwolić, aby takie rzeczy o których chcę opowiedzieć pozostały bez echa. Tak wiec nie atakuję Kościoła tym bardziej członków Kościoła z hierarchami włącznie.  Piętnować będę głupotę i zaplanowane niszczycielstwo. Kościół w obecnym czasie nie tylko niszczony jest przez tych jawnych wrogów ale także od środka i co gorsza przez ludzi tegoż Kościoła, na których to spoczywa odpowiedzialność i troska właśnie o tą instytucję. Bo oto w owczej skórze mamy ukrytego drapieżnego wilka, który co najgorsze musi mieć świadomość tego, że tym wilkiem jest choć ubrany jest w inne wdzianko w owcze wdzianko.

Ale teraz przejdźmy do konkretów. Od wielu lat działało sobie we Wiedniu przy Polskiej Misji Katolickiej „coś” co można by nazwać Radiem. Określenie coś ma tu na celu, że twór ten nie do końca spełniał zadania, które sam sobie powierzył.  „Radio Jan” bo o nim mowa, wiele lat było sobie takim niszowym nośnikiem informacji, takie internetowe ogłoszenia parafialne,  transmisje Mszy Świętych, czasem jakichś większych wydarzeń. Wraz z przyjściem nowego współpracownika ks. Maciej, radio otrzymało jak by nowe życie. Sam Maciej okazał sie radiowym zapaleńcem, który w swoim zamyśle ujrzał możliwości i olbrzymią moc oddziaływania( ewangelizacji). Trzeba było tylko ten twór postawić na nogi. Tak też powoli zaczęło się dziać. Pojawiało się coraz więcej zapaleńców podobnych Maciejowi,  zainteresowanych nieodpłatna działalnością na łączach internetowego „Radia Jan”. Więcej ludzi więcej pomysłów. Radio powoli zaczęło budzić sie z wieloletniego snu. Zaczęło zdobywać słuchaczy. Wiadomo nie jest to łatwe, trzeba zaczynać od niczego, walczyć z trudnościami, takimi jak choćby brak sprzętu, odpowiedniego miejsca do nadawania czyli studia. Dla zapaleńców nie mam rzeczy niemożliwych. Powoli za składane przez radiowców pieniądze zaczęło przybywać sprzętu powstawało zaplecze dziennikarskie a i problem studia zaczął się powolutku klarować. Bo oto w nieużywanej salce na zapleczu domu znalazł się pokoik, który przy współpracy radiowców został przekształcony w studio radiowe. Można by powiedzieć wystarczy chcieć a wszystko się da zrobić. Ale jak to w takich opowieściach bywa, dodam bez hapy endu przyplątał się pech. Pech któremu Nowy Rektor Polskiej Misji Katolickiej jest na imię.  Radio miało lub ma takiego pecha, że rozwój tegoż zaczął się za urzędowania poprzedniego a zakończył się za urzędowania nowego. Dziwne jest to, że nowy rektor nie zamknął radiowej instytucji na samym początku. Cierpliwie czekał aż zacznie się powoli rozwijać jak się później okazało czuwał pewnie też nad tym by się za bardzo nie rozwinęło bo mogło by się wyrwać z pod kontroli. Potem pod pretekstem niejasności formalno prawnych zawiesił działalność radia a na drzwiach studia ku pokrzepieniu serc zapalonych radiowców przywiesił kartkę Prosektorium.

Na początku pomyślałem, być może nie lubi chłopisko radia i nie chce go firmować nazwą  Polskiej Misji Katolickiej. Taki pech jak napisałem wcześniej. Ale kiedy zabierałem się do artykułu, otrzymałem wiadomość, że po radiu przyszła kolej na polskich patriotów z pod znaku Klubu Gazety Polskiej i inne pomniejsze działania o których wspomnę być  w kolejnym artykule.

Wracając do KGP jak to patrioci i chrześcijanie co miesiąc zamawiali Msze Świętą w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej. Do tej pory nikomu nic nie przeszkadzało, że Msza Św., że za ofiary smoleńskie, że patrioci przychodzą z flagami biało-czerwonymi. Ale odtąd jak  zaczęło. Msza Święta w ostateczności tak, ale bez flag. Bo jak się wyraził rektor „ dzisiaj wy przyniesiecie flagi a jutro jakaś pani będzie chciała przynieść na nabożeństwo misia”  No tak, nic dodać nic ująć. A na dodatek w miedzy czasie zaginęły klucze i nie można było posprzątać i zapalić zniczy pod tablica upamiętniająca poległych pod Smoleńskiem, bo i takowa znajduje się przed Kościołem.  A to już zakrawa na przemyślane działanie, wymierzone w Polskę, polskość, katolickość i patriotyzm. A tak nawiasem mówiąc jak taki ktoś,  kto nie odróżnia narodowej flagi od pluszowego misia może zostać Księdzem Zmartwychwstańcem, Rektorem Polskiej Misji Katolickiej we Wiedniu. 

 

 

 

 


0

syntrak

Z duzej odleglosci widac lepiej rzeczywistosc

2 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758