Jeśli bankier coś mówi – to po to, by osiągnąć jakiś cel. Po co więc p.Sörös mówi nam to, co mówi?
P.Jerzy Sörös (ps. „Filantrop”), lewicujący inwestor na konferencji ekonomicznej we włoskim Trento stwierdził: „Znajdujemy się w punkcie przesilenia. Władze mają 3 miesiące na poprawę swych błędów i odwrócenie obecnych negatywnych trendów. Potem rynki będą dalej żądać więcej, a władze nie będą w stanie spełnić tych żądań. W ciągu 3 miesięcy osłabnie też gospodarka Niemiec i wówczas kanclerce Anieli Merkel będzie jeszcze trudniej skłonić niemiecką opinię publiczną do zaakceptowania dodatkowych zobowiązań wobec Europy”.
Przypominam, że JE Radosław Sikorski dokładnie tego domagał się pół roku temu w sławetnym przemówieniu w Berlinie. Problem w tym, że RFN jest w przeliczniu na głowę mieszkańca, jeszcze bardziej zadłużona, niż Republika Grecka. I p.Merkel jest świadoma, że któregoś dnia bankom może zdarzyć się, że sobie o tym przypomną.
Bo na razie to obligacje niemieckie sprzedają się dobrze – dlatego, że firmy nie chcą inwestować biorąc kredyty na obecnych warunkach. Więc banki nie bardzo mają komu pożyczać.
I to jest błędne koło. Oczywiście, gdyby rządy przestały pożyczać, procent bankowy natychmiast by drastycznie zmalał – i inwestycje by ruszyły…
Problem w tym, że trzeba do tego zgodnej współpracy wielu rządów.
Może by powołać Rząd Światowy?
Cóż: śp.Samuel Marszak w słynnym wierszyku dla dzieci pisał o takich pomysłach tak:
„…i gdyby ta małpa z tego drzewa
Z tego drzewa spod samego nieba
Zeskoczyła do tej wielkiej rzeki,.
Tej największej, najszerszej i najgłębszej
Tak wielkiej, że jej nigdy nie obejmie ludzki mózg…
jaki to byłby,
jaki to byłby
jaki to byłby:
PLUSK!