Proponuję tytuł: Ziobro i 40 zdrajców.
14/10/2011
438 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
Pisanie teraz, że uzyskanie 30% poparcia w wyborach jest klęską, to doprawdy udowadnianie swego niepoukładania politycznego, szukanie alternatywy, której nie ma.
Przed wyborami nie było na NE jednoznacznego poparcia PiS. Promowanie artykułów typu "Nie będę głosować na Jarka" jeszcze bardziej to potwierdza. Choć intencja autora była inna, to tytuł, zdjęcie i oczywista promocja tegoż swój wydźwięk miały. Teraz ŁŁ pisze o ewentualnym rozłamie w PiS, powołując się na niepotwierdzoną informację, przyjmując ją jednocześnie jako wiarygodną. To jest domniemanie, które czemu ma służyć? Czy NE ma za cel swej działalności doprowadzenie do całkowitego rozdrobnienia prawej strony i osłabienia PiS jako jedynej dzisiaj realnej siły zdolnej powstrzymać peofilię i palikotomanię?
Czy ktokolwiek zauważył, a tym bardziej docenił, że Pan Jarosław Kaczyński, mimo osobistej ogromnej tragedii, dalej walczy o Polskę, nie złożył broni, nie wycofał się, nie powiedział, że ma dość przekonywania narodu idiotów? Choć można się zastanowić, czy słowo naród nie jest tu nadużyciem? Przecież to jest tylko grupa ludzi pomiędzy Odrą a Bugiem mówiąca po polsku, dla której w większości Polska jest już obcym słowem. Te wybory boleśnie tylko to potwierdziły. I pewnie nie miałoby znaczenia, czy pod butem niemieckim lub rosyjskim, byle była kasa na żarcie, piwko, jakieś wczasy nad morzem, w górach. Taki socjal dla polactwa. Cóż bowiem jeszcze ma się stać, skoro 10 kwietnia 2010 r. niczego w bezrozumnych głowach nie zmienił, niczym nie wstrząsnął?
Pisanie teraz, że uzyskanie 30% poparcia w wyborach jest klęską, to doprawdy udowadnianie swego niepoukładania politycznego, szukanie alternatywy, której nie ma. Czy to tak trudno zrozumieć? Ale cóż, rozdrabniajmy się po prawej stronie tak, aż nic nie zostanie. Tylko popiół, bo diamentu z tego na pewno nie będzie. Przecież Pan Szeremietiew, z całym dla niego szacunkiem, poniósł totalną porażkę (6,19%) w wyborach do Senatu z panią Zofią Sagatowską (40,99%) z PiS, będąc czwarty na sześciu kandydatów, wyprzedzając zaledwie o 0,42% kandydata z Komitetu Korwina. Nie był więc dla wyborców żadną alternatywą. Ale o tym na NE cichutko. Wszak do klęski nikt się nie chce przyznać. Czy wreszcie ktoś policzył, zrobił badania, ile PiS miałby głosów, gdyby prawica była jednością? Nawet obok PiS. Gdyby bowiem te wszystkie komitety, komiteciki się zjednoczyły, to prawdopodobnie uzyskałyby wymagany próg i stałyby się być może sojusznikiem PiS. Choć i w tym przypadku w taki sojusz wątpię. Różnice programowe, osobiste animozje, ambicje bez pokrycia, egoizm i po sojuszu. Typowe dla prawej strony.
Wreszcie Ziobro. Ten, najbardziej po JK znienawidzony polityk, niby miałby stworzyć nową jakość obok PiS? To nie byłaby żadna nowa jakość, tylko rozłam i zdrada. A czas po temu jest akurat najlepszy. Cóż za wyczucie i walka o imponderabilia. Nic, tylko zapłakać, jak pięknie w ten sposób prawa strona położyłaby się przed peofilo-palikotowcami. Rewelacja.
I już na koniec. Jakie unieważnienie wyborów? Czy doprawdy redakcja NE nie dostrzega, że system jest domknięty? Nawet, gdyby zdarzył się cud, to w przyspieszonych wyborach PełO zdobyłaby tyle głosów, by samodzielnie rządzić.