Prokurwatura nadziana na własny rożen 102
17/11/2012
435 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
Dwa detektory z podanych przez prokuraturę rejestrują wyłącznie obecność materiałów wybuchowych /prof. K. Nowaczyk/
Publikujemy ciekawy tekst prof. Kazimierza Nowaczyka, który komentuje ostatnie oświadczenie Naczelnej Prokuratury Wojskowej:
Na swoim blogu przedstawiłem „symulacje” płk. Szeląga dotyczące obecności, a raczej nieobecności, materiałów wybuchowych we wraku TU 154 M nr 101. Obecnie Naczelna Prokuratura Wojskowa przedstawiła wyniki dodatkowych „symulacji”.
Już sam początek oświadczenia jest całkowitym zaskoczeniem:
W związku z niesłabnącym zainteresowaniem opinii publicznej tematem ewentualnej obecności materiałów wybuchowych na szczątkach wraku samolotu TU 154 M nr 101, informujemy, że w dniach 7 i 12 listopada 2012 r. prokurator Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, biegli z Zakładu Fizykochemii Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji oraz specjaliści z Centralnego Biura Śledczego (ci sami którzy byli obecni w Smoleńsku na przełomie września i października br.), przeprowadzili eksperyment rzeczoznawczy mający na celu sprawdzenie wskazań urządzeń wykorzystywanych w czynnościach przeprowadzonych w Smoleńsku. Do tego celu posłużył bliźniaczy do samolotu TU 154 M nr 101, samolot o nr 102, znajdujący się w Mińsku Mazowieckim.
Nigdy nie sądziłem, że prokuratura w tak jednoznaczny sposób przyzna się, że podjęła dodatkowe badania w związku z niesłabnącym zainteresowaniem opinii publicznej, a nie w celu wyjaśnienia przyczyn katastrofy.
Potem jest jeszcze ciekawiej, okazuje się że na „weryfikację” urządzeń, a nie badań trwających cały miesiąc, wystarczyły dwa dni. Swoją drogą metoda detekcji zastosowana w podanych przez prokuraturę urządzeniach jest bardzo dokładnie przetestowana i szeroko opisana w literaturze naukowej* (ciągle mam nawyk sięgania po materiały źródłowe).
Biegli i specjaliści w sposób jednoznaczny podważyli wynik „symulacji” płk. Szeląga, że we wraku nie stwierdzono obecności żadnego materiału wybuchowego.
W wyniku przeprowadzonego eksperymentu rzeczoznawczego stwierdzono, że w niektórych miejscach, wyszczególnione powyżej urządzenia reagowały w analogiczny sposób jak w Smoleńsku, podając sygnały mogące wskazywać na obecność materiałów wysokoenergetycznych, w tym wybuchowych.
Trzeba dodać, że dwa detektory z podanych przez prokuraturę (Pilot-M, MO-2M) rejestrują wyłącznie obecność materiałów wybuchowych, a drugi z nich potrafi je zidentyfikować. Z dokumentacji MO-2M i oświadczenia prokuratury wynika, że w TU-154M 102, a więc również w Smoleńsku, wykryta została jedna lub więcej substancji z następującej listy: Trinitrotoluol (TNT), cyclotrimetilentrinitroamin (hexogen), pentaeritrittetranitrat (PETN), nitroglycerin, tetryl.
Należy się zatem spodziewać, że płk Szeląg poniesie konsekwencje swojej wypowiedzi, na podstawie której stracili pracę trzej dziennikarze „Rzeczpospolitej”, a oni sami zostaną przeproszeni i powrócą do redakcji. Chyba, że okaże się, iż obie wypowiedzi są prawdziwe, bo w obu przypadkach inne były „potrzeby opinii publicznej”.
Oświadczenie prokuratury kończy się obietnicą:
Obecnie finalizujemy uzgodnienia ze Stroną Rosyjską dotyczące sprowadzenia próbek do Polski. Liczymy, że zostaną przywiezione do Kraju jeszcze w grudniu 2012 roku.
Właśnie minęła pierwsza rocznica obietnic złożonych przez NPW po powrocie w październiku 2011 grupy polskich archeologów po zakończeniu przeszukiwania terenu katastrofy w Smoleńsku. Wśród ponad 5 tysięcy odnalezionych przedmiotów znalazły się najprawdopodobniej również szczątki ofiar. Strona rosyjska zapewniła, że przeprowadzone będą badania genetyczne w Moskwie, a o ich wynikach pierwsze zostaną poinformowane rodziny ofiar. Według tej samej prokuratury odnalezione przedmioty trafią najpierw do prokuratury rosyjskiej. Dopiero potem – prawdopodobnie na przełomie listopada i grudnia – przekaże ona materiały stronie polskiej. Natomiast rzeczy osobiste zostaną przesłane pocztą dyplomatyczną do Polski, a następnie zostaną oddane rodzinom ofiar katastrofy samolotu. Nie wiem, czy to jest kwestia godzin, czy to jest kwestia dni – powiedział ppłk Tomasz Mackiewicz z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Jako jeden z głosów „opinii publicznej” chciałbym zapytać, czy te tysiące przedmiotów już są w Polsce? Kiedy i gdzie zostały przebadane? Jakie są wyniki badań?
Kazimierz Nowaczyk
* Interfacing an Ion Mobility Spectrometry Based Explosive Trace Detector to a Triple Quadrupole Mass Spectrometer, Joseph Kozole, Jason R. Stairs, Inho Cho, Jason D. Harper, Stefan R. Lukow, Richard T. Lareau, Reno DeBono, and Frank Kuja, Analytical Chemistry, October 21, 2011
Jason Stairs, Ph.D., Trace Detection and Explosives Chemistry Lead at Transportation Security Laboratory at US Department of Homeland Security.
http://wpolityce.pl/wydarzenia/40816-prof-nowaczyk-dwa-detektory-z-podanych-przez-prokurature-rejestruja-wylacznie-obecnosc-materialow-wybuchowych
Rzeczywiście prokurwatura ma nas za idiotów!!! Srodze się zawiodą te pomuchle sowieckie