w którym opisał, jak z punktu widzenia patomorfologii sądowej powinny przebiegać kolejne czynności w przypadku katastrofy lotniczej. Zwrócił przy tym uwagę na wykonanie szczegółowej dokumentacji fotograficznej, przeniesienie zwłok do tymczasowej kostnicy oraz wykonanie zdjęć rentgenowskich.
"W pierwszym dniu nikt nie wie, jaka była przyczyna wypadku – mówi profesor. – Czy pilot miał atak serca, czy zaszła jakaś usterka techniczna, czy wybuchła bomba podłożona przez terrorystów – nic nie wiemy. Dlatego rutynowo wykonuje się zdjęcia rentgenowskie, bo jeśli była jakaś eksplozja – bomby albo jakiejś instalacji pod ciśnieniem – to małe odpryski wnikają w ciało i ono zachowuje ślady wybuchu. Tak się robi obecnie zawsze, nawet jeśli jakaś inna przyczyna jest ewidentna. Na wszelki wypadek".
Dopiero potem pobiera się próbki DNA oraz wykonuje sekcję zwłok, która ma ustalić przyczynę zgonu, a także pomóc w określeniu katastrofy. W przypadku ofiar tragedii w Smoleńsku popełniono wszelkie możliwe błędy. "Nie było tymczasowej kostnicy, jedynie ciała gdzieś ułożono – mówi wybitny patomorfolog. – Po szybkich badaniach w Moskwie przyleciały do Polski. I pochowano je, zamiast zrobić porządne niezależne ekspertyzy. Jeszcze raz powtarzam: pośpiech niczemu nie służy. (…) Ale można było to nadrobić".
Sekcje zwłok powinny być nagrywane na wideo. Szczególną uwagę należało zwrócić na członków załogi w celu wykluczenia nagłego ataku choroby lub zatrucia. Tymczasem Rosjanie skoncentrowali się na jednym z pasażerów, to jest na gen. Andrzeju Błasiku. "Jako manipulację należy ocenić eksponowanie obecności alkoholu w ciele generała – stwierdza amerykański profesor. – 0,6 promila alkoholu to naturalna ilość w ciele po kilku dniach u człowieka, który nie musiał niczego pić".
Czy można teraz po dwóch latach badać skutecznie przyczyny katastrofy? – pyta dziennikarz. Prof. Michael Baden odpowiada: "Myślę, że tak. To jest bardzo różnie. Jeśli chodzi o odłamki i inne odpryski metalowe świadczące na przykład o rozpadzie samolotu w powietrzu itp., to one zostają. Po dwóch latach też są. Kości są bardzo trwałe".
Tak więc powoli nasza wiedza o przyczynach katastrofy na Siewiernym staje się pełniejsza i zarazem prawda jest coraz bardziej bolesna. "Prawda o Smoleńsku to koniec III RP, tak właśnie się stanie – pisze bloger grzechg w Salonie 24. – To, co już wiemy, a jest to nadal tylko niewielka część prawdy, pozwala postawić najważniejszym osobom w państwie zarzuty karne".