Bez kategorii
Like

Problemy związane z austriacką teorią cyklu gospodarczego

01/11/2012
368 Wyświetlenia
0 Komentarze
24 minut czytania
no-cover

Regularne i systematyczne zniekształcenia, które niezmiennie prowadzą do nagromadzenia się błędów i depresji – zjawiska charakterystycznego dla „cyklu koniunkturalnego” – to wyłącznie następstwo ingerencji systemu bankowego w rynek

0


Fragment książki Wielki Kryzys w Ameryce (Rozdział 1)

 „Założenie” dotyczące pełnego zatrudnienia

Zanim przejdziemy do omówienia alternatywnych teorii cyklu koniunkturalnego, wyjaśnimy kilka problemów wynikających z utrwalonych błędnych interpretacji teorii austriackiej. Oto dwa najważniejsze błędy, które zostały już obnażone przez profesora Misesa: 1) austriacka teoria zakłada, że wcześniej istniał stan „pełnego zatrudnienia” i w związku z tym nie ma zastosowania w sytuacji, gdy do ekspansji kredytowej dochodzi w przypadku istnienia niezatrudnionych czynników oraz 2) teoria uznaje boom za okres „przeinwestowania”. Jeśli chodzi o punkt pierwszy, to niezatrudnionymi czynnikami mogą być albo praca, albo dobra kapitałowe (zawsze będzie istnieć niewykorzystana, submarginalna ziemia). Inflacja może spowodować, że niezatrudniony wcześniej czynnik pracy znajdzie zastosowanie, ale tylko pod warunkiem, że właściciele tego czynnika, domagający się wcześniej wyższych płac realnych, niż mogliby uzyskać na wolnym rynku, postąpią niemądrze i zgodzą się na niższe płace realne, jeśli zostaną one zakamuflowane przez wzrost kosztów utrzymania. Jeśli chodzi o niewykorzystane dobra kapitałowe, to są one pochodną chybionych inwestycji zrealizowanych w trakcie poprzedniego boomu (albo w jakimś innym momencie) i ich właściciele stracili nadzieję, że w najbliższym czasie albo nawet kiedykolwiek będą mogły być wykorzystane do zyskownej produkcji. Ekspansja kredytowa może stworzyć wrażenie, że submarginalny kapitał znów przynosi zyski. Jednak inwestowanie w submarginalny kapitał musiałoby okazać się chybione. Popełniony podczas tej inwestycji błąd musiałby zostać ujawniony po zakończeniu boomu. A zatem następstwem ekspansji kredytowej będzie cykl koniunkturalny bez względu na to, czy istniały niezatrudnione czynniki, czy też nie. Ekspansja kredytowa w okresie bezrobocia przyczyni się do kolejnych chybionych inwestycji, dalszego zniekształcenia rynku i opóźnienia procesu powrotu do koniunktury po wcześniejszym boomie. Jej skutkiem będzie też to, że w przyszłości proces uzdrowienia gospodarki będzie bardziej uciążliwy. Chociaż te niezatrudnione czynniki, w przeciwieństwie do czynników zatrudnionych, nie zostałyby odciągnięte od bardziej wartościowych zastosowań (ponieważ były niewykorzystane z powodu prowadzonej przez ich właścicieli spekulacji lub były skutkiem chybionych inwestycji podjętych w przeszłości), to aby mogły one zostać wykorzystane, musiałoby nastąpić przesunięcie innych, komplementarnych czynników. Inwestycje należałoby uznać za chybione właśnie z powodu zmiany zastosowania tych komplementarnych czynników. Ponadto nawet w wypadku istnienia niewykorzystanych czynników produkcji ekspansja kredytowa spowodowałaby wszystkie negatywne konsekwencje, o których była mowa wcześniej. W rezultacie musiałaby się pojawić depresja, w trakcie której dokonano by korekty nowo powstałych zniekształceń[1].

 

„Przeinwestowanie” czy błędne inwestycje?

Kolejnym błędem jest nazwanie Misesowskiego opisu boomu mianem teorii „przeinwestowania”[2]. Błąd ten po raz pierwszy pojawił się w znanej książce Haberlera Prosperity and Depression. Mises błyskotliwie dowiódł, że jest to nieprawda:

 

(…) dodatkowe inwestycje są możliwe jedynie wtedy, gdy istnieje dodatkowa podaż dostępnych dóbr kapitałowych. Boom jako taki (…) nie prowadzi do ograniczenia konsumpcji, lecz raczej ją zwiększa, toteż nie zapewnia wzrostu ilości dóbr kapitałowych, które można by przeznaczyć na nowe inwestycje. Istota ekspansji kredytowej nie polega na przeinwestowaniu, lecz na inwestowaniu w nieodpowiednie branże, czyli na inwestycjach chybionych (…) na tak dużą skalę, że może (…) zabraknąć dóbr kapitałowych [do ich realizacji]. [Przedsiębiorcy] nie mogą ukończyć inwestycji z powodu zbyt małej ich podaży. (…) Nieuchronny koniec ekspansji kredytowej sprawia, że popełnione błędy stają się widoczne. Okazuje się wtedy, że niektórych fabryk nie można wykorzystać, ponieważ nie istnieją zakłady, które wytwarzałyby niezbędne komplementarne czynniki produkcji; że część fabryk produkuje towary, których nie można sprzedać, gdyż konsumenci wolą kupować inne dobra, a tych z kolei brakuje na rynku (…).

Obserwator zauważa jedynie nietrafne inwestycje, które można zobaczyć, lecz nie pojmuje, że owe nietrafne inwestycje pojawiły się tylko dlatego, iż nie powstały zakłady wytwarzające komplementarne czynniki produkcji oraz produkujące towary konsumpcyjne, na które istnieje popyt wymagający pilniejszego zaspokojenia. (…) Cała klasa przedsiębiorców znajduje się, można powiedzieć, w położeniu architekta. (…) Jeśli mylnie oceni ilość dostępnych materiałów, (…) przygotuje za duże wykopy (…), to w późniejszej fazie budowy zauważy, że nie ma dość materiałów, by ją ukończyć. Jest oczywiste, że błąd owego architekta nie polegał na przeinwestowaniu, lecz na nieodpowiednim [inwestowaniu][3].

 

Niektórzy krytycy teorii Misesa utrzymują, że gdyby boom trwał wystarczająco długo, to owe procesy ostatecznie zostałyby „ukończone”. Jednak zbyt dosłownie interpretują oni przytoczoną tu metaforę. Ekspansja kredytowa prowadzi do zniekształcenia inwestycji, gdyż w jej konsekwencji zbyt duża ilość dostępnego kapitału zostaje skierowana do wyższych rzędów produkcji, a zbyt mała jego ilość jest dostępna w niższych rzędach. Na nieskrępowanym rynku komplementarna struktura kapitału rozwijałaby się harmonijnie. Ekspansja kredytu bankowego zniekształca rynek i utrudnia funkcjonowanie procesów, których konsekwencją jest powstanie zrównoważonej struktury[4]. Im dłużej będzie trwać boom, tym bardziej zniekształcony będzie rynek i tym więcej będzie chybionych inwestycji.

 

Banki: aktywne czy bierne?

Na początku lat trzydziestych XX wieku Misesowska teoria cyklu gospodarczego cieszyła się sporym zainteresowaniem w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, jednak wkrótce pojawiła się „rewolucja keynesowska” i teoria Misesa straciła na popularności. Kontrowersje wzbudzała pewna istotna kwestia w teorii Misesa, który twierdził, że przyczyny cyklu należy zawsze szukać w systemie bankowym, ingerującym w gospodarkę. Z kolei jego uczniowie uważali, że banki popełniają błąd, jeśli zachowują się biernie i nie podejmują natychmiatowej decyzji o podniesieniu naliczanych przez siebie odsetek[5]. Uczniowie Misesa utrzymywali, że z jakiegoś powodu „naturalna stopa” procentowa może wzrosnąć, a banki, które przecież nie są wszechwiedzące, mogą nieumyślnie przyczynić się do pojawienia się cyklu, jeśli będą utrzymywać starą stopę procentową, która teraz jest niższa od stopy wolnorynkowej.

Stając w obronie „antybankowego” stanowiska Misesa, musimy najpierw zaznaczyć, że naturalna stopa procentowa czy „stopa zysku” nie może nagle wzrosnąć z powodu jakiejś niezrozumiałej poprawy „możliwości inwestycyjnych”. Wzrost naturalnej stopy jest spowodowany wzrostem preferencji czasowych[6]. W jaki sposób banki mogą jednak sprawić, by rynkowe stopy procentowe znalazły się poniżej swojego wolnorynkowego poziomu? Tylko rozpoczynając ekspansję kredytową! A więc banki wcale nie muszą być wszechwiedzące, żeby gospodarka nie doświadczała cyklów koniunkturalnych. Wystarczy, że będą się powstrzymywać od ekspansji kredytowej. Jeśli banki będą pożyczać swój własny kapitał, który wraz z pozostałymi oszczędnościami stanowi jeden z czynników wpływających na wysokość wolnorynkowej stopy procentowej, to nie spowodują przez to wzrostu podaży pieniądza[7].

Hayek uważał, że teoria Misesa jest wadliwa z powodu swej egzogeniczności. Według Misesa cykl koniunkturalny ma źródło w interwencjonistycznych działaniach rządu, a nie w funkcjonowaniu rynku. Trudno jednak zrozumieć ten argument. Albo analiza procesów jest prawidłowa, albo nie. Jedyny sposób sprawdzenia każdej analizy polega na ustaleniu, czy prowadzi ona do prawdy, a nie czy opisywane przez nią procesy są egzogeniczne, czy też endogeniczne. Jeśli procesy te są rzeczywiście egzogeniczne, to analiza powinna to uwzględnić. To samo dotyczy procesów endogenicznych. Nie można uznać za zaletę teorii tego, że dotyczy tych, a nie innych procesów.

 

Powtarzanie się cykli

Innym zarzutem wobec teorii Misesa jest to, że za jej pomocą można wyjaśnić każdy cykl koniunkturalny, ale nie da się wyjaśnić innej charakterystycznej cechy cykli, mianowicie tego, że nieustannie się powtarzają. Dlaczego zaraz po zakończeniu jednego cyklu zaczyna się kolejny? Okazuje się, że teoria Misesa wyjaśnia również to zjawisko, i to bez potrzeby odwoływania się do znanej, choć nieudowodnionej hipotezy, jakoby cykle powstawały „samorzutnie”, gdyż jakieś tajemnicze procesy towarzyszące cyklowi zamiast prowadzić do stanu równowagi, skutkują kolejnym cyklem. Założenie o samorzutności stoi w sprzeczności z ogólnym prawem ekonomii, że gospodarka dąży do stanu równowagi. Mises jako pierwszy z powodzeniem włączył teorię cyklu koniunkturalnego w ogólną strukturę teorii ekonomii. Powtarzalność cykli wynika z tego, że banki, o ile tylko tylko mają taką możliwość, zawsze podejmują działania w celu zwiększenia kredytu, a rząd niemal zawsze je w tym wspiera bądź nawet do tego zachęca. Banki czerpią swoje zyski głównie z ekspansji kredytowej, więc póki im się to udaje, póty dążą do zwiększenia kredytu[8]. Również rząd jest ze swej natury inflacjogenny. Banki zostają zmuszone do zatrzymania ekspansji kredytowej, kiedy zaczynają tracić złoto na rzecz podmiotów krajowych i zagranicznych. W czasie deflacji to właśnie groźba odpływu złota i strach przed bankructwem skłania je do ograniczenia kredytu. Kiedy burza ucichnie i nastanie koniunktura, banki i rząd mogą znów rozpocząć inflację. Tak też czynią i w konsekwencji cykle koniunkturalne ciągle się powtarzają.

 

Zmiany w podaży złota a cykle

W jednej istotnej kwestii autor musi niestety nie zgodzić się z Misesem. W Ludzkim działaniuMises najpierw badał prawa rządzące gospodarką wolnorynkową, a potem analizował różne formy interwencjonizmu. Przyznał, że zastanawiał się nad przeniesieniem teorii cyklu gospodarczego do części poświęconej interwencjonizmowi, jednak w końcu zdecydował się pozostawić tę teorię w części dotyczącej wolnego rynku. Zrobił tak, ponieważ sądził, że cykl gospodarczy może również mieć źródło we wzroście podaży złota monetarnego, pod warunkiem że nowe złoto trafi na rynek kredytowy, zanim ceny odpowiednio wzrosną. W praktyce jednak prawdopodobieństwo pojawienia się cyklu w takich okolicznościach jest znikome. Podaż złota jest ograniczona przez wielkość jego wydobycia i tylko część nowego złota trafia na rynek kredytowy, nim przyczyni się do odpowiednich zmian w cenach i płacach. Musimy jednak rozwiązać istotny problem teoretyczny: czy może dojść do bardziej lub mniej poważnego cyklu koniunkturalnego w gospodarce opartej na stuprocentowym standardzie złota? Czy niezakłócony wolny rynek może doświadczyć cyklu koniunkturalnego, chociaż rozmiary tego cyklu byłyby ograniczone? Istnieje pewna istotna różnica pomiędzy ekspansją kredytową a pojawieniem się nowego złota na rynku kredytowym. Ekspansja kredytu bankowego prowadzi do zniekształcenia przekazywanych przez rynek informacji dotyczących struktury dobrowolnych preferencji czasowych, podczas gdy napływ złota jest wyrazem zmian w tej strukturze. Pomijając stałe zmiany w dystrybucji dochodu spowodowane zmianami w podaży złota, preferencje czasowe mogą tymczasowo obniżyć się w okresie przejściowym, czyli zanim struktura cen ostatecznie zmieni się pod wpływem wzrostu podaży złota (choć preferencje czasowe mogą wtedy chwilowo wzrosnąć). W konsekwencji obniżenia się preferencji czasowych nastąpi tymczasowy wzrost zaoszczędzonych funduszy. Ilość oszczędności znowu się zmniejszy, kiedy ceny ostatecznie się zmienią na skutek pojawienia się nowego pieniądza. Taki właśnie przypadek przedstawił Mises.

W tym przypadku oszczędności najpierw rosną, żeby potem się zmniejszyć. Istnieją również inne sytuacje, w których preferencje czasowe na wolnym rynku nagle się zmieniają, najpierw malejąc, by następnie wzrosnąć. Takie zmiany niewątpliwie mogą spowodować „kryzys”, a w jego konsekwencji musi pojawić się proces dostosowawczy, chybione inwestycje zaś muszą ulec likwidacji. Jednak w takich sytuacjach należałoby mówić raczej o nieregularnych fluktuacjach, a nie o regularnych procesach towarzyszących cyklowi koniunkturalnemu. Ponadto przedsiębiorcy mają doświadczenie w szacowaniu zmian i wiedzą, jak unikać błędów. Mogą poradzić sobie z nieregularnymi fluktuacjami i z pewnością powinni dać sobie radę z konsekwencjami napływu złota, które są w stanie w przybliżeniu przewidzieć. Mogą sobie jednak nie poradzić z prognozowaniem skutków ekspansji kredytowej, ponieważ ekspansja kredytowa zniekształca stopy procentowe i kalkulację kapitałową, toteż przedsiębiorcy tracą podstawę do oceny sytuacji. Inaczej jest w sytuacji, kiedy do gospodarki napływa złoto. Wtedy przedsiębiorcy mogą wykorzystywać wyłącznie swoje tradycyjne metody prognozowania. A zatem żadnego wolnorynkowego procesu nie można porównać do „cyklu koniunkturalnego”. Nieregularne fluktuacje w odpowiedzi na zmiany w gustach konsumentów, podaży zasobów itd. z pewnością będą występować na wolnym rynku. W ich konsekwencji może czasem dojść do kumulowania się strat ponoszonych przez przedsiębiorców. Jednak regularne i systematyczne zniekształcenia, które niezmiennie prowadzą do nagromadzenia się błędów i depresji – zjawiska charakterystycznego dla „cyklu koniunkturalnego” – to wyłącznie następstwo ingerencji systemu bankowego w rynek[9].

 


[1] Zob. Mises, Ludzkie działanie, s. 490–491. Profesor Hayek w swoim dobrze znanym (i wyśmienitym) omówieniu austriackiej teorii pokazał, jak teoria ta traktuje ekspansję kredytową w sytuacji istnienia niezatrudnionych czynników. Zob. Hayek, Prices and Production, s. 96–99.

[2] Haberler, Prosperity and Depression, rozdz. 3.

[3] Mises, Ludzkie działanie, s. 474. Mises odrzuca również dawny pogląd, że boom charakteryzuje się nadmiernym przekształceniem „kapitału obrotowego” w „kapitał trwały”. Gdyby to była prawda, kryzys cechowałby się niedoborem kapitału obrotowego, a w jego konsekwencji następowałby znaczny wzrost cen, np. surowców przemysłowych. Jednak w czasie kryzysu okazuje się, że występuje nadmiar tych surowców. Oznacza to, że chybione inwestycje dotyczą zarówno „trwałego”, jak i „obrotowego” kapitału w wyższych etapach produkcji.

[4] Doskonałe omówienie niektórych z tych procesów można znaleźć w: Ludwig M. Lachmann,Capital and Its Structure, London 1956.

[5] „Probankowe” stanowisko w tej kwestii można znaleźć w: F.A. Hayek, Monetary Theory and the Trade Cycle, New York 1933, s. 144–148; Fritz Machlup, Stock Market, Credit, and Capital Formation, New York 1940, s. 247–248; G. von Haberler, Prosperity and Depression, s. 64–67. Przeciwne stanowisko – patrz: Mises, Ludzkie działanie, s. 485, 671 (przyp. 5) oraz Phillips et al., Banking and the Business Cycle, s. 139 i n.

[6] Błąd popełniany przez uczniów Misesa wynika z tego, że nie przyjęli oni stworzonej przez Fettera i Misesa teorii procentu opartej na czystej preferencji czasowej, oraz z tego, że w swoich wyjaśnieniach zjawiska procentu odwołują się do nieokreślonych elementów „produktywnościowych”.

[7] Mises wskazuje (Ludzkie działanie, s. 671, przyp. 5), że gdyby banki po prostu obniżyły oprocentowanie udzielanych przez nie pożyczek, nie dokonując przy tym ekspansji kredytowej, to zrobiłyby prezent swoim dłużnikom i nie przyczyniły się do powstania cyklu koniunkturalnego.

[8] Walker, The Science of Wealth, s. 145 i n. Zob. również s. 159. „Banki muszą ciągle dążyć do zwiększania wolumenu udzielanych przez nie pożyczek, emitując kredyt w formie banknotów i depozytów. Im większa będzie ta emisja, tym większy będzie ich dochód. Jest to siła napędowa zapewniająca stałą ekspansję [mającej częściowe pokrycie] waluty do granic możliwości. Banki, jeśli tylko będą miały taką możliwość, będą zwiększać swoje zadłużenie, natomiast zmniejszą je tylko wtedy, gdy będą musiały”.

[9] Podobną analizę międzynarodowych przepływów złota można znaleźć w: F.A. Hayek,Monetary Nationalism and International Stability, New York 1937, s. 24 i n. Zob. również Walker, The Science of Wealth, s. 160.

 Autor: Murray Rothbard

0

Instytut Misesa

106 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758