Ludzie i Organizacje
Like
Problemy demograficzne Polski i świata – materiały programowe
27/10/2020
702 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
Rozwiązaniem polskiego problemu demograficznego jest m. in. stworzenie takiego systemu podatkowego i systemu pomocy społecznej, w których pojawianie się kolejnego dziecka w rodzinie nie będzie istotnie wpływać na kondycję ekonomiczną rodziny.
Rozwiązaniem polskiego problemu demograficznego jest m. in. stworzenie takiego systemu podatkowego i systemu pomocy społecznej, w których pojawianie się kolejnego dziecka w rodzinie nie będzie istotnie wpływać na kondycję ekonomiczną rodziny.
Inaczej mówiąc, poziom życia np. rodziny z piątką dzieci nie powinien być niższy niż poziom życia rodziny (małżeństwa) bez dzieci lub poziom życia osób żyjących samotnie, tzw. singli.
Może, to być odbierane jako niesprawiedliwość, że osoby z mniejszą liczbą dzieci, bez dzieci lub żyjące samotnie będą miały większe obciążenia fiskalne i mniejszą pomoc. Jednak jeśli popatrzymy na problem z demograficznego punktu widzenia i uświadomimy sobie, że nie żyjemy sami dla siebie, tylko dla następnych pokoleń, to prawdziwą niesprawiedliwością jest to, że to rodziny z większą liczbą dzieci mają niższy poziom życia i to wprost proporcjonalnie do liczby dzieci.
To zabrzmi pewnie dość bezwzględnie, ale jest bez znaczenia to, czy niektóre rodziny lub osoby nie mają dzieci, bo nie chcą, czy też że nie mogą. Bezsprzeczne jest to, że mają z tego powodu lepszą sytuację materialną, dlatego mogą ponosić większe ciężary fiskalne i w mniejszym stopniu korzystać z pomocy społecznej, bo jak już wspomniałem, nie żyjemy sami dla siebie tylko dla przyszłych pokoleń.
Nie można tu nie wspomnieć o innych sposobach rekompensowania ujemnego przyrostu naturalnego. O ile sprowadzanie do Polski osób polskiego pochodzenia, których historia rozrzuciła po świecie jest działaniem ze wszech miar pożądanym, o tyle podmienianie polskiej populacji imigrantami innych narodowości jest niedopuszczalne.
To nie nasz problem, że jeden czy drugi przedsiębiorca nie ma rąk do pracy. Niech więcej płacą, albo niech zmienią branżę. Ciekawe, że jak brak surowca na rynku, to siedzą cicho, ale jak brak rąk do pracy, to podnoszą rwetes.
Tak się przypadkiem złożyło, że Polska i Europa same dawno dostosowały się do postulatów podnoszonych ostatnio przez kilku ekscentrycznych ekspertów, którzy coraz głośniej nawołują do tzw. depopulacji ludzi w imię ochrony planety. W Europie i innych częściach tzw. Zachodu, proces nastąpił samoistnie, być może m. in. jako naturalna reakcja na spadek umieralności niemowląt i dzieci oraz stosunkowy dobrobyt, stabilizację i bezpieczeństwo populacji.
To, że zagęszczenie populacji europejskiej spada, to nie powód, aby Europa miała rozwiązywać problemy demograficzne innych kontynentów, własnym kosztem.
Trwający, obecnie, światowy kryzys migracyjny nie wynika, ani z kolonializmu, ani z neokolonializmu. Środowisko naturalne obszarów, z których jest najwięcej migrantów, zostało zniszczone przez miejscowe populacje i to jeszcze w czasach gdy Europejczycy gonili się z niedźwiedziami po lodzie z ostatniego zlodowacenia. Do tego, mieszkańcy tamtych rejonów, niszczyli i niszczą swoje środowisko naturalne nadal. Siedzą na na ropie, gazie i węglu (Afryka), ale obiad muszą gotować na węglu drzewnym, dlatego spalą wszystko co chociaż trochę wyrośnie.
Mogliby uprawiać pszenicę i bezpiecznie żyć (Azja Centralna, Indie, Pakistan), ale nie, uprawiają bawełnę, bo to jest bardziej opłacalne, ale o tym, że wyczerpuje to resztkę zasobów wodnych nie chcą pamiętać, bo jakby co to zwali się na tzw. zmiany klimatyczne. Nie twierdzę, że zmian nie ma. Są, ale to mieszkańcy niektórych części świata, sami sobie szkodzą.
Europa, Ameryka Płn., Australia, Nowa Zelandia wariują, swoim kosztem, na punkcie ochrony Ziemi przed plastikiem, a to Afryka, Azja i Ameryka Płd. pozbywają się opakowań plastikowych i innych odpadów wrzucając je do rzek, mórz i oceanów.
Wracając jednak do naszej demografii, to Polsce mamy gęstość zaludnienia na poziomie 123 osób na km kwadratowy. Na Ukrainie 62 osoby, czyli 1/2 tego co w Polsce. Na Litwie 43 osoby, a Białorusi 46 osób, czyli 1/3 tego co w Polsce.
Idąc dalej, zaludnienie Kanady wynosi 3,7 osoby na km kwadratowy, a uwzględniając tylko obszary, gdzie zamieszkanie nie wymaga nadzwyczajnego heroizmu, to jest to ca 12 osób na km kwadratowy, czyli 1/10 tego co Polsce. Natomiast: Słowacja ma 111, Czechy 134, a Niemcy 232 osoby na km kwadratowy.
Patrząc na te dane, to zaludnienie Polski jest dość wysokie w stosunku do sąsiedztwa. Tylko Czesi nieco, a Niemcy znacznie nas w kwestii zaludnienia wyprzedzają.
Musimy pamiętać, że wzrost zaludnienia Niemiec, to niebezpieczna sprawa, bo przegęszczenie niemieckiej populacji budzi u Niemców demona „Lebensraum” [przestrzeń życiowa].
Tu dochodzimy do kwestii obrony własnych zasobów naturalnych, o które może na świecie dochodzić do walki zbrojnej, ponieważ są społeczeństwa, które chętnie skorzystały z zachodnich technologii, aby ograniczyć swoją umieralność, a nie przyszło im do głowy, aby zawczasu zapanować nad rozrodczością, której dynamika była reakcją na tę umieralność. Nie chodzi tu o antykoncepcje czy aborcję, tylko zachowania mężczyzn, którzy w tamtych kulturach, traktują kobiety przedmiotowo.
Społeczeństwa takie jak Indie i niektóre inne państwa azjatyckie, próbują przerzucać odpowiedzialność za swoje problemy na resztę świata. Właśnie w społeczeństwie Indii, których obywatele stanowią 1/5 populacji świata, zaczynają kiełkować niebezpieczne myśli, że liczebność powinna więcej znaczyć niż znaczy obecnie. Nie chodzi tylko o to, że Indii nie ma w Radzie Bezpieczeństwa, ale także o to, że w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ mają tyle do powiedzenia co np. Malta. To bardzo frustruje te państwa i nie zdziwię się jeśli kiedyś Indie staną się III Rzeszą Azji. Oczywiście Indie są tu tylko przykładem, bo takich zirytowanych państw jest więcej i to nie tylko w Azji, ale także w Afryce i Ameryce Południowej.
Powinniśmy chronić nasze polskie zasoby przyrodnicze oraz wartość jaką jest, w praktyce, całkowita jednolitość etniczna gwarantująca nam bezpieczeństwo wewnętrzne.
Musimy tylko podjąć wysiłek, aby w stosunku do roczników zdolnych do prokreacji, docelowo tak uzyskać tzw. zastępowalność pokoleń, aby ustawić populację na lekkim wzroście, pamiętając o wyczerpywaniu się zasobów.
Dla innych możemy zrobić dwie rzeczy: pomagać im, ale u nich na miejscu i świecić przykładem jak chronić i pomnażać odnawialne zasoby naturalne, takie jak lasy, gleby rolnicze, wody, itp.