Priorytety nowego rządu najłatwiej zdiagnozować po nominacjach
Ponieważ mamy nowy, stary rząd, który póki co zwleka z zaprzysiężeniem, ale w końcu pewnie się zdecyduje, warto zastanowić się jakie będą priorytety tegoż gabinetu. Że co? Że premier sam nam to wyjaśniał już dawno? To nic, doświadczenie uczy nie wierzyć samemu sobie, a cóż dopiero jakiemuś premierowi. Poza tym – jak oznajmia Pismo – po owocach ich poznacie. Owocami w tym wypadku są nowi ludzie w starym rządzie, owocami zaś przejrzałymi ci, którzy z rządu i parlamentu wypadli. Po nich także da się to i owo poznać.
Tak więc priorytety nowego rządu najłatwiej zdiagnozować po nominacjach. Zacznijmy od najważniejszej, nie rządowej wprawdzie, ale znamiennej bardzo, bo profilującej to co naszemu sercu było najbliższe przez długie miesiące czyli sprawę Smoleńska. Oto Ewa Kopacz zostanie marszałkiem nowego Sejmu. To jest oczywiście nagroda dla pani Kopacz za jej wzorową postawę przy wykonywaniu obowiązków, bo przecież nie za nic innego. Nie za to, że przekopała samodzielnie pole na lotnisku Sewiernyj na metr w dół, saperką pożyczoną ze składziku Grasia. Nie za serię oświadczeń obrazujących, jakże plastycznie, że współpracy patologów rosyjskich i polskich przy badaniu zwłok 96 Polaków, dorównać może jedynie świętych obcowanie. Wcale nie za to. Ewa Kopacz ma po prostu inne, wyjątkowe zasługi, dla Polski, o których my nie wiemy, ale się dowiemy w swoim czasie. Miejmy nadzieję, że nie będzie to czas ostateczny. Nominacja ta jasno wskazuje w jakim kierunku zmierzać będzie to co na tym blogu nazywamy narracją smoleńską. Będzie ta rzecz wyciszana, aż zniknie całkowicie, dzielnie sekundować w tym dziele będą wszyscy „nasi” dla których Smoleńsk był jedynie funkcją wyborów parlamentarnych i sposobem na załatwienie sobie lepszego wizerunku w mediach, oraz podniesienie własnej, nie za wysokiej, samooceny. Zaczyna się początek wielkiego milczenia, bo – jak powiedział poeta Cenckiewicz na spotkaniu w klubie Traffic – są ważniejsze, bieżące, spawy. Jasne, są. I dodam jeszcze, że im więcej milczenia na temat Smoleńska będzie teraz tym bardziej fałszywe intencje wyjdą na jaw. I nie mówcie mi, że właśnie dziś już trzeba przestać, bo to nie jest dobry dzień na takie rozmowy.
Kolejnym nominantem pana premiera jest Tomasz Siemoniak. On był już wcześniej, ale tak krótko, że nie dał się poznać właściwie z żadnej strony. Myślę, nie ujmując niczego panu Tomaszowi, że jego emploi, dla wielu pewnie ciekawe i w jakiś sposób inspirujące, ilustruje stosunek pana premiera oraz jego gabinetu do spraw wojska i obronności. Jeśli nie rozumiecie o co mi chodzi sparafrazujcie sobie stare, przedwojenne hasło o Rydzu, tylko zamiast Rydza wstawcie Siemoniaka. To nic, że się nie rymuje. Napiszcie to sobie wielkimi literami na ścianie i długo wpatrujcie się w ten napis. Wtedy zrozumiecie. Nikt nam nie zrobi nic, nikt nam nie zrobi nic, bo z nami jest minister Tomasz Siemoniak. Prawda jakie to podobne do frazy Jacka Kelyffa? Możecie jeszcze obok napisu dokleić sobie zdjęcie pana ministra, żeby wrażenie było większe. Resort obronności pod rządami Tomasza Siemoniaka na pewno wyjdzie ze wszystkich dręczących go od dawna patologii. Możemy spać spokojnie. Nikt nam nie zrobi nic….
Następna nominacja to pan Pociej. Ileż ja się nasłuchałem swego czasu o starożytności rodu Pociejów i ich zasługach dla kraju, hej! Cóż to były za opowieści. A teraz proszę – jaka chlubna kontynuacja – ministerstwo sprawiedliwości. Kiedy usłyszałem o panu, nowym, ministrze, przypomniał mi się taki dowcip z dawnych lat, co to nie sądziłem, że będę go jeszcze kiedyś powtarzał; podobno na Węgrzech powołano ministerstwo żeglugi wielkiej. Tak? Ale tam nie ma przecież morza? To nic w Polsce też powołano ministerstwo sprawiedliwości. Dowcip jak dowcip, znam lepsze, ale dla odgrzania i ilustracji nadaje się w sam raz.
To ważna nominacja, bo oznacza ona, ze sprawy związane z resortem będą szczególnie leżały na sercu panu premierowi oraz jego nowemu ministrowi. To znaczy możemy mieć całkowitą, absolutną pewność, że nic, ale to absolutnie nic się nie zmieni. Jedyne co, może się zmienić to stawki adwokackie, w tym sensie, że wzrosną one dwukrotnie.
Ponoć nie będzie Grabarczyka? Tak mówią, ale mi z lenistwa i trochę z obawy, by nie okazało się coś zgoła przeciwnego sprawdzać się nie chce. Cóż to oznacza? To mniej więcej, że teraz, w perspektywie Euro i czasów ogólnej prosperity okaże się iż kolej może jeździć normalnie. To znaczy, że pociąg z Wrocławia do Warszawy nie będzie jechał sześciu godzin tylko trzy. Myślę, to to jest mistrzowskie posunięcie rządu, bo transport to ta dziedzina gospodarki, gdzie patologie widać najwyraźniej i najbardziej one przeszkadzają. Z usług prawników korzysta niewiele stosunkowo osób, z komunikacji takiej czy innej korzystają wszyscy. Tak więc będzie na miejscu Grabarczyka ktoś inny i dzięki temu kibice, co to mieli obalić rząd matoła, a zakiwali się na śmierć przed bramką Michnika, będą mieli ułatwiony dojazd na mecze. Przez co już na pewno nie dadzą się wmanewrować w jakąś robotę wywrotową. Będą po prostu kibicować, machać szalikami i śpiewać. Staruch zaś może już zapomnieć o felietonie w GP. Za długo siedział.
Prócz rządowych są jeszcze inne nominacje i sugestie, równie ciekawe jeśli nie ciekawsze. Mamy oto w partii Palikota panią Nowicką czy jak się ona tam nazywa. Tę co zaczynała karierę w Solidarności, a teraz jeździ i opowiada o korzyściach płynących z przerywania ciąży. Ma być owa osoba wicemarszałkiem Sejmu. Nie ona jest jednak najciekawsza, ale jej synowie, a szczególnie jeden, ten komunista. O co w tym chodzi. Myślę, że o sprawę nader poważną, to znaczy o zepchnięcie gdzieś w niebyt medialny, wyrzucenie z tego całego publicznego dyskursu treści narodowych i patriotycznych, a włożenie na to miejsce opowieści o trockiźmie i jego zbawiennym wpływie na ludzkość. Chodzi o zainstalowanie w świadomości ludzi, szczególnie tych najmłodszych dorosłych, konstrukcji następującej – jesteśmy fajni, bo nosimy czarne berety, koszulki w niebieskie pasy i czerwone chustki na szyjach. Jak czegoś nie mamy możemy to zrabować bo własność to kradzież jak pouczał Proudhon i nikt nam nic nie zrobi, a to ze względu na to, że mamy ustosunkowanych rodziców. Przyłącz się do nas. Najpierw będziesz trochę zapieprzał za friko, ale potem w nagrodę dostaniesz beret i chustkę. Przepraszam za kolokwializmy, ale chciałem jak najdokładniej oddać istotną treść tego przekazu.
Omówione nominacje załatwiają premierowi relacje pomiędzy najważniejszymi korporacyjnymi grupami społecznymi, pacyfikują te grupy i dają mu wolną rękę. Po pierwsze – Kopacz – zamilczanie Smoleńska, który – o czym piszę codziennie – został potraktowany jako sposób na wybory. To był błąd, i teraz przekonacie się o tym słysząc tę wielką ciszę. Nie można bowiem traktować czegoś instrumentalnie, a potem domagać się, by ludzie wierzyli w szczerość naszych intencji. Instrument nie zadziałał. Wybory przegrane. Ze Smoleńskiem można robić co się chce. Nikt go bronił już nie będzie, bo i po co. Przestał być ważny, a czas pędzi na przód. Czas ten jest w dodatki we władaniu pana premiera Tuska.
Po drugie Siemoniak – armia ulegnie całkowitej atrofii, być może zniknie, jak chce Palikot, a być może przekształci się w przedsiębiorstwo import-export i wyanjem. Zawadzających w niej tylko szeregowców i podoficerów wyślę się na jakąś misję, nie wiadomo gdzie i będzie spokój.
Pan Pociej uspokoi zdenerwowanych korporantów i przekaże im wieść szczęsną, którą oni i tak już znają bez niego – wszystko będzie po staremu chłopaki, bylebyśmy w krytycznych chwilach nie zawiedli naszego dobroczyńcy
Brak Grabarczyka uzdrowi polski transport na chwilę i spacyfikuje w ten sposób kibiców.
Chłopcy ideowcy w beretach dostaną pożywkę w postaci zgody na pacyfikacje faszystowskich demonstracji i ciemnogrodzkich nabożeństw. I nic im nie można będzie zrobić, a to ze względu na wspomnianych wyżej korporantów. I tak szczęśliwi, z trzecim miejscem w mistrzostwach Euro doczekamy do roku 2015. Nie wierzę bowiem w kryzys, który zmiecie ten rząd. Ten rząd jest po prostu za bardzo potrzebny wszystkim w Europie. Żeby zmienić sytuację musiałaby zmienić się Europa. Ona zaś nie zmieni się łatwo, a jeśli już to na gorsze.
Mimo ciągle ponurego nastroju zapraszam wszystkich na stronę www.coryllus.pl gdzie można kupić moje książki „Baśń jak niedźwiedź” zawierającą 63 opowieści o dawnych czasach i pięknych ludziach, „Dzieci peerelu” czyli bajki z epoki Gierka i wczesnego Jaruzela oraz „Atrapię” – rzecz o świecie współczesnym. Można tam także kupić książkę Toyaha „O siedmiokilogramowym liściu” oraz tomik wierszy ojca Antoniego Rachmajdy zatytułowany „Pustelnik północnego ogrodu”.
swiatlo szelesci, zmawiaja sie liscie na basn co lasem jak niedzwiedz sie toczy