Mam wrażenie że Mateusz Morawiecki odziedziczył po swoim ojcu nie tylko wielkie umiłowanie Ojczyzny. Jego ojciec poszukiwany przez, trzeba przyznać, doświadczonych speców z SB, potrafił ukrywać się przez siedem lat.
Młody Mateusz także był zmuszony, aby się ukrywania nauczyć.
Dzisiaj potwierdził że był i w tej dziedzinie zdolnym uczniem.
Nie ukrył się sam. ale schował zabawki wszystkim oponentom, którzy ostrzyli zęby krytyki i zmiany w rządzie chcieli rozszarpać na strzępy. Dziś od samego rana snuto i knuto. Knuto dymisje i snuto proroctwa o tym kto zostanie powołany do rządu.
O godzinie 16.55 rekiny propagandy wysunęły swe paszcze czyhając na ofiary…
No i szczęki trafiły w próżnię. Na nic zdały się przygotowywane na różne opcje argumentacje. Okazało się, że czwartkowa obrona rządu nie była pustosłowiem. Dziś potwierdzono, że dotychczasowy rząd posiada zaufanie, jest dobrym rządem i nie będzie teraz zmieniany.
Z drugiej strony opozycja udowodniła ze jest tak beznadziejna że nawet modlitwa za nią nie ma sensu. Swoją drogą politycy PiS powinni modlić się, aby ich oponenci pozostali w takiej kondycji jak najdłużej.
Tymczasem okazało się że nagonka na nic się zdała. Nie udało się doprowadzić do waśni w biało – czerwonej drużynie.
Chciałoby się widzieć taką solidarność jedność celów i wolę wygranej naszej drużyny na Mistrzostwach Świata w Rosji.
Ignacy.