WCzc.Anna Fotyga (PiS, Gdańsk) była pośmiewiskiem w rządzie WCzc.Jarosława Kaczyńskiego. Nie wynikało to z jakichś braków wiedzy czy kultury – lecz z tego, że była zastrachana pełnioną przez się funkcją.
Po prostu bała się cokolwiek zrobić samodzielnie. Była o dwa szczeble kompetencji za wysoko. ŚP.Lech Kaczyńskli wyrządził tej kobiecie straszliwą krzywdę mianując Ją na takie odpowiedzialne stanowisko.
Na tym obrazku z Sejmu
możecie Państwo widzieć wręcz emanujący z Niej brak pewności siebie. Do tego dochodzą wręcz śmieszące, a typowe dla PiSmenów metody polegające na cytowaniu najpierw jakiego przepisu – koniecznie bardzo ogólnego – a następnie twierdzenie, że na podstawie tego przepisu przeciwników należałoby właściwie rozrywać końmi na majdanie.
Nazywa się to: „Strzelanie z armaty obok wróbla”. Sensu nie ma – ale huk jest duży. W Sejmie siedzą stare wróble i tylko się z tego śmieją.
Natomiast jeden zarzut pod adresem poczynań JE Donalda Tuska i JE Radosława Sikorskiego jest słuszny – i kest to zarzut bardzo poważny.
Mowa o zgodzie (czy braku protestu) III Rzeczypospolitej z okazji wprowadzenia „reguły odwróconej większości”.
O co chodzi?
Na ten temat jest poro literatury – ale co jest ważne: media głównego nurtu nic o tej zmianie nie piszą (w Anglii tylko „The Daily Telegraph” – w Polsce – chyba żadna gazeta) . I to jest pewna wskazówka.
Możecie Państwo przeczytać o tym np. tu:
Streszczam, o co chodzi. Zgodnie z Traktatem Lizbońskim pewne sprawy decydowane są w Radzie Europejskiej zwykłą większością głosów, pewne wymagają tzw. „podwójnej większości”, a niektóre mogą być vetowane przez pojedyncze państwo (III RP skorzystała z tego prawa samotnie vetując dalsze rozszerzenie walki z GLOBCIEm – i chwała Jej za to!). Jest to zabezpieczenie praw mniejszości przed tyranią większości. Czyli: dyrektywa KE musi w Radzie Europejskiej uzyskać stosowną większość.
Zasada „odwróconej większości” robi z tej procedury parodię. Zgodnie z nią KE proponuje jakąś dyrektywę – i staje się ona obowiązująca nie, jeśli RE ją zatwierdzi – lecz wtedy, gdy RE jej nie odrzuci.
Na czym polega różnica?
Przy zwykłej większości nie ma to żadnego znaczenia: trzeba uzyskać w RE większość i – i tyle. Powiedzmy jednak, że chodzi o sprawę decydowaną „podwójną większością”. Do tej pory trzeba było uzyskać poparcie 60% głosów lub poparcie reprezentantów państw mających 55% populacji Unii. Teraz nie: teraz propozycja może mieć poparcie mniejsze niż połowa głosów – bo teraz RE musi przegłosować wniosek, by propozycję KE odrzucić…
..i to ten wniosek musi uzyskać większość 60% + 55% !!
Innymi słowy Komisji Europejskiej wystarcza mieć poparcie 41% Członków RE i państw mających co najmniej 45% populacji Unii!!
Jeszcze śmieszniej jest z vetem. Do tej pory jedno państwo mogło to i owo zawetować – obecnie może sobie zavetować rezolucję o odrzuceniu propozycji Komisji – która to propozycja tym samym zostanie przyjęta wskutek tego veto!!! A może nie vetować – i też zostanie przyjęta.
Jest to oczywiste złamanie Traktatu Lizbońskiego – i III RP powinna do tego nie dopuścić. Przekonany jestem, że wystarczyłoby zgłosić tę sprawę z unijnym Trybunale; nie wyobrażam sobie sędziego, który by nie uznał tej procedury za jawne obejście Traktatu.
Jednak, o ile wiem, nikt tego do Trybunału nie zgłosił…
A skoro nikt nie protestuje, to ta interpretacja zgodnie z Prawem Kaduka – jest przypuszczalnie stosowana.
Warto by spytać JE Radosława Sikorskiego, czy była ona w praktyce stosowana – A jeśli tak, to ile razy i w jakich sprawach?