W wywiadzie udzielonym „Gazecie Polskiej” dosłownie 10 dni przed śmiercią prof. Janusz Kurtyka powiedział, że musimy działać tak, jakby Powstanie Warszawskie wygrało.
Nie było to bynajmniej nawoływanie do zanurzenia się w ułudę. Przeciwnie.
Słowa niezapomnianego prezesa IPN dotykają istoty sprawy – pierwszy sierpnia 1944 r. był aktem wolnych ludzi, potężną inwestycją w polską niepodległość, z której i my dziś czerpiemy profity.
Nie sentymentalizm, ale przygotowanie zwycięstwa
„Walczę i umrę jedynie dlatego, że w wychodku, jakiem jest nasze życie, żyć nie mogę, to ubliża – ubliża mi jako człowiekowi z godnością nie niewolniczą! (…) To nie sentymentalizm, nie mazgajstwo, nie maszynka ewolucji społecznej, czy tam co – to zwyczajne człowieczeństwo. (…) Nie rozpacz, nie poświęcenie mną kierują, a chęć zwyciężenia, przygotowania zwycięstwa" – pisał w 1906 r. Józef Piłsudski. Ale te słowa mogłyby równie dobrze wyjść spod pióra każdego powstańca warszawskiego. Tak jak i uczestnika wojny z bolszewikami w 1920 r., obrońcy Grodna z września 1939 r. czy żołnierza V Brygady Wileńskiej mjr. „Łupaszki". Pierwszy sierpnia nie był bowiem żadnym początkiem straceńczego pochodu stolicy, którego efektem – jak wmawiała nam komunistyczna propaganda, a dziś jej mentalni spadkobiercy – było zdziesiątkowanie warszawskiej elity i zniszczenie miasta. Godzina „W" rozpoczęła kolejny etap przygotowywaniazwycięstwa. Jego odwagą, poczuciem wolności, człowieczeństwem karmiły się kolejne pokolenia. Śmiem wątpić, czy bez sierpnia ’44 nastąpiłby sierpień ’80. W tym sensie Powstanie Warszawskie było potwierdzeniem prawdy, o której pisał Stanisław Witkiewicz: „Od Mieszka I Polska istnieje pod tak różnemi postaciami, że jeżeli jedna Jej forma zapadnie się, to nie znaczy, żeby Ona zginęła, i że trzeba w każdej chwili być gotowym".
Pragnienie mocnego dobra
Komuniści tak zajadle walczyli z przekazem Powstania Warszawskiego, bo było ono jednym z kamieni węgielnych odradzającej się polskiej niepodległości. Nie mogli go przemilczeć (jak choćby obronę Grodna), więc musieli je zakłamać. By uczynić kłamstwo skuteczniejszym, ścigali i mordowali samych powstańców. Każdy, kto dziś wyszydza sierpniowy zryw w stolicy, wpisuje się w najbardziej wrogą Polsce propagandę komunistyczną. Staje się mentalnym spadkobiercą hołoty, która we wrześniu 1939 r. wyłapywała kilkunastoletnich obrońców Grodna i przywiązywała ich jako żywe tarcze do sowieckich czołgów atakujących to bohatersko broniące się miasto. Ale stawia się także w jednym rzędzie z oprawcami wybitnego patrioty Janka Rodowicza ps. Anoda, żołnierza Powstania Warszawskiego zakatowanego w tzw. wyzwolonej Polsce. Bo obrona Grodna, 1 sierpnia w stolicy, całe lata walki antykomunistycznego podziemia – to nasza droga do niepodległości i do człowieczeństwa. Żaden z tych etapów nie miał nic wspólnego z rezygnacyjnym złożeniem siebie w ofierze. Był budowaniem wolności. W przeciwieństwie do każdego działania opluwającego je, nakierowanego na otoczenie Polski więziennym murem.
„Choćby miał po nas przemaszerować chamski but kata, choćby wgniótł w ziemię nasze ciała, zniszczył, zgnoił, rozmazał, choćby zmienił naszą, jakże nędzną, broń w kupę złomu – to przecież dla przyszłych pokoleń będzie ten nasz krzyk nie zaspokojony, nie zdławiony, żarliwy – pragnieniem mocnego dobra. I choćby zawieść miało wszystko, to jedno po nas pozostanie na pewno". To słowa Wacława Bojarskiego, jednego z dwudziestoletnich poetów Warszawy, członka grupy Sztuka i Naród, który zginął jeszcze przed Sierpniem. „Pragnienie mocnego dobra" okazało się skuteczniejsze od setek ubeckich katowni, od tysięcy funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. Za nie będziemy na zawsze dłużnikami powstańców.
Szaleni i zdrajcy
Komunistyczna propaganda, a dziś jej mentalni spadkobiercy, atakując Powstanie Warszawskie, stawiają się na pozycji rozsądku. Z buchalterską dokładnością sumują straty, załamują ręce nad całkowitym brakiem zysków. Trudno doprawdy o większą maskaradę. Któż oto dokonuje takich rozrachunków? Piewcy przyłączenia Polski do Związku Sowieckiego, bezczynni obserwatorzy zza Wisły bojów powstańczych, późniejsi oprawcy żołnierzy Sierpnia czy w końcu pisarze, poeci i historycy spod znaku sierpa i młota. Trzy lata po powstaniu do drzwi mieszkania matki Krzysztofa Kamila Baczyńskiego zapukali funkcjonariusze UB. Bynajmniej nie przyszli zapytać o zdrowie. Czy młody poeta miał szczęście, że zginął w czwartym dniu powstania na posterunku przy pl. Blanka, a nie trafił w łapy Stefana Michnika czy innego z komunistycznych rzeźników? Rozwiązanie tej straszliwej zagadki przekazuję autorom wszystkich kłamliwych artykułów o warszawskim Sierpniu, jakie do tej pory pomieściły łamy gazety brata wspomnianego Stefana.
„Trzeba było (…) aby to, co było szaleństwem, stało się także i rozumem polskim" – mówił w 1914 r. w Wiedniu Józef Piłsudski. Marszałek nawiązywał do słynnego artykuły Adama Mickiewicza „O ludziach rozsądnych i ludziach szalonych". Każdy fragment tego tekstu jest w istocie potwierdzeniem racji tych, którzy o godz. 17 rozpoczęli 1 sierpnia straszliwy bój o swoją stolicę, a przede wszystkim o swoje człowieczeństwo: „Kiedy Kościuszko stanął na czele Narodu, kiedy Warszawę oswobodzono, Stanisław August, przyjmując deputację rewolucyjną, rzekł na pół z płaczem:«To jest wszystko pięknie! c’est sublime! Ale Mości Dobrodzieje, czyż to rozsądnie? Cóż to z tego będzie?…». Kościuszko umarł na wygnaniu; ale zwłoki jego złożył Naród w grobach królów naszych. Stanisław August, rozsądny, pochowany był z honorami królewskimi w Petersburgu".
Na Wojskowych Powązkach w Warszawie, nieopodal mogił powstańczych, ciągle sterczą grobowce ich katów. Wydobywamy z dołów śmierci rozstrzelane „metodą katyńską" kolejne ich ofiary. Sprawiedliwość, o której pisze Mickiewicz w dwóch ostatnich zdaniach, jeszcze przed nami.
Katarzyna Gójska-Hejke
http://niezalezna.pl/31504-pragnienie-mocnego-dobra-vs-stefan-michnik
Zagladam tu i ówdzie. Czesciej oczywiscie ówdzie. Czasem cos dostane, ciekawsze rzeczy tu dam. ''Jeszcze Polska nie zginela / Isten, áldd meg a magyart'' Na zdjeciu jest Janek, z którym 15 sierpnia bylismy pod Krzyzem.